Różne wcielenia reinkarnacji
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Doznania

Różne wcielenia reinkarnacji

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 12 minut

W wędrówkę dusz wierzymy, lub wierzyliśmy, jak świat długi i szeroki.

Na przestrzeni wieków różnie opisywano relacje pomiędzy ciałem a duszą (duchem, psychiką, świadomością, atmanem itd). Niektórzy twierdzą, że istnieje tylko dusza (a ciało to coś w rodzaju złudzenia). Inni – że istnieje tylko ciało (a dusza to coś w rodzaju złudzenia). Niektórzy utrzymują, że dusza, choć istnieje, jest związana z ciałem i razem z nim umiera. Inni, przyjmując podobne stanowisko, wierzą jednocześnie, że po śmierci dusza może zmartwychwstać razem z ciałem (Żydzi płacą ogromne kwoty za miejsce na cmentarzu na Górze Oliwnej, w okolicach którego ma zjawić się Mesjasz). Niektórzy twierdzą, że jedna dusza może istnieć w wielu ciałach; inni – że wiele dusz może przebywać w jednym ciele.

Statystycznie rzec biorąc, najpopularniejsze na naszej planecie przekonanie – utrzymywane przez główne nurty chrześcijaństwa i islamu – głosi, że pojedyncza dusza, zamieszkująca jedno ciało, jest nieśmiertelna i po śmierci ciała odchodzi do innego świata.

Drugie w kolejności przekonanie głosi, że dusza po śmierci wciela się w inne ciało (w tym lub innym świecie) i robi to tak długo, aż zostanie osiągnięty jakiś cel.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jest to koncepcja kojarzona najczęściej z religiami Wschodu, ale jej istnienie stwierdzano zarówno w naszym kręgu kulturowym, jak i właściwie na całym świecie.

W zachodniej kulturze ta idea bywa różnie nazywana. Najczęściej używane dziś pojęcie reinkarnacji to neologizm, powstały w XIX w. we francuskich kręgach spirytystycznych. Grecy mówili o metempsychozie i ontogenezie. Mówi się także o transmigracji lub wędrówce dusz.

Skazani na karmę

W starożytności przekonanie o istnieniu reinkarnacji występowało przeważnie w religiach indyjskich. Z Indii zaczęło rozprzestrzeniać się na wschód – do Mongolii, Japonii oraz Indonezji, czyli wszędzie tam, gdzie dotarli wędrujący mnisi buddyjscy.

Hymny wedyjskie, najstarsze religijne teksty hinduizmu, nie zawierają jeszcze tej koncepcji; pojawia się w nich jedynie myśl, że dusza po śmierci może ponownie umrzeć w zaświatach: uczestnictwo w rytuale miało pomóc w uniknięciu tego niebezpieczeństwa. Najprawdopodobniej reinkarnacja powstała w kręgach ascetycznych, niezwiązanych z braminizmem. Z czasem jednak kapłani bramińscy włączyli reinkarnację do swojego systemu.

W religiach indyjskich dusza nie wciela się wyłącznie w ciała ludzkie. „A ci, których postępowanie było złe, odrodzą się w złym łonie. Psa, świni lub czandali” (Czhandogja-upaniszada, tłum. M. Kudelska). Zależnie od karmy, niewidzialnej zasady moralnej, zgodnie z którą wszystko jest skutkiem wcześniejszych działań, jaźń wciela się w nowe ciało. Dusza to ciało subtelne, które nie posiada żadnych zmysłów: nie ma więc na ogół pamięci wcześniejszych wcieleń, gdyż nie ma umysłu (traktowanego jako jeden ze zmysłów). Niemniej na wysokim etapie rozwoju duchowego możliwa jest praktyka technik medytacyjnych, które umożliwiają przypomnienie faktów z poprzednich egzystencji. Możliwe jest (i pożądane), że dzięki ewolucji duchowej dusza przestanie się odradzać i osiągnie zjednoczenie z boskością. Niektórzy bogowie również mają różne inkarnacje (w obecnej epoce bóg Wisznu wcielił się w postać dzika).

Indyjskie przeświadczenie o wędrówce dusz ma swoje konsekwencje psychologiczne i społeczno-polityczne: każdy los, nawet najgorszy, jest uzasadniony wcześniejszymi uczynkami. Wszelki bunt (czy to psychiczny, czy polityczny) nie ma sensu, a każde życie, nawet człowieka pochodzącego z klasy niedotykalnych, jest zasłużone i sprawiedliwe. Gandhi był przeciwnikiem zakładania szpitali, miały bowiem opóźniać spłacenie długu karmicznego.

W poszukiwaniu dalajlamy

Budda, zanim stał się Buddą, doskonalił się wewnętrznie już w licznych wcześniejszych wcieleniach (istnieje bogata literatura buddyjska opisująca jego dawne żywoty). Będąc w niebie, wybrał kraj i matkę; zaraz po urodzeniu jako książę Siddhartha miał powiedzieć: „To są moje ostatnie narodziny”. W swoim nauczaniu odrzucił przekonanie z Upaniszad o istnieniu niezmiennej jaźni, niezniszczalnej jednostki świadomości; widział w tym przekonaniu źródło wszelkiego cierpienia. To nie niezmienna dusza wciela się w kolejne ciało, lecz nowa konfiguracja różnych warstw rzeczywistości. Nie ma duszy odradzającej się w ciele, bo tak do końca nie ma ani duszy, ani ciała; jest tylko nieskończony i nieosobowy ciąg przyczyn i skutków, z którego należy się wydostać czy też, używając terminologii buddyjskiej, przebudzić i osiągnąć nirwanę. Ktoś może zapytać: co więc z pamięcią i samoświadomością? To iluzja, nie ma kogoś, kto myśli, są tylko myśli i stany mentalne. Nieprzebudzone istnienie zawsze odradza się w jakiejś formie.

Różnica między hinduizmem a buddyzmem polega także na tym, że dobry buddysta nie zawsze wciela się w lepszą postać, bo nie zawsze może tego chcieć. W późniejszych naukach wykształcił się ideał świętego Bodhisattwy – współczującej istoty, która pozostaje w kołowrocie życia i śmierci i nie przestaje się odradzać tak długo, dopóki żadna z istot nie przestanie cierpieć. Warto wspomnieć w tym miejscu przypadek pewnego oświeconego japońskiego mnicha pragnącego odrodzić się w nowym życiu jako zwykły osioł, który po prostu pomaga ludziom w wiosce.

Buddyzm tybetański ma szczegółowo opracowane metody wynajdywania kolejnych inkarnacji osób istotnych dla politycznego i duchowego życia kraju. Niektórzy lamowie zapisują w liście, który będzie otwarty dopiero po ich śmierci, gdzie dokładnie się odrodzą i pod jakim nazwiskiem. Jeśli jednak nie udostępnią takich informacji, uczniowie muszą znaleźć ich sami. Jak wygląda poszukiwanie takiej inkarnacji, ukazuje przykład obecnego XIV Dalajlamy (który jest wcieleniem XIII Dalajlamy, który z kolei był wcieleniem XII Dalajlamy itd.).

XIII Dalajlama przed śmiercią w 1933 r. powiedział tylko tyle, że odrodzi się na wschodzie. Mnich, odpowiedzialny za odnalezienie dziecka, udał się do jeziora słynnego z wywoływania wizji; na powierzchni wód miał ujrzeć sylaby „a”, „ka” oraz „ma”; objawił mu się także obraz klasztoru z turkusowym dachem i brązowo-białym psem. Wysłano ekspedycję na wschód kraju; odnaleziono chłopca w wiosce Taktse w prowincji Amdo („a”), w okolicach ważnego klasztoru Kumbum („ka”), w którym przebywał za życia XIII Dalajlama (przechodząc kiedyś obok przyszłego miejsca urodzenia XIV Dalajlamy, miał powiedzieć, że to „piękne miejsce”). Klasztor w Taktse, z turkusowym dachem i z brązowo-białym psem biegającym przed jego murami, nazywał się Karma („ka” + „ma”) Szartsong. Wszystko to uznano za istotne znaki. Decydujący był jednak test, który polegał na rozpoznaniu przez chłopca prawdziwych przedmiotów zmarłego dalajlamy wymieszanych z duplikatami. Chłopiec zaliczył ten test; przy okazji rozpoznał egzaminujących go mnichów, których znał z wcześniejszego wcielenia, choć ci byli przebrani za kupców.

Dusza jest Bogiem

Europa zna koncepcję wędrówki dusz od starożytności. Greccy orficy przyjmowali, że człowiek, składając się z elementu tytanicznego (ciała) i elementu boskiego – dionizyjskiego (duszy), powinien oczyścić się z tego pierwszego i wyzwolić z kołowrotu kolejnych wcieleń. Według orfizmu dusza po śmierci unosi się w powietrzu i zostaje wessana przez nowe ciało, kiedy to zaczyna oddychać. Zbawienie może przynieść asceza i udział w świętych orgiach; pomocne jest również odwrócenie się od świata (także niejedzenie mięsa). Choć istnieją Hades i Podziemia, nie ma czegoś takiego jak wieczna kara w zaświatach: to samo istnienie w tym świecie i kolejne inkarnacje są kosmiczną karą. Nieśmiertelna dusza dopiero staje się sobą, kiedy wyzwoli się od ciała. Ciało to śmierć duszy. Dopiero poza ciałem dusza staje się tym, czym jest: Bogiem.

Według legend Pitagoras posługiwał się w swoim nauczaniu wspomnieniami własnych wcześniejszych żywotów; udało mu się ponoć rozpoznać tarczę, z którą walczył podczas bitwy o Troję, gdy posiadał inne ciało. Twierdził, że nieśmiertelna dusza za karę wstępuje w ciało; po śmierci przez chwilę oczyszcza się w Hadesie, ale następnie musi wejść w ciało ludzkie lub zwierzęce. Świat wypełniony jest duszami: przy odpowiednim świetle są one nawet widzialne, mienią się i drgają. Rozwiązaniem problemu życia są asceza, wtajemniczenia i rozniecanie w sobie elementu boskiego. Pitagorejczycy przyjmowali, że dusza jest czymś zupełnie odmiennym od ciała i stąd brało się charakteryzujące ich rozszczepienie zainteresowań: z jednej strony fascynowały ich mistyka i misteria, a z drugiej – przyrodoznawstwo, matematyka i geometria. Poglądy orfików i pitagorejczyków odegrały znaczącą rolę w filozofii Platona, co zapewniło nieśmiertelność idei reinkarnacji w zachodniej kulturze filozoficznej. Niekiedy twierdzi się, że Grecy poznali wędrówkę dusz od Egipcjan, ale zdaniem badaczy nie dysponujemy jednoznacznym dowodem na to, że tamci ją znali.

Starożytni Rzymianie pisali o Celtach, że ich przekonanie o wędrującej, niezniszczalnej duszy było absolutne. Według Pomponiusza Meli Celtowie wskakiwali z radością w płomienie stosu pogrzebowego, by odrodzić się razem ze zmarłym w innej rzeczywistości. Ponoć pożyczali pieniądze, wiedząc, że dług nie zostanie spłacony w tym życiu.

Coś na kształt reinkarnacji daje się odkryć w wierzeniach naszych dalekich antenatów. Wyraj to nazwa słowiańskiej krainy dusz i zarazem rajskiego ogrodu, do którego odlatują ptaki w okresie zimowym. Wyobraźnia słowiańska utożsamiała duszę z ptakiem. Dusza umierającego człowieka odchodzi do Wyraju, po czym wraca – jak ptak na wiosnę – i wkracza do łona kobiecego. (Wszystko to wyjaśnia, skąd wzięła się tradycja bociana lub lelka przynoszącego dziecko).

Dług u demonów

W pierwszych wiekach nowej ery, kiedy oficjalna doktryna chrześcijańska nie została jeszcze określona, niektóre sekty wierzyły w transmigrację dusz. Oczywistym przykładem jest tutaj gnoza chrześcijańska, która czerpała z orfizmu i pitagoreizmu. Szczególnie ciekawym przypadkiem jest teologia Karpokratesa. Sądził on, podobnie jak orficy i wszystkie inne ruchy gnostyckie, że samo istnienie jest kosmiczną karą. Postrzegał ją jednak oryginalnie: jako rodzaj długu, który należy spłacić demonom. W ramach tej teorii problem ludzkiej egzystencji polega na byciu niewolnikiem grzechu, nieuniknionego i oczekiwanego przez złe bóstwa. Liczbę wcieleń określa ilość urzeczywistnionego grzechu – jeśli dusza nie osiągnie jego wymaganego limitu, znów się odrodzi. Praktyczne rozwiązanie jest więc następujące: należy żyć po libertyńsku i niemoralnie, aby oczyścić duszę i ostatecznie wyzwolić się z tego upadłego świata.

Chrześcijaństwo głównego nurtu odrzuciło ideę reinkarnacji na drugim soborze w Konstantynopolu w 553 r. Jednak nawet dziś istnieją nurty chrześcijaństwa ezoterycznego, które wierzą w reinkarnację, uzasadniając ją różnymi fragmentami z Nowego Testamentu (przykładowo – fragmenty Ewangelii wg Mateusza [11,14; 17,12], w których Jezus jest nazywany nowym Eliaszem). Przedstawicielem takiego chrześcijaństwa jest twórca antropozofii Rudolf Steiner. (Austriak to także autor zawrotnej teorii wyjaśniającej współczesny materializm: we wcześniejszych wcieleniach ludzie żyli w starożytnym Egipcie jako istoty bardziej efemeryczne i duchowe; po śmierci były mumifikowane, co sprawiło, że dusze nie odrywały się od razu od ciała i tym samym bardziej wiązały się z nim istotowo; to z kolei doprowadziło do tego, że już w późniejszych wcieleniach były dużo bliższe materii).

W mistyce żydowskiej również znano wędrówkę dusz. Pojawia się ona już w pierwszym dziele kabalistycznym, w księdze Bahir. Sądzono, że być może kabaliści poznali ją poprzez katarów (więc pośrednio przez manicheizm, który miał kontakt z religiami indyjskimi). Reinkarnacja, według słynnej księgi Zohar, nie obowiązuje wszystkich ludzi, a ma związek z obowiązkiem prokreacji. Jeśli ktoś go zaniedba, odradza się w ramach kary lub aby uzyskać możliwość prokreacyjną. XVI-wieczny kabalista Izaak Luria stworzył niezwykłą wizję całej ludzkiej historii: każdy człowiek to inkarnacja części duszy Adama, który wciela się tak długo, aż zostanie oczyszczony i powróci do raju. Niektórzy teolodzy żydowscy tłumaczą teorią transmigracji dusz silne zainteresowanie judaizmem pośród nie-Żydów; ktoś może posiadać żydowską duszę, która we wcześniejszej egzystencji należała (więc w pewnym sensie nadal należy) do narodu wybranego.

Czas Snów

Reinkarnacja nie jest wiarą występującą wyłącznie w wielkich religiach światowych. Indianie z plemienia Moki i Zuli mają klany totemiczne – klany Zająca, klan Jelenia, klany Żółwia itd. Przodkami tych klanów miały być wymienione zwierzęta; po śmierci dusze członków plemienia wcielają się w ciała zwierząt reprezentowanych przez siebie klanów. Zabijanie żółwi w ceremoniach Indian Zuni jest sposobem odesłania duszy do krainy duchów.

Wśród plemion Czarnej Afryki istniało przekonanie o pojawieniu się fragmentów psychiki osoby zmarłej u członków jej rodziny bądź klanu. W tym przypadku nie mamy jednak jasno określonej doktryny; wspomniane grupy nie wykształcają (czy też nie wykazują zainteresowania budowaniem) spójnego systemu przekonań i nie określają jasnych różnic między jedną duszą a drugą, między jednym a drugim istnieniem.

Mity Aborygenów opowiadają o Czasie Snów, czyli początku historii, kiedy przodkowie dokonali heroicznych wyczynów; Aborygen, który poznaje te mity, dowiaduje się, że to opowieści o jego własnym wcześniejszym życiu (mamy tutaj do czynienia z platońską koncepcją anamnezy: poznawanie Boga lub własnej duszy to przypominanie).

Zdumiewające narodziny

Zastanawiający w idei reinkarnacji, podobnie jak w większości idei religijnych, jest sam fakt jej istnienia. Dlaczego się pojawiła? Jak wynika bowiem z naszego przeglądu, większość tradycji, w których występuje koncepcja wędrówki dusz, przyjmuje, że istnienie jest rodzajem cierpienia, a kolejne inkarnacje to kolejne cierpienia. Ciężko w tym przekonaniu dopatrzyć się elementów myślenia życzeniowego (tak często zarzucanego tym, którzy np. wierzą w nieśmiertelną duszę trafiającą do lepszego świata).

Gershom Scholem stwierdził, że źródeł i popularności reinkarnacji należy dopatrywać się w niesprawiedliwościach świata, których nie uda się wyjaśnić w żaden inny sposób, takich jak krzywda i choroba dzieci, choroby idące w parze z zasługą moralną, pomyślność głupców itp. Błędnie zakładał jednak, że każda koncepcja reinkarnacji zawiera w sobie koncepcję karmy, czyli sprawiedliwej odpłaty za uczynki. Widać nawet w przypadku kabalistów, opisywanych przez Scholema, że wędrówka dusz może odbywać się na innych zasadach. Wydaje się też, że reinkarnacja nigdy nie była wyłącznie koncepcją teoretyczną, uzasadniającą moralny nieład świata, lecz miała wiele wspólnego z doświadczaniem wspomnień i być może z niego się wywodzi (prawdziwość lub fałszywość tych wspomnień to już oczywiście inna kwestia).

Na koniec nie pozostaje chyba nic innego, jak przytoczyć celne spostrzeżenie Woltera: „Urodzić się po raz drugi jest równie zdumiewające, jak urodzić się po raz pierwszy”.

***

Parmod i zabójczy twaróg

Choć główny nurt nauki Zachodu (traktując świadomość jako pochodną i zależną od ciała) odrzuca reinkarnację, niektórzy badacze akademiccy uważają, że znaleźli dowody na jej istnienie. Ian Stevenson, amerykański profesor psychiatrii, od lat 60. XX w. kolekcjonował przypadki wspomnień dzieci, najczęściej dwu-, trzyletnich (według jego teorii w późniejszych latach wspomnienia stopniowo zanikają; w tym wieku najtrudniej zrozumieć też pojawienie się spójnych i przekonujących treści). Badani pochodzili najczęściej z krajów o niskim poziomie życia, ich egzystencja często ograniczała się do jednej wsi: nie mieli telefonów, telewizji, kontaktów z innymi środowiskami. Wiele przypadków dotyczyło „wstydliwych” wcieleń, którymi trudno byłoby zdobyć sławę bądź prestiż (niektóre dzieci twierdziły, że we wcześniejszych inkarnacjach były kryminalistami czy mordercami). Kłopotliwość innych inkarnacji wynikała z konfliktów religijnych: przykładowo jeden z badanych chłopców urodzony w rodzinie indyjskiej twierdził, że jest synem muzułmańskiego fakira i w ukryciu przed rodzicami odprawiał modlitwy. Stevenson odkrywał zbieżności cielesne pomiędzy zmarłymi a dziećmi, które uważały się za ich kolejne wcielenia: dzieci od urodzenia miały posiadać na ciele znamiona w miejscach „znaczących” dla wcześniejszej inkarnacji, np. tam, gdzie została zadana śmiertelna rana w wypadku samochodowym.

Czytaj również:

Wszyscy umrzemy
i
ilustracja: Karolina Kotowska
Doznania

Wszyscy umrzemy

Łukasz Kaniewski

– Niestety – powiedziała pani weterynarz. – Trzeba go będzie uśpić.

– Uśpić – powtórzył tata i pokiwał głową. – Tak, uśpić. Na zawsze.

Czytaj dalej