Tnij, zrywaj i podziwiaj
i
Ikebana, Chikanobu Toyohara
Wiedza i niewiedza

Tnij, zrywaj i podziwiaj

Katarzyna Sroczyńska
Czyta się 2 minuty

Zobaczyć świat w ziarenku piasku,
Niebiosa w jednym kwiecie z lasu.
W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar,
W godzinie – nieskończoność czasu.

Tak zaczynają się Wróżby nie­winności Williama Blake’a (w przekładzie Zygmunta Kubiaka). Pod tym czterowierszem podpisaliby się zapewne twórcy japońskiej ikebany, a na pewno Toshiro Kawase – współczesny artysta, którego zdaniem w ikebanie chodzi o to, by dostrzec, że „pojedynczy kwiat zawiera cały wszechświat”. Mała, krucha roślina ma otworzyć nasz umysł na coś znacznie większego.

Japońska sztuka układania kwiatów sięga korzeniami animistycznych wierzeń, zgodnie z którymi wszystko, każde zwierzę, kamień czy roślina, jest mieszkaniem jakiegoś bóstwa. Bóg jest w każdym wytworze natury, natura jest bogiem. W buddyzmie z kolei istniała tradycja przygotowywania w świątyniach ofiar z kwiatów. Zasady sztuki zostały skodyfikowane w XV w., wtedy w Kioto powstała pierwsza szkoła ikebany – Ikenobo, istniejąca do dziś. Jej dyrektor tłumaczy: „Podstawowym celem układania kwiatów, który stoi ponad ich kształtem, kolorem i pięknem, jest wyrażenie zrozumienia dla kruchego życia maleńkiej rośliny i jej oczekiwania na swoją przyszłość”. Słowo ikebana można by przetłumaczyć jako „dawanie kwiatom życia” – dość przewrotna nazwa, zważywszy, że kompozycję przygotowuje się z ciętych roślin. Zdaniem filozofa Nishitaniego Keiji, kiedy zrywamy rośliny, prawdziwa natura kwiatu staje się najbardziej widoczna: pozbawiony korzeni kwiat porusza swoją nietrwałością jak wszystko inne na ziemi.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jeśli chcielibyście poćwiczyć kontemplację z ikebaną, to pamiętajcie:

– kwiatowa kompozycja powinna się składać z trzech elementów: najwyższego (symbolizującego niebo), najniższego (odnoszącego się do ziemi) i średniego (oznaczającego człowieka próbującego się między nimi odnaleźć);

– nie chodzi o stworzenie bukietu, lecz o znalezienie wyrazu dla kontrastu, napięcia między żywym a martwym, trwałym a ulotnym, okazałym a skromnym (nie jesteśmy pewni, czy ta rada ułatwi pracę, ale chodzi o staranie, nie o efekt; Japończycy używają też słowa kado – droga kwiatów – na określenie sztuki ich układania);

– nie chodzi o zatrzymanie czasu, tylko o poddanie się przemijaniu (to może być przydatne zwłaszcza wtedy, gdy wasza kompozycja zwiędnie).

 

Czytaj również:

Na drzewa!
i
„Huśtawka”, ok. 1767 r., Jean-Honoré Fragonard
Rozmaitości

Na drzewa!

Katarzyna Sroczyńska

Chodzenia po drzewach nie powinno się już zabraniać! Sądzimy nawet, że niebawem lekarze zaczną je przepisywać na receptę.

Badacze z University of North Florida wykazali, że wspinanie się na drzewa może znacznie poprawić zdolności poznawcze, przede wszystkim zaś pamięć operacyjną (przydatną nie tylko do tego, by obliczyć coś w pamięci, ale też by zapamiętać nowe informacje podczas rozmowy i sensownie na nie zareagować albo powiązać nowy pomysł z wcześ­niejszymi).

Czytaj dalej