Samozadowolenie kultury Zachodu
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Wiedza i niewiedza

Samozadowolenie kultury Zachodu

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Emigracje oraz globalne zjawisko przyjmowania przez różne narody zachodniego stylu życia sprawiają, że tu i ówdzie można natknąć się na argument o „wyższości kultury Zachodu”. Opiera się on na założeniu, że cywilizacja euroamerykańska miałaby być odpowiedzią na powszechne ludzkie potrzeby. Rozważmy ów argument w jego najogólniejszej postaci.

Najkrócej mówiąc, można traktować go jako przejaw ogromnej ignorancji historycznej i narcystycznego samozadowolenia. Jak zauważył słynny francuski antropolog Claude Lévi-Strauss, przyjmowanie zachodniego modelu życia nie jest skutkiem spontanicznego wyboru, lecz braku wyboru. Imperia mezoamerykańskie, plemiona afrykańskie i australijskie nie porzuciły ochoczo swoich wierzeń i kultur po zetknięciu się z białym człowiekiem. Jego pojawienie się w ich świecie bezpośrednio lub pośrednio zniszczyło te kultury, tak że struktury ich tradycyjnego świata bezpowrotnie przestały istnieć. Zachodnie wojska, misjonarze, poszukiwacze złota, plantacje cukru czy atlantyckie niewolnictwo postawiły wiele społeczeństw wobec alternatywy: albo dołączyć do Zachodu, albo podjąć z nim nierówną walkę. Zauważmy przy okazji, że współczesna pozycja cywilizacji euroamerykańskiej nie byłaby zapewne tak silna, gdyby nie stulecia wykorzystywania siły roboczej innych nacji, złóż położonych na ich terytoriach czy opanowywania niezachodnich szlaków handlowych.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jeśli pod jakimiś względami Zachód przewyższa inne kultury, nie znaczy to, że dzieje się tak w każdej dziedzinie. Przykładowo, przeciętna wiedza botaniczna czy zoologiczna Europejczyka jest wręcz żenująco niska w porównaniu z tą, jaką mają pewne plemiona „pierwotne”. Etnografka Laura Bohannan naukę języka jednego z plemion afrykańskich zaczęła od lokalnych nazw roślin. Wybrana metoda okazała się fatalna. Tubylcy przynosili jej setki próbek, których badaczka nie potrafiła zidentyfikować. Nawet dziesięciolatki prześcigały w znajomości roślin oraz ich zastosowania tę wykształconą na zachodnią modłę uczoną, nie mogąc uwierzyć w jej niewiedzę. Wspomnijmy też o przypadku użytkowników papuaskiego języka tewa, w którym morfologiczny opis liści zawiera aż 40 terminów, a sadzonki kukurydzy określa się 15 różnymi słowami!

Na koniec warto także przypomnieć jedną z najbardziej uniwersalnych skłonności ludzkich: etnocentryzm. Podobnie jak ludy Zachodu uważają się za najbardziej cywilizowane, tak przedstawiciele nawet „najprymitywniejszych” – z naszej perspektywy – plemion uznają się za jedynych „prawdziwych” ludzi. Ilekroć antropolog Curt Unckel Nimuendajú opuszczał badane przez siebie plemiona brazylijskie, by na jakiś czas wrócić do „cywilizacji”, tubylcy popadali w istny lament: współczuli mu, że opuszcza ich wieś, będącą w ich odczuciu centrum świata.

ilustracja: Joanna Grochocka
ilustracja: Joanna Grochocka

Czytaj również:

Jaskinie wiarą i miodem płynące
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Wiedza i niewiedza

Jaskinie wiarą i miodem płynące

Tomasz Wiśniewski

W historii religii świątynie nie wyczerpują wszystkich możliwości sakralnej przestrzeni. Święte mogły być gaj, góra, rzeka czy źródło. Wydaje się jednak, że współcześnie najbardziej zapomnianą sferą sacrum jest jaskinia.

Badacze nadal spierają się, czy groty, w których znajdują się słynne malowidła naskalne, pełniły funkcję kultowe (a ściślej: czy były miejscami szamańskiej inicjacji). Wiadomo jednak, że starożytni Minojczycy uznawali kreteńskie jaskinie naciekowe za miejsca święte. Wybitny mitoznawca i historyk religii Károly Kerényi twierdził, że w starożytności odgrywały one tak doniosłą rolę, że wpłynęły na architektoniczną wyobraźnię twórców minojskich pałaców.

Czytaj dalej