Wraz z upokarzającą porażką w pierwszej rundzie koszykarskich playoffów i zwolnieniem trenera Bretta Browna ostatecznie upadła jedna z najdziwniejszych – i zarazem najbardziej brawurowych – strategii w historii zawodowego sportu, „The Process”. Koncepcja zakładała, że zespół Philadelphia 76ers zdobędzie mistrzostwo, przegrywając.
Tegoroczne rozgrywki NBA kończą się pojedynkiem pomiędzy Los Angeles Lakers i Miami Heat. Niewielu stawiało na taką parę finalistów, a żeby oddać nieprawdopodobny przebieg tego sezonu, musieliby w nim zagrać przynajmniej Harlem Globetrotters. Zacznijmy od tego, że ze względu na pandemię COVID-19 zwycięzca ligi zostanie wyłoniony nie w czerwcu, a w październiku. Aby NBA w ogóle mogła dokończyć ten sezon, 22 zespoły zgodziły się zamknąć w wielkim kompleksie sportowym Disneya na Florydzie, gdzie w pieczołowicie zaprojektowanej „bańce” spędziły trzy miesiące. Od czasu tej przeprowadzki dokończenie sezonu było zagrożone tylko raz, kiedy zawodnicy postanowili zbojkotować mecze w odpowiedzi na postrzelenie przez policjanta czarnego mieszkańca Wisconsin – Jacoba Blake’a. Nie było to aż tak zaskakujące w kontekście wcześniejszego zaangażowania koszykarzy w ruch Black Lives Matter, pomeczowych konferencji, podczas których mówili jedynie o zabójstwie George’a Floyda i Breonny Taylor i zamieszczonych na koszulkach zawodników haseł odnoszących się do kwestii rasowych. Któż jednak przewidziałby to rok temu, w czasach, gdy niewinny gest Colina Kaepernicka przez wielu uznawany był za bulwersujący?
Skutki pandemii koronawirusa dla