Jasna dusza
i
Petyr Dynow w latach 30. XX w.; zdjęcie: domena publiczna
Opowieści

Jasna dusza

Paulina Wilk
Czyta się 14 minut

Na pierwszą lekcję w roku 1900 przyszło raptem trzech adeptów, każdy innego wyznania. Ale wkrótce wykładów bułgarskiego mistrza duchowego słuchało 40 tys. ludzi, w tym Einstein i Gandhi. W ogarniętej potwornymi wojnami Europie Petyr Dynow proponował uniwersalny raj. Wśród gór i jezior pokazywał, jak żyć w miłości oraz idealnej harmonii z naturą. Zapowiadał odrodzenie dusz i nadejście nowej ery.

Dziesiątego stycznia 1944 r. amerykańskie i brytyjskie samoloty po raz kolejny zbombardowały Sofię. Tamtej nocy runęło blisko 500 budynków, były setki ofiar. Zanim bombowce powróciły, Beinsa Douno – Mistrz, opuścił miasto. Wyjechał do wioski Marczewo w górach Witosza. Znajomemu duchownemu, który go tam odwiedził, miał powiedzieć: „Zakończyłem swoje dzieło na Ziemi. Odejdę”. A gdy znajomy odwiedził go ponownie w grudniu, Beinsa Douno zapytał: „Kim są Beet­hoven, Jezus, Dynow? Tylko Bóg jest wieczny i bezgraniczny, tylko on jest rzeczywistością”. Po czym ostatni raz zaśpiewał. Zanucił Aoum – swoją prostą pieśń, złożoną z jednej zgłoski pozwalającej wyrażać sumę istniejących dźwięków. W mgliste i zimne grudniowe dni pozostawał w łóżku, wycofywał się z kontaktu z otoczeniem, a odwiedzającym mówił, że ludzkie ciało jest jedynie czymś przejściowym i że sam już nie chce dłużej pozostawać w świecie fizycznym. Odszedł 27 grudnia około godziny 18.00. Zdiagnozowano obustronne zapalenie płuc. Uczniowie oblekli jego ciało w białe ubrania – tak zresztą nosił się przez lata, na pozostawionych fotografiach i w filmach dokumentalnych niemal zawsze ma na sobie biały płócienny garnitur, jak bohater z dramatów Czechowa. Bielą lśniły również długie do żuchwy włosy i okazała broda. Do końca zachował żywe, przenikliwe spojrzenie i szlachetne rysy twarzy: piękny, idealnie prosty nos, wydatne kości policzkowe, jasne źrenice. Chodził zawsze wyprostowany, swobodnie i lekko. Jego niezmienny przez dekady wygląd był ilustracją duchowej stabilności – czas ledwo go dotknął, zostawiając ślad tylko w postaci zmarszczek oraz idealnej siwizny. Lekarz patolog, który badał ciało Dynowa, powiedział ponoć, że przez pół wieku swojej praktyki nie widział równie młodzieńczego organizmu.

Jak informuje biograf Petyra Dynowa, David Lorimer, ciało Mistrza zostało tymczasowo przewiezione do stworzonego przez niego ośrodka medytacji i praktyk duchowych Świt, położonego

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Język Amora
i
„Amor Victorioso”, Orazio Riminaldi, 1627 r. / Galeria Uffizi
Przemyślenia

Język Amora

Mirosław Bańko

Dziś będzie o miłości. O miłości wielojęzycznie, bo warto umieć wyznać miłość w wielu językach. Wtedy i za granicą człowiek czuje się pewniej, i w kraju może zaimponować, udając przybysza z innego świata.

W miłości pierwszeństwo należy się Francuzom, więc naukę zacznijmy od francuskiego „Je t’aime”. Wymawia się to mniej więcej jak skrót ŻM czytany litera po literze. A jest taki skrót? Jasne, że jest! Znaczy Żegluga Morska lub Żegluga Mazurska. Proszę poćwiczyć: „żet-em, żet-em”… Najlepiej pełnym oddania szeptem, jak Jane Birkin w piosence śpiewanej z Serge’em Gainsbourgiem.

Czytaj dalej