Netflix dla psów
i
Bernardo Bellotto, "Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego", 1773 r.; zdjęcie: Cyfrowe MNW (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Netflix dla psów

Aleksandra Galewska
Czyta się 5 minut

Nie zostawiaj swojego psa bez opieki, nie bądź jak właściciel psów z obrazu Bernarda Bellotta.

Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego, olej na płótnie, szerokość 269 cm, wysokość 166 cm, autor dzieła – Bernardo Bellotto zwany Canaletto. Obraz znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie w Galerii XIX wieku, sala 101. Oświecenie. Po schodkach do góry, potem w lewo – stamtąd już łatwo trafić.

Bernardo Bellotto, "Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego", 1773 r.; zdjęcie: Cyfrowe MNW (domena publiczna)
Bernardo Bellotto, „Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego”, 1773 r.; zdjęcie: Cyfrowe MNW (domena publiczna)

Pięknie przedstawiona Warszawa z czasów ostatniego króla Polski. Z prawej strony płótna Stanisław August Poniatowski i jego bratowa z dziećmi: Józefem i Marią Teresą.

Z lewej – zmiana warty, nauka jazdy konnej w centrum obrazu, ktoś rzeźbi, ktoś grabi, ktoś ma się ku sobie, a ktoś inny po prostu rozmawia. Dzień jak co dzień na królewskim dworze.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Obraz jest imponujący, niesamowicie zostały przedstawione szczegóły przyrody, budynków, ludzi i zwierząt. Żywe kolory i precyzja każą mi sądzić, że nie ma w tym dziele osób i rzeczy przypadkowych. Jeśli malarz był takim dokładnym twórcą, nie wchodzi w grę na przykład plama po kawie, którą trzeba było zasłonić dwoma psami. Tak, tak, do psów zmierzam. Dwa spore psy tuż przy dolnej krawędzi obrazu stoją przed wejściem na teren ujeżdżalni. Nie mają ani szelek, ani obroży z adresówką, nie widać też w pobliżu właściciela ze smyczami. Sytuacja dość groźna, bo wokół dzieje się naprawdę dużo, a psy potrafią reagować na niespodziewane sytuacje bardzo szybko, zostawiając bolesne pamiątki na ciele dzieci i dorosłych.

Ale bezpieczeństwo ludzi to jedno. Powiedzmy, że psy przebywają w okolicy od dawna, mieszkańcy je znają, a dzieci ubóstwiają i nawet ciągnięcie za ogon czy wsadzanie palców do uszu nie robi na zwierzakach wrażenia. To wersja optymistyczna, ale załóżmy, że jeżeli w tamtych czasach ludzie potrafili o siebie zadbać w najmniejszych detalach (peruki, złote, czyste buty, zdobione fraki i płaszcze, wstążka we włosach u panów), to znaczy, że byli skoncentrowani, rozumni i rozgarnięci. Na pewno interesowali się czymś więcej niż tylko samymi sobą, co oznacza, że do zwierząt też mieli szacunek i wiedzieli, jak ich nie prowokować. A przypominam, że te nie zachowują się agresywnie bez powodu. (Wykluczając osobniki chore psychicznie lub cierpiące na ogromny, przewlekły ból, które mogą przejawiać zachowania agresywne w sytuacjach tego niewymagających). Na ogół psy wykorzystują komunikację i zachowania agresywne, gdy czują, że grozi im niebezpieczeństwo i nie mają już innego wyjścia. Zatem – zostawisz je w spokoju, one również nie będą cię niepokoić.

Bernardo Bellotto, "Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego", 1773 r. (fragment); zdjęcie: Cyfrowe MNW (domena publiczna)
Bernardo Bellotto, „Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego”, 1773 r. (fragment); zdjęcie: Cyfrowe MNW (domena publiczna)

Ale przedstawiona na obrazie z pozoru sielankowa sytuacja jest groźna. Proszę zwrócić uwagę na dwóch mężczyzn przy dolnej ramie, na prawo od psów. Jeden z panów wskazuje na nie laską. Nie sądzę, że to są jego zwierzęta, stoją za daleko. Pozycja psów świadczy o tym, że nie pobiegły do wejścia na maneż na chwilę, by za moment wrócić do właściciela. Stoją zrelaksowane, ale czujne. Ich uwagę przyciąga koń – atrakcyjny widok dla psa. Inny, dziwny gatunek, w dodatku zwierzę o ciekawym zapachu, będące w ruchu, w każdej chwili może się spłoszyć i zrobić coś ciekawego. Netflix dla psów.

Dlaczego sytuacja jest groźna? Wydaje mi się, że pan z laską coś knuje. Zamierza gwizdnąć psy, przetrzymać chwilę u siebie w stajni na przedmieściach Warszawy, dopóki właściciele nie przestaną szukać zguby, a później jeździć sobie z nimi po okolicznych lasach, może Kabackim, może Bielańskim, a może po Puszczy Kampinoskiej. Ale nie tylko on ma chrapkę na odchowane, dobrze zbudowane czworonogi. Proszę zwrócić uwagę na czterech osobników widocznych na tej samej wysokości, co psy. Te podejrzane typy tylko pozornie patrzą na konia. Naprawdę też przyglądają się psiakom. Opcje są dwie. Mogą to być zbiry i złoczyńcy chcący wykraść psy dla okupu, na przykład do pseudohodowli albo do cyrku. Jest też inne, mniej bulwersujące wytłumaczenie. Panowie nie mają o czym rozmawiać, nie znają się za dobrze, może prezentują inny poziom intelektualny i trudno im się porozumieć, dlatego patrzą na psy, które są dynamiczne i interesujące, a ponadto zawsze stanowią neutralny i bardzo wdzięczny temat.

Czy panowie z prawej i ci z ujeżdżalni mają niecne plany, czy też po prostu się nudzą – tego nie wiadomo, ale pewne jest, że psy pozostawione same sobie potrafią znikać. Sprzed sklepów, z ogrodów, w parkach – znikają, a w „dematerializacji” pomagają im źli ludzie, którzy wywęszyli okazję do zarobienia szybkiej i łatwej kasy. Psy rasowe znikają i są wykorzystywane do płodzenia i rodzenia szczeniąt. Mające dom czworonogi są wykradane również przez pracowników „schronisk” dla psów, bo takie punkty opieki nad bezdomnymi zwierzętami otrzymują wsparcie finansowe „na głowę”, czyli im więcej podopiecznych, tym więcej pieniędzy dostają. Wynajęci hycle, czy też po prostu porywacze, potrafią jeździć po wsiach i łapać psy sprzed domów i sklepów.

Zdaję sobie sprawę, że inaczej wygląda życie na wsi, a inaczej w Warszawie, tej XVIII-wiecznej czy tej współczesnej. Wiem, że psy na wsi mają więcej „luzu”, ale warto pamiętać o tym, że to człowiek jest odpowiedzialny za swojego psa, za bezpieczeństwo jego oraz ludzi wokoło. A pozostawienie zwierząt samych, w dodatku bez adresówki czy czipa jest skrajnie ryzykowne. Cytując modną jeszcze do niedawna w mediach społecznościowych sentencję, przestrzegam: nie zostawiaj swojego psa bez opieki, nie bądź jak właściciel psów z obrazu Bernarda Bellotta.

 

Czytaj również:

Gdy pies ci ufa…
Wiedza i niewiedza

Gdy pies ci ufa…

Aleksandra Galewska

„Lepiej dmuchać na zimne”. „Kto raz się sparzył, ten na zimne dmucha”. Mózg ludzki działa tak, że sytuacje niebezpieczne automatycznie zapisuje w pamięci i następnym razem w podobnej sytuacji organizm postępuje już niejako odruchowo, byle uchronić się przed nieprzyjemnymi konsekwencjami. W identyczny sposób uczą się zwierzęta. Również zapamiętują efekty swoich działań i interakcji z otoczeniem. Dodatkowo wyposażone są w świetnie rozwinięte zmysły, dzięki którym potrafią wyczuć szkodliwe substancje zawarte na przykład w roślinach lub w przypadkowo znalezionych smakołykach.

Once Bitten, Twice Shy Charlesa Burtona Barbera przedstawia dziewczynkę, która bawi się ze szczeniakiem. Na pierwszy, bardzo pobieżny rzut oka, nic złego się nie dzieje. Ot, kolejne dziecko, kolejny piesek, olej na płótnie. Patrząc chwilę dłużej, łatwo zorientować się, że jednak coś tu nie gra. Dziewczynka nie bawi się, a piesek zdecydowanie nie jest zadowolony z tego, gdzie jest, z kim i co robi. Szczeniak wyraźnie próbuje uwolnić się z uchwytu dziecka, zapiera się wszystkimi łapami, na jego pyszczku widnieje przerażenie, niemoc, oczy wyrażają strach.

Czytaj dalej