W tej rubryce opowiadam na ogół o stoicyzmie jako takim, czyli o pewnej filozofii życia, jej specyfice, spojrzeniu na świat i nadziejach, które oferuje. Dzisiaj jeden z rzadkich wyjątków. Chciałbym powiedzieć o stoicyzmie jako ruchu społecznym, pewnej organizacji, przedsięwzięciu, które rozgrywa się nie tylko we własnej duszy, nad kartką książki czy przed ekranem komputera. Może to być również realne spotkanie z drugim człowiekiem.
Pod koniec września miałem przywilej i przyjemność uczestniczyć w Stoiconie 2018 w Londynie. Nie był to pierwszy raz: rok temu odbył się Stoicon w Toronto, dwa lata temu – w Nowym Jorku. To już nie wydarzenie jednostkowe, lecz coroczne. Ale co to w ogóle jest Stoicon?
Ta nieco enigmatyczna nazwa kryje w sobie szeroką treść. Stoicon to skrzyżowanie konferencji z konwentem i wydarzenia popularyzatorskiego ze zlotem. Cała rzecz jest pomyślana wielopoziomowo i pluralistycznie. Otrzaskani znawcy „tematu” mają szansę pogadać o swoich sprawach, a osoby, które dopiero liznęły Marka Aureliusza – dać się głębiej zauroczyć. Segment warsztatów oferuje szczegółowe rozkminy na poziomie praktycznym. Krok po kroku i przypadek po przypadku.
Moja główna refleksja ze Stoiconu jest taka, że pokazuje on, jak niesłychanie pluralne i zróżnicowane są stoicyzm, sposoby jego interpretacji, odczytania, rozumienia i zastosowania. Na Stoiconie krążą i krzyżują się wszystkie perspektywy – od neofickich zachwytów, że „kontakt z Seneką odmienił moje życie”, przez szczególarskie czy partykularne perspektywy, po wystąpienia krytyczne bądź głęboko nieortodoksyjne – tak jak moje własne.
Z ostatniej chwili!
U nas masz trzy bezpłatne artykuły do przeczytania w tym miesiącu. To pierwszy z nich. Może jednak już teraz warto zastanowić się nad naszą niedrogą prenumeratą cyfrową, by mieć pewność, że żaden limit Cię nie zaskoczy?
Przejrzyjmy ten skarbiec w jednym zdaniu czy mgnieniu. Mieliśmy porównania z buddyzmem (A. Macaro), sekrety uprzedzania nieszczęścia (C. Edwards), nieoczywiste związki stoicyzmu z minimalizmem (D. Lampert), ze zrównoważonym rozwojem (K. Whiting), wreszcie krytykę nadobecności ascetyzmu i konserwatyzmu w dzisiejszym stoicyzmie (podpisany niżej). Dla każdego coś miłego, mnóstwo wątków, filozofia życia, które pęka w szwach.
Nie ma bowiem jednego stoicyzmu i to jest w nim piękne. Nie ma tu jednej drogi, nienaruszalnych dogmatów. Są różne, często sprzeczne szkoły interpretacji. Głębię i dalekosiężność tej filozofii widać właśnie przy takich okazjach jak Stoicon, kiedy możemy się osobiście spotkać z innymi aspirującymi stoikami, zobaczyć, że to nie jest tylko fanaberia z książki, ale że naprawdę są inni ludzie, którzy idą tą drogą. Choć nie musi ona być identyczna z naszą (i na ogół nie jest). Polecam każdemu i każdej!
I właśnie: za rok Stoicon odbędzie się znów w Londynie lub też w Ameryce Północnej (wschodnie wybrzeże USA lub Midwest). Jeśli los pozwoli – jak to mawiamy w naszym gronie – może uda się znowu wybrać. Czy są inni chętni? Chętnie skoordynuję, podpowiem co i kiedy. Wiecie, gdzie mnie szukać, zapraszam!
Data publikacji:

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!