Dlaczego żyłem
i
zdjęcie: Levi Meir Clancy/Unsplash
Doznania

Dlaczego żyłem

Bertrand Russell
Czyta się 2 minuty

Trzy namiętności, proste, ale niezmiernie silne, rządziły moim życiem: pragnienie miłości, poszukiwanie wiedzy i dojmujące współczucie dla cierpień rodzaju ludzkiego. Namiętności te niczym potężne wichry gnały mnie tam i sam zmiennym szlakiem po głębokim oceanie udręki sięgającej skraju rozpaczy.

Szukałem miłości najpierw dlatego, że daje ona ekstazę – ekstazę tak wielką, iż często poświęciłbym całą resztę życia za kilka godzin tej radości. Szukałem jej następnie dlatego, że niesie ulgę w osamotnieniu, w którym nasza drżąca świadomość zagląda przez krawędź świata w zimną, niezgłębioną, martwą otchłań. Szukałem jej wreszcie dlatego, że w zespoleniu miłosnym widziałem w mistycznej miniaturze zapowiednią wizję owego nieba, które wyobrażali sobie święci i poeci. Tego szukałem i, choć to może wydawać się zbyt piękne jak na ludzkie życie, to właśnie na koniec znalazłem.Z równą namiętnością dążyłem do wiedzy. Pragnąłem zrozumieć serca człowiecze. Pragnąłem wiedzieć, dlaczego świecą gwiazdy. I usiłowałem pojąć moc pitagorejską, za której sprawą liczba dzierży władzę nad płynnością. Coś z tego, choć niewiele, osiągnąłem.

Miłość i wiedza, o tyle, o ile były możliwe, wiodły w górę, ku niebu. Ale zawsze współczucie sprowadzało mnie z powrotem na ziemię. Krzyki bólu odzywały się echem w moim sercu. Wygłodniałe dzieci, torturowane przez ciemiężców, niedołężni starcy będący ciężarem dla swoich synów, wreszcie cały świat samotności, nędzy i cierpienia są szyderstwem z tego, czym winno być życie ludzkie. Usilnie pragnę usunąć zło, ale nie mogę, więc także cierpię.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Takie było moje życie. Uważam, że warto było je przeżyć i chętnie przeżyłbym je od nowa, gdyby mi dano po temu możliwość.

Prolog do „Autobiografii” Bertranda Russella

 

Czytaj również:

Człowiek szczęśliwy
Doznania

Człowiek szczęśliwy

Bertrand Russell

Natura większości ludzi nie pozwala im zaznawać szczęścia w więzieniu, a namiętności, które zamykają nas w nas samych, stanowią więzienie jedno z najgorszych.

Jest rzeczą oczywistą, że szczęście człowieka zależy częściowo od okoliczności, a częściowo od niego samego. W książce niniejszej zajmowaliśmy się warunkami tego drugiego rodzaju i doszliśmy do wniosku, że jeżeli o nie chodzi, recepta na szczęście jest bardzo prosta. Wielu ludzi wypowiada przekonanie (zaliczyć do nich musimy, jak sądzę, i p. Krutcha, o którym mówiliśmy poprzednio), że szczęście niemożliwe jest bez wiary o charakterze mniej lub bardziej religijnym; z drugiej strony ludzie, którzy nie są szczęśliwi, sądzą często, że zmartwienia ich płyną z bardzo skomplikowanych i nader intelektualnych źródeł. Nie wierzę jednak, aby to, na co wskazuje się w tego rodzaju rozważaniach, było istotnie źródłem szczęścia lub nieszczęścia: jest to jedynie jego objawem. Człowiek, który nie jest szczęśliwy, przyjmuje z reguły nieszczęśliwą wiarę, człowiek szczęśliwy – szczęśliwą; każdy z nich może przypisywać swe szczęście lub brak szczęścia swej wierze, ale właściwy stosunek przyczynowy działa w odwrotnym kierunku. 

Czytaj dalej