Tamtego życia już nie ma
i
Antonina z rodzicami, Joanną i Jakubem; zdjęcie: archiwum rodzinne
Marzenia o lepszym świecie

Tamtego życia już nie ma

Aleksandra Woźniak-Marchewka
Czyta się 10 minut

Antoninę wysiedlono z rodzinnego Powroźnika. Jej córka i wnuczka urodziły się już na Dolnym Śląsku. Dziś wszystkie trzy mówią, że są i Polkami, i Łemkiniami. Warto poznać ich historię, zwłaszcza teraz, gdy na świecie znów mnożą się podziały, a rządy różnych krajów wyznaczają kolejne granice.

Antonina pamięta z dzieciństwa piosenkę:

Tam w górach Karpatach smutne dni mijają,
bo już nasze Łemki góry opuszczają.
Tam w górach Karpatach już Łemków nie ma,
bo wywieźli na zachód, gdzie piaszczysta ziemia.

Sama była wśród wysiedlonych. Jej córka i wnuczka urodziły się już na Dolnym Śląsku. Dzisiaj wszystkie trzy mówią, że są i Polkami, i Łemkiniami.

Pomiędzy zielonymi wzgórzami Beskidu Sądeckiego, w pół drogi pomiędzy Krynicą-Zdrój a Muszyną, leży wieś Powroźnik. Dzisiaj stara, drewniana cerkiew św. Jakuba jest kościołem rzymskokatolickim. Nielicznych mieszkańców, którzy – po wygnaniu na zachód – powrócili na rodzinną ziemię, z roku na rok ubywa.

Antonina

80 lat wcześniej częściej używano nazwy łemkowskiej – Povoroznik. Ale mieszkańcy nie przywiązywali wagi do różnic kulturowych i językowych. Bardziej martwili się o to, co włożyć do garnka. Do wsi czasem zachodził wałęsający się po okolicy Nikifor. W podzięce za jedzenie zostawiał mieszkańcom namalowane przez siebie obrazki – ale na co komu obrazki na wsi?

Na zdjęciu trzyosobowa rodzina, która siedzi prawdopodobnie na stołkach (trudno określić, są na łące). W tle widać góry. Z prawej poważny, elegancko ubrany ojciec z dłońmi na kolanach. Po lewej lekko uśmiechnięta kobieta, cała w czerni, z chustą na głowie. Między nimi jasnowłosa dziewczynka w ludowym stroju.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dom
i
„Wieczerza”, Jan Stanisławski, 1890 r.; źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Wiedza i niewiedza

Dom

Ewa Pluta

Niegdyś wierzono, że piec i strych zamieszkują demony, o które należy dbać. Dom żył, a także umierał wraz z człowiekiem. I był odzwierciedleniem kosmosu.

Co to znaczy, że mamy dom? Dowód w formie aktu własności spoczywa w segregatorze, obok niechcianych kryształów w barku, zamknięty w starej szufladzie. Czasem ma on formę bardziej niepewną – umowy najmu. Taka czasowa licencja na mieszkanie. Prawnie wszystko się zatem zgadza. Jeśli pogrzebać jednak głębiej w tekstach antropologicznych i etnograficznych, można dojść do wniosku, że kiedyś było inaczej. Dom żył z człowiekiem. Oprócz aktu własności człowieka łączyła z domem relacja. Jaka ona była? Czy można ją jeszcze odbudować?

Czytaj dalej