Page 18FCEBD2B-4FEB-41E0-A69A-B0D02E5410AERectangle 52 Przejdź do treści

O wiośnie mamy zielone pojęcie!



Kup wiosenny „Przekrój”!

188 stron do czytania przez trzy miesiące. „Przekrój” w nowym formacie jest wygodniejszy do przeglądania i idealnie mieści się w skrzynce pocztowej. Zamów i ciesz się lekturą – tylko tutaj w niższej cenie. Sprawdź!

Przekrój
Pewien uczeń zapytał mnie kiedyś, co wedle doktryny Nieuważności rządzi światem: konieczność ...
2018-06-13 00:00:00

Przypadek i konieczność w świetle Nieuważności

Przypadek i konieczność w świetle Nieuważności

Pewien uczeń zapytał mnie kiedyś, co wedle doktryny Nieuważności rządzi światem: konieczność czy przypadek?

– Sprawdźmy to! – zaproponowałem i wręczyłem mu monetę. – Niech pan rzuca – poleciłem. – A ja zamknę oczy, żeby pan wiedział, że nie oszukuję.

Usłyszałem stuknięcie metalu o podłogę.

– Co wypadło? – spytałem.

Zamów prenumeratę cyfrową

Z ostatniej chwili!

U nas masz trzy bezpłatne artykuły do przeczytania w tym miesiącu. To pierwszy z nich. Może jednak już teraz warto zastanowić się nad naszą niedrogą prenumeratą cyfrową, by mieć pewność, że żaden limit Cię nie zaskoczy?

– Nie wiem – odparł adept. – Moneta potoczyła się pod szafkę.

– W tym pokoju nie ma żadnej szafki – zaprotestowałem.

– Jest przecież, po pana lewej stronie – wykrzyknął uczeń, trochę wytrącony z równowagi.

– Czy pan nie widzi, młodzieńcze, że mam zamknięte oczy? – zbeształem go. Schyliłem się jednak i sięgnąłem w podwójną ciemność. Wyciąg­nąłem stamtąd garść kurzu i monet. – Proszę – powiedziałem usłużnie. – Co wypadło?

– To jakaś kpina? – spytał adept spokojnie, tak spokojnie, że aż przeszedł mnie dreszcz. – I dlaczego ma pan ciągle zamknięte oczy?

– Zawsze zamykam oczy na pierwszym spotkaniu.

– Kłamie pan.

– W rzeczy samej – przyznałem. – Ale mówić zawsze prawdę to jak odpowiadać „pomidor” na każde pytanie.

– Pan jest pijany – wycedził.

– Planowałem wypić tylko jednego drinka – ziewnąłem, wzruszony jego idealizmem. – Ale wie pan, jak to jest z tym piciem z umiarem. To jak pojechać na lotnisko i nie wsiąść do samolotu.

W istocie jednak nie piłem tego dnia alkoholu. Za to tuż przed przyjściem adepta kręciłem się w kółko przez kwadrans, żeby myśli w głowie porządnie mi się wymieszały – jak w maszynie do totka.

– Do Lotto – poprawił mnie uczeń.

– Czy pan coś mówił? – zdziwiłem się.

– Nie.

W tym momencie z maszyny losującej w mojej głowie wypadła przez usta kulka z napisem „mechanika kwantowa”.

– Czy słyszał pan o mechanice kwantowej? – zagaiłem.

– Jestem w miarę na bieżąco – padła odpowiedź. – Studiuję fizykę, równolegle z filozofią i neurobiologią.

– To świetnie się składa, bo ja jestem w tej dziedzinie zupełnie zielony – ucieszyłem się.

– Uważam – mówiłem dalej poważnie – że mistrz nie powinien być mądrzejszy od ucznia, bo jak w przeciwnym wypadku uzmysłowiłby mu jego niewiedzę?

Wypowiadając te niebanalne słowa, uniosłem do góry dłoń z wyciąg­niętym palcem wskazującym i lekko zakołysałem, lecz nie dłonią, ale przedramieniem – wtedy dłoń i palec trzęsą się jakby same z siebie. To jeden z moich ulubionych gestów, podpatrzyłem go kiedyś w Teatrze Telewizji.

Uczeń milczał przez chwilę.

– Jest pan zwykłym hochsztaplerem – rzekł w końcu ze smutkiem.

– Ech, ci milenialsi – pomyślałem, ale nie powiedziałem tego głośno, bo staram się nie używać słów, które Word podkreśla na czerwono.

Usłyszałem, jak uczeń wychodzi z mojego gabinetu, następnie z mieszkania, zamykając za sobą delikatnie drzwi. Wciąż mając zamknięte oczy, podszedłem do okna. Nie wiem, czy mój gość spojrzał z ulicy w górę i zobaczył, że patrzę za nim, a zarazem nie patrzę. Nie wiem też, czy kiedykolwiek zrozumiał, co starałem się mu tego dnia przekazać. Ja sam zupełnie tego nie rozumiem.
 

Data publikacji:

okładka
Dowiedz się więcej

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego

Zamów już teraz!

okładka
Dowiedz się więcej

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego

Zamów już teraz!