Rozmowy z zambijskimi wężami
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Wiedza i niewiedza

Rozmowy z zambijskimi wężami

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Według statystyk ponad 95% Zambijczyków deklaruje przynależność do chrześcijaństwa. Podobnie jak w wielu innych krajach, również w Zambii doszło do ciekawego synkretyzmu: połączenia lokalnych tradycji z importowaną religią. Jednym z jego objawów jest paniczny strach przed agentami szatana.

Satanizm to w Afryce zjawisko stosunkowo nowe: pierwsze wzmianki o nim odnajdujemy dopiero w latach 80. XX w. W Zambii pojawia się w połowie lat 90. i od tamtego czasu staje się coraz popularniejszy, przyjmując wyjątkowe i spektakularne formy.

Powszechnie uznaje się, że sataniści to agenci szatana, którzy działają w ukryciu, żeby czynić szkody i niszczyć prawdziwą wiarę. Potrafią zsyłać choroby i śmierć; pojawiają się w szpitalach, aby wykradać chorym krew i organy. Są w stanie spowodować wypadek samochodowy. Uczestniczą w lokalnym handlu, sprzedając pozornie niewinne przedmioty, które mogą przekabacić dobrego człowieka na satanizm. W kościołach spotyka się nawróconych wyznawców tego kultu dzielących się swoimi historiami ku przestrodze wiernych.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W Zambii strach przed satanistami osiągnął swój szczyt w roku 2007. Doszło wtedy do zamieszek w szkołach i szpitalach, których pacjenci nie zgadzali się na pobieranie krwi w obawie przed zgubnym wpływem agentów szatana. Ci ostatni zaś nie są na szczęście zupełnie niewidzialni – pastorzy i księża mogą ich czasem zidentyfikować. A to dzięki temu, że widocznym przejawem aktywności satanistów są węże. Wyobrażenia biblijne nałożyły się na lokalne wierzenia o bóstwach pojawiających się w postaci tych gadów czy wężach będących ich wysłannikami lub duchami ziemi i deszczu. Dobrze obrazują to opisy dwóch przypadków autorstwa Johanneke Kroesbergen-Kamps, antropolożki badającej afrykańskie chrześcijaństwo.

Dwudziestokilkuletni David był odnoszącym sukcesy biznesmenem. Pewnego dnia znalazł on w swojej walizce czerwone jajko, z którego wykluł się wąż. Gad szybko urósł i – według relacji Davida – zaczął z nim rozmawiać, obiecując mu bogactwo w zamian za jedzenie. Dzięki pomocy pastora mężczyzna zorientował się jednak, że padł ofiarą ataku demonicznego.

Drugi przypadek to historia młodej kobiety o imieniu Eve. U niej wszystko zaczęło się od bólu gardła i dziwnych poruszeń wyczuwalnych pod skórą. Matka dziewczyny postanowiła zabrać ją do lokalnego czarownika uzdrowiciela, który podał jej lekarstwo mające w składzie skórę pytona. Po trzech miesiącach Eve zaczęła widzieć rzeczy, których nie widzieli inni. W jej wizjach powracał wielki wąż, z którym potrafiła się porozumiewać. Gad stale jej towarzyszył i chronił ją. Jeśli jakiś chrześcijanin chciał się kobiecie oświadczyć, potwór zjawiał się we śnie zalotnika i go gryzł, co zwiastowało rychłe nieszczęście młodego człowieka, jeżeli nie porzuci swych zamiarów. Nikt nie mógł jej poślubić, bo jako satanistka była kolejną żoną szatana.

Tradycyjnie Zambijczycy przypisują duże znaczenie snom, uważając, że stanowią one okazję do kontaktu ze światem duchów. Jeśli chodzi o ich interpretację, tu również wierzenia pogańskie splotły się z chrześcijaństwem: większość mieszkańców Zambii jest przekonana, że pojawienie się węża w marzeniu sennym to sygnał nadchodzącego zagrożenia satanizmem.

Kilka lat temu w grupie facebookowej Reformed Church in Zambia All Youths’ Fellowship pojawił się dramatyczny post pewnego mężczyzny, któremu przyśniło się, że został ukąszony przez węża. Człowiek ten prosił uczestników internetowej społeczności, aby wstawili się za niego modlitwą, by go ocalić. Niestety, do tej pory nie wiadomo, co stało się z nieszczęśnikiem.

ilustracja: Joanna Grochocka
ilustracja: Joanna Grochocka

Czytaj również:

Jaskinie wiarą i miodem płynące
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Wiedza i niewiedza

Jaskinie wiarą i miodem płynące

Tomasz Wiśniewski

W historii religii świątynie nie wyczerpują wszystkich możliwości sakralnej przestrzeni. Święte mogły być gaj, góra, rzeka czy źródło. Wydaje się jednak, że współcześnie najbardziej zapomnianą sferą sacrum jest jaskinia.

Badacze nadal spierają się, czy groty, w których znajdują się słynne malowidła naskalne, pełniły funkcję kultowe (a ściślej: czy były miejscami szamańskiej inicjacji). Wiadomo jednak, że starożytni Minojczycy uznawali kreteńskie jaskinie naciekowe za miejsca święte. Wybitny mitoznawca i historyk religii Károly Kerényi twierdził, że w starożytności odgrywały one tak doniosłą rolę, że wpłynęły na architektoniczną wyobraźnię twórców minojskich pałaców.

Czytaj dalej