Przez wszystkie przypadki
i
Okładka z archiwum, nr 855/1961 r.
Doznania

Przez wszystkie przypadki

Historia z okładki
Ida Świerkocka
Czyta się 2 minuty

Wojciech Plewiński mówi, że po prostu chodzi w przeciwnym kierunku niż inni. Patrzy też jakoś inaczej.

Jeśli w życiu Wojciecha Plewińskiego są bóstwa, które należy czcić, to należą do nich fotografia i przypadek. Im obu „Przekrój” zawdzięcza jedną z najsubtelniejszych okładek w historii polskiej prasy.

„Idę akurat plażą na Helu. Nagle widzę jakiś czarny materiał fruwający w powietrzu. Podchodzę. Niezidentyfikowany obiekt spada i okazuje się psem. Czarnym pudlem – opowiada mi fotograf o tamtym spotkaniu sprzed 60 lat. – Siada przy swojej pani i nie zamierza już się ruszać. »Wolałby pan, żeby podskakiwał?« – pyta, widząc moją minę,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Cieszyn obojga narodów
i
Dzisiejszy most Przyjaźni przez wieki funkcjonował jako most Długi – a ponieważ przejście przez niego zajmuje mniej więcej minutę, to o nadanie tej nazwy podejrzewamy naszych południowych sąsiadów; zdjęcie: BlackMediaHouse/Adobe Stock Photo
Wiedza i niewiedza

Cieszyn obojga narodów

Beata Mońka, Marcin Mońka

Czas tutaj płynie powolutku, zakochani całują się na moście Przyjaźni, a turyści pytają miejscowych o najlepszy smażony ser albo o rotundę z dwudziestozłotówki. I już sama nazwa miasta sprawia, że człowiek się uśmiecha.

Na Starym Targu – niewielkim placu miejskim przy głównej ulicy cieszyńskiego śródmieścia – z niespecjalnie wysokiego cokołu spogląda na przechodniów Madonna z Dzieciątkiem. Rzeźba nie należy do spektakularnych, więc łatwo ją przeoczyć, tym bardziej że plac bywa zastawiony przez samochody. Nie ma co rozpaczać, jeśli przegapiło się tę atrakcję miasta, bo i tak stojąca na placu figura jest jedynie kopią. Żeby zobaczyć oryginał, trzeba – i warto – odwiedzić Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Długo sądzono, że rzeźba ma XIX-wieczny rodowód. Jednak w 2000 r., gdy obiekt poddano pracom konserwatorskim, okazało się, że pod warstwami farby ukryło się wybitne dzieło gotyku, powstałe w praskim warsztacie Piotra Parlera – budowniczego, architekta i rzeźbiarza. Przez te wszystkie lata figurę Madonny z Dzieciątkiem wielokrotnie odmalowywano. W którymś momencie została pokryta złotem, obie postacie zyskały pozłacane korony. Aby dotrzeć do autentyku, zdjęto ponad 30 warstw polichromii. Cenny oryginał przeniesiono do muzeum, kopię zaś – w wersji malowanej ze złotymi elementami – można zobaczyć na Starym Targu.

Czytaj dalej