Morderca w objęciach Morfeusza
Opowieści

Morderca w objęciach Morfeusza

Marcin Kozłowski
Czyta się 6 minut

Są tacy, którzy kładą się spać we własnej sypialni, a budzą się zupełnie gdzie indziej i w kompletnie innej sytuacji. Na przykład… oskarżeni o morderstwo.

Niektórym we śnie zdarza się siadać na łóżku, spacerować po mieszkaniu, mówić do siebie i do bliskich. Lunatycy bywają jednak zdolni również do brutalnych czynów. W grę wchodzi nawet morderstwo.

Wczesny ranek, 24 maja 1987 r. Kanadyjczyk Kenneth Parks, 23-latek, wychodzi ze swojego domu, wsiada do auta i rusza do teściów w Scarborough. Kluczem od kół samochodowych uderza teściową w głowę, kilkakrotnie dźga ją też nożem w klatkę piersiową. Kobieta umiera. Mężczyzna próbuje również zabić teścia, ten jednak uchodzi z życiem.

Parks, cały we krwi, jedzie na najbliższy posterunek policji i mówi funkcjonariuszom, że właśnie dokonał morderstwa. Sprawa wydaje się z pozoru prosta: mężczyzna niedawno stracił pracę, był uzależniony od hazardu, miał problemy finansowe. Najbardziej prawdopodobny motyw jest więc związany z pieniędzmi. Problem w tym, że nie miał żadnego powodu, by skrzywdzić rodziców żony. Wręcz przeciwnie: pozostawali w doskonałych relacjach, mężczyzna był dla nich jak syn. Teściowa nazywała go nawet swoim „łagodnym olbrzymem”. Dlaczego zdecydował się więc na taki czyn? W trakcie zdarzenia… po prostu spał.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Mężczyzna został zbadany przez biegłych neurologów i psychiatrów. Wykluczono, by zdarzenie miało związek z narkotykami, stanami psychotycznymi czy zaburzeniami dysocjacyjnymi. Wielokrotnie go przesłuchiwano, próbując złapać na niespójnościach. Bezskutecznie. W 1988 r. Parks został uniewinniony, cztery lata później kanadyjski Sąd Najwyższy podtrzymał ten wyrok.

Zabił, choć spał

Przypadek Parksa komentował podczas Światowego Festiwalu Nauki w 2011 r. psychiatra i specjalista ds. problemów ze snem Carlos H. Schenck z University of Minnesota. Naukowiec nie miał wątpliwości: decyzja wymiaru sprawiedliwości była słuszna. Schenck zwrócił uwagę m.in. na fakt, że Parks, posługując się nożem w domu teściów, zranił się w dłonie i poprzecinał ścięgna zginaczy. W trakcie rozmowy z policjantami nie okazywał jednak żadnych oznak bólu.

„Był to ważny dowód wskazujący na to, że tak naprawdę mężczyzna nie był przebudzony” – mówił psychiatra podczas panelu festiwalowego. Dodał, że ludzie, którzy są świadomi, po przecięciu ścięgien odczuwają nieprawdopodobny ból. Istotne były też inne okoliczności. Parks, wychodząc z domu nad ranem, zostawił drzwi wejściowe oraz drzwi do garażu szeroko otwarte. Lunatykowanie zdarzało mu się już wcześ­niej: gdy miał 11 lat, prawie wypadł z tego powodu przez okno. Poza tym parasomnię, czyli zaburzenia snu, stwierdzono u jego 20 krewnych. Kanadyjczyk cierpiał na bezsenność, był też zestresowany problemami finansowymi i narastającymi na tym tle konfliktami z żoną.

Jak podkreśla Schenck: „Zasadniczo nie miał motywu, by zabić swoich teściów”. Powodu można tylko się domyślać. Tuż przed morderstwem zasnął przed telewizorem podczas programu Saturday Night Live, w którym pokazano kilka scen przemocy. Inna teoria mówi też o tym, że mężczyzna mógł zostać przyłapany na chodzeniu po domu teściów, a próba jego powstrzymania lub obudzenia wywołała w nim odruchową agresję.

Niektórych lepiej nie budzić

Dziś wiadomo już na pewno, że Parks doświadczał somnambulizmu, zwanego też popularnie lunatyzmem. Zaburzenie to dotyczy około 1–3% dorosłych. Dobra wiadomość jest taka, iż do przestępstw dokonywanych przez członków tej grupy dochodzi niezwykle rzadko.

„Somnambulizm należy do grupy zaburzeń snu, w której nieprawidłowości występują w fazie non-REM [tzw. sen głęboki – przyp. red.]. Uważa się, że objawy somnambulizmu są rezultatem nieprawidłowego (niepełnego) wybudzenia z głębokiego snu w fazie non-REM” – można przeczytać w tekście Somnambulizm. Obraz kliniczny i terapia autorstwa Konrada Janowskiego, Agnieszki Jelińskiej i Aleksandra Wasia zamieszczonym w „Rocznikach Psychologicznych”.

Agresywni mogą być nie tylko lunatycy, lecz także osoby, które zostały nagle wyrwane ze snu i nie są jeszcze w pełni rozbudzone. Mowa o upojeniu sennym (tzw. zespół Elpenora). Psychiatra i biegły sądowy dr Jerzy Pobocha rozpoznał kiedyś to zaburzenie u żołnierza, który w latach 70. został skierowany na rutynowe badania do szpitala psychiatrycznego.

„Żołnierze – jak mi powiedział psychiatra – byli często wykorzystywani do pomocy przy obezwładnianiu pacjentów. Podobnie było z tym mężczyzną, często w tym celu budzonym w nocy przez personel”. Któregoś razu żołnierz, jeszcze z zamkniętymi lub półotwartymi oczami, złapał pielęgniarkę za szyję i zaczął ją dusić. Później zupełnie tego nie pamiętał, poza tym nie miał powodu, by ją zaatakować. Inny przykład podany przez biegłego pochodzi z literatury niemieckiej. Pewien adwokat jechał pociągiem w wagonie sypialnym. Był zmęczony, dużo pracował. Rzucił się na strażnika granicznego, który obudził go, by sprawdzić paszport.

A może sen to wymówka?

Jak podano w artykule Homicidal Somnambulism: A Case Report opublikowanym w 1994 r. w czasopiśmie akademickim „Sleep”, prawdopodobnie pierwszym udokumentowanym przypadkiem morderstwa popełnionego przez śpiącą osobę było zdarzenie ze średniowiecza, do którego miało dojść na Śląsku.

Drwal Bernard Schedmaizig obudził się nagle po kilku godzinach snu, zobaczył przy łóżku – jak mu się wtedy wydawało – intruza i zaatakował go siekierą. „Intruzem” okazała się jego śpiąca obok żona. Opisywano również inne przypadki: służącej, która zadźgała dziecko swojego pracodawcy; londyńskiej gospodyni domowej, która wyrzuciła własne dziecko przez okno; ojca, który uderzał głową synka o podłogę; strażaka, który zabił swoją żonę łopatą.

Tu pojawia się jednak pytanie: skąd wiadomo, że do ataku dochodzi naprawdę w trakcie snu, a sprawca nie tłumaczy się w ten sposób, chcąc wymigać się od kary? Jak przekonuje Jerzy Pobocha: „Ważne jest nie tylko to, co sprawca mówi o czynie, ale też to, co czyn i jego okoliczności mówią o sprawcy. Nie jest tak, że sprawca o czymś mi opowie, a ja naiwnie w to uwierzę”.

Oskarżony poddawany jest m.in. badaniom czynności mózgu. Wykonuje się tomografię komputerową, przeprowadza dokładny wywiad dotyczący zdrowia. Przy analizie zdarzenia bierze się pod uwagę osobowość napastnika, szuka się ewentualnych motywów zbrodni. Istotną wskazówką dla śledczych może być również automatyczne zachowanie sprawcy: czy w chwili zdarzenia był czymś „napędzany”, czy reagował na to, co się wokół niego dzieje.

Orzeczenie: niewinny!

Jak w polskim prawie traktowany jest morderca, który zabił podczas snu? „To nie jest czyn w rozumieniu prawa. Gdyby ktoś się bardzo upierał, że jednak jest to czyn, to na pewno nie jest on zawiniony” – wyjaśnia mi dr hab. Teresa Gardocka, specjalista prawa i postępowania karnego oraz prawa karnego międzynarodowego z Uniwersytetu SWPS.

Gardocka podkreśla, że przestępstwo musi być popełnione z zamiarem – bezpośrednim lub ewentualnym – albo nieumyślnie, czyli z niedbalstwa bądź lekkomyślności. W związku z tym morderca lunatyk teoretycznie nie powinien zostać postawiony w stan oskarżenia, nie mówiąc już o skazującym wyroku.

Kenneth Parks do dziś pozostaje na wolności. Jego związek z partnerką nie przetrwał trudnych wydarzeń. Mężczyzna poddał się psychoterapii, zaczął też zażywać przed snem leki przepisane przez lekarza. Nie udziela wywiadów. Nie wiadomo więc, czy mimo upływu lat wciąż nie zdarza mu się budzić w nocy ze strachem i upewniać, że na pewno leży we własnym łóżku.

ilustracja: Igor Kubik
ilustracja: Igor Kubik

Podziel się tym tekstem ze znajomymi z zagranicy lub przeczytaj go po angielsku na naszej anglojęzycznej stronie Przekroj.pl/en!

Czytaj również:

Krótki przewodnik po zasypianiu
i
"Śpiący Staś", 1904 r., Stanisław Wyspiański, Muzeum Narodowe w Poznaniu
Wiedza i niewiedza

Krótki przewodnik po zasypianiu

Rozmowa z prof. Adamem Wichniakiem
Aleksandra Pezda

Jak zasypiać, żeby zasnąć, i jak spać, żeby się wyspać. O sposobach radzenia sobie z zaburzeniami snu opowiada prof. Adam Wichniak, lekarz psychiatra z Ośrodka Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Aleksandra Pezda: Jest noc. Obejrzałam już ósmy sezon Homeland, przewinęłam relacje znajomych na Instagramie i na Facebooku. I nadal nie mogę zasnąć.

Czytaj dalej