Przeregulowani
i
„Huśtawka”, Jean-Honoré Fragonard "Huśtawka /Wallace Collection
Pogoda ducha

Przeregulowani

Katarzyna Sroczyńska
Czyta się 2 minuty

Życzycie sobie dobrego weekendu? Spokojnej, słonecznej soboty, żeby rano można było usiąść na balkonie z kubkiem kawy i ulubioną gazetą? Mnie by się marzyło.

Tymczasem za oknem ponuro i deszczowo, a ja czytam w książce „Między grupami. Przewodnik po relacjach z ludźmi, którzy się od nas różnią” Tomasza Besty i Nataszy Kosakowskiej-Berezeckiej: „Psychologowie od dawna wskazują, że ludzie mają tendencję do interpretowania niejasnych wypowiedzi i zachowań osób z innych grup etnicznych czy narodowych przez pryzmat własnych przekonań i stereotypów, z pominięciem perspektywy drugiej osoby. Służy to temu, aby nasza wizja świata zbytnio nie ucierpiała. Jest to jedna z form regulacji emocji – interpretujemy informacje napływające do nas ze świata w taki sposób, aby utrzymać niski poziom negatywnych emocji i podwyższyć poziom tych pozytywnych. Potwierdzenie naszych przekonań prowadzi do pozytywnych uczuć, kwestionowanie naszej wizji świata budzi odczucia negatywne”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Nie tak trudno utrzymać dobry nastrój. Wystarczy wyrzucić ze znajomych na Facebooku tych, którzy mają irytująco odmienne poglądy, nie kupować gazet ani książek, które mogłyby zmącić intelektualny spokój, zaprogramować tylko bezpieczne stacje radiowe. Jeśli na niedzielnym obiedzie trafi się wujek, zwolennik nie-naszej-partii – nie dramatyzujmy. I tak kierujemy się „motywowanym rozumowaniem”: szukamy w świecie i wypowiedziach innych potwierdzenia swoich opinii, a sprzeczne z nimi informacje pomijamy. Tyle nieświadomego. A może by tak jednak świadomie zmącić weekendowy spokój i posłuchać albo poczytać kogoś, z kim się nie zgadzamy? Ryzykujemy utratą dobrego nastroju i poznaniem nowej perspektywy.

Czytaj również:

Królestwo za orzechy
i
zdjęcie: Wouter Supardi Salari/Unsplash
Dobra strawa

Królestwo za orzechy

Dominika Bok

Przypominają kształtem ludzki mózg i znakomicie wpływają na pamięć, koncentrację oraz nastrój. Żeby były lepiej przyswajalne, warto namoczyć je przed spożyciem albo – w wersji dla zaawansowanych smakoszy – wytłoczyć z nich olej.

Sama nazwa orzecha włoskiego sugeruje, że ta roślina szczególnie lubi ciepło – typowe dla południowej Europy. Rzeczywiście w wyjaśnieniach etymologicznych jest trochę prawdy, gatunek ten można było spotkać w naszej – całkiem słonecznej wówczas – strefie klimatycznej, zanim nastała epoka lodowcowa, a wraz z nią doszło do wymarcia dużej części flory. Kiedy jednak orzech na dobre zadomowił się po raz wtóry na naszych terenach, doszło do zabawnej pomyłki. Tak naprawdę przywędrował on bowiem nie z Półwyspu Apenińskiego, lecz z Bałkanów przez Wołoszczyznę (górzystą krainę w Rumunii). Nie bez powodu w starych książkach kucharskich do dziś wśród wielu innych ingrediencji znaleźć można w przepisach „orzechy wołoskie”. Dolejmy jeszcze trochę oliwy do ognia tej językoznawczej historii: w Anglii orzechy włoskie nazywane są English walnut, Persian walnut, a czasami – kamień z serca – tylko walnut. Tyle określeń na jednego niepozornego orzeszka! Chociaż czy rzeczywiście tak niepozornego?

Czytaj dalej