Prezenty nowej ery
i
"Bibliotekarz", 1566 r., Giuseppe Arcimboldo, zbiory zamku Skokloster
Doznania

Prezenty nowej ery

Anna Rembowska
Czyta się 5 minut

W pierwszy dzień wiosny obchodziłam 40. urodziny. Jak każdy przekraczający tę symboliczną datę, czekałam na jakieś nowe otwarcie, pretekst do podsumowań. Dostałam go. 21 marca to dzień wagarowicza, ale w tym roku nie wolno było wyjść z domu, nie mówiąc o gościach i świętowaniu. Jeszcze nie wierzyliśmy, że to, co się dzieje, dzieje się naprawdę. Kupiłam sobie sama prezent przez Internet – okulary przeciwsłoneczne z polaryzacją. Chciałam w nich jeździć w dalekie trasy samochodem, spacerować po plaży i lesie, patrzeć w niebo nad chmurami w samolocie. Ale i tak jestem szczęściarą – mam dach nad głową, balkon, a słońce wciąż świeci.

Jeszcze niedawno, starając się kupić bliskim prezenty na różne okazje, wielość dostępnych opcji jednocześnie nudziła nas i przytłaczała. Mierząc się codziennie z nadmiarem, próbowaliśmy przed świętami czy urodzinami główkować i wykazywać się kreatywnością. Zaczęliśmy dawać sobie jako prezenty coraz droższe i bardziej wyrafinowane przedmioty i doświadczenia: vouchery na podróże, pobyty w hotelach, samodzielne komponowanie perfum, warsztaty z garncarstwa lub gotowania. Idea była szczytna – by darować innym przeżycia, nie rzeczy, nie przykładając

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Chleb z masłem i pomidorem
i
"Kosz jabłek", Paul Cezane
Dobra strawa

Chleb z masłem i pomidorem

Anna Rembowska

Gdy świat trzeszczy w posadach, trzeba adaptować się do zmian. Dla mnie to trudne. Zawsze byłam kimś, kogo najgłębiej definiowało pragnienie, by mieć dom. Zrobiłabym dom w pół godziny, nawet gdyby miał powstać w pudełku po butach pod mostem – to jedna z moich największych zdolności, które chętnie wpisałabym do CV, ale nie wiem, czy to komukolwiek potrzebne. Ten talent, ta „umiejętność miękka” zawsze przyniesie korzyści moim bliskim i ludziom, których spotkam na swojej drodze, wiem też jednak, że należy ją zmodyfikować tak, by nie wiązała się już z posiadaniem.

Do niedawna w moim niewielkim mieszkaniu leżało kilkaset egzemplarzy czasopisma wnętrzarskiego "Elle Decoration" – wszystkie numery od początku istnienia polskiej edycji oraz wiele zagranicznych wydań. Przeglądałam je co jakiś czas, nie po to, by szukać inspiracji do modyfikowania mojej życiowej przestrzeni, lecz by wzmacniać moje własne poczucie bezpieczeństwa, stabilności i perspektywy. Kiedy można coś kolekcjonować i zapełniać tym zbytkiem miejsce w mieszkaniu, ma się poczucie życia w stabilnym czasie. Ale to się zmieniło. Rozdałam ostatnio dobrowolnie, choć nie bez przykrości, gromadzoną latami górę pism, wcale nie dlatego, że zajmowały coraz więcej miejsca. Bardziej dlatego, że czuję, że mimo posiadania nieruchomości na własność (na spółkę z bankiem, co prawda), muszę być bardziej mobilna, gotowa na zmiany. A ważące kilkadziesiąt kilogramów zbiory nie sprzyjają temu. Ten gest bardzo dużo dla mnie znaczył. Świata, w którym można bez końca, dla własnej przyjemności, planować świetlaną, również materialnie, i bezpieczną przyszłość, już nie ma. Odchodzi na naszych oczach. To trudne.

Czytaj dalej