Smutki uboczne – 3/2017
Rozmaitości

Smutki uboczne – 3/2017

Piotr Stankiewicz
Czyta się 2 minuty

Deggloge – kiedy dzielimy się z bliźnim ważną dla nas refleksją ogólną, głębszą prawdą o życiu, czymś nieoczywistym, a ważnym dla nas, a on czy ona nie decyduje się (albo po prostu nie umie) wspiąć się na poziom abstrakcji czy zejść na poziom intymności i zamiast tego skupia się na warstwie słów, chwyta się jakiegoś sformułowania jak pretekstu i wokół niego koncentruje dyskusję. A to sformułowanie faktycznie jest nie najszczęśliwsze, ale przecież zupełnie nieistotne, bo nie o to nam chodziło, żeby toczyć wojny o słówka.

Bemynd – kiedy oglądamy w Internecie te wszystkie absurdalne

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Smutki uboczne – 4/2018
i
rys. Karyna Piwowarska
Rozmaitości

Smutki uboczne – 4/2018

Piotr Stankiewicz

Womeldro – dwuznaczne (a właś­ciwie dość jednoznaczne) uczucie, kiedy ludzie młodsi od nas przeskakują nas na drabince zarówno zawodowej, jak i życiowej. Jakoś tak niepostrzeżenie wszyscy piłkarze stali się młodsi od nas, przestaliśmy to nawet zauważać. Ale potem koleżanka z działu dostaje awans dużo szybciej niż my, mimo że pracuje dwa lata krócej, a jest młodsza o pięć. Ci wszyscy ludzie pojawiają się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jakim cudem są tacy rozgarnięci. A młodszy brat, który zawsze milczał przy obiedzie, nagle ma firmę, żonę, dziecko i drugie w drodze. A my co?

Unrigend – kiedy w tym, co mówimy i jak myślimy, cały czas jest dialog z ludźmi, których dawno nie ma w naszym życiu. Drogi się rozeszły, nie jesteśmy już w kontakcie i nikt nas tutaj nie słucha. A mimo to ciąg­le powtarzamy stare grepsy, nadal cytujemy stare filmy, które oglądaliśmy razem. Idiom, jaki stworzyliśmy z dawnymi przyjaciółmi, okazuje się trwalszy niż relacja z nimi. Czemu wciąż go używamy? Z sentymentu czy po prostu dlatego, że już nie umiemy inaczej? Ten dziwny, intymny, choć nieistniejący związek z ludźmi, z którymi rozstaliśmy się już dawno, jest też autosabotażem w naszym obecnym życiu. Wciąż mówiąc do tych, których już nie ma, stajemy się dużo mniej zrozumiali dla tych, którzy nas lubią i cenią dzisiaj.

Czytaj dalej