Cienka, żółta strużka
i
zdjęcie: Matt Hardy/Unsplash
Doznania

Cienka, żółta strużka

Rasha Habbal
Czyta się 16 minut

O świcie tego dnia nie wiedziałam jeszcze, że moje życie zamknęło za sobą drzwi i na zawsze połknęło klucz, że nie cofnie się nawet o krok, że od tej chwili będę bez przerwy stała na palcach i że moje palce poznają, co znaczy być zawieszonym w próżni.

O piątej rano ostatniego piątku mojego życia Ward, zaledwie ośmioletni chłopiec, podszedł do mojego łóżka i wyciągnął paluszki w stronę mojej twarzy. Kiedy otworzyłam oczy, wyszeptał:

– Mamusiu, nie pozwoliłem ci mnie opuszczać.

Brzmiało to ostatecznie, niczym kula wystrzelona w moje serce. Jego zaczerwienione oczy zdradzały, że w ogóle nie spał.

Mój Boże, przecież on jeszcze jest za młody na bezsenność! Przytuliłam go do piersi i spytałam:

– Od kiedy to Rasha cię opuszcza?

Milczał, milczał i nie odpowiadał. Nawijał tylko moje włosy na palec, aż w końcu zasnął.

Dopiero po jakimś czasie uświadamiamy sobie, kiedy wypowiedziane zostały słowa, które złamały nam serce. Mówimy sobie wtedy: „Do jasnej cholery, Boże, mogłam je chwycić i nawrzeszczeć na nie, żeby choćby odpowiedzieć ciosem za cios, nic ponadto”.

Moje życie przeleciało mi przed oczami niczym film w przyspieszonym tempie. Film, który podobno widzi się tylko na krótko przed śmiercią. Cóż, umówmy się zatem na wstępie, że śmierć nie przychodzi tylko raz.

***

Tym razem nie znajdowałam się poza kadrem jak osoba, której coś może dotyczyć tylko teoretycznie. Stałam z prawej strony, a mgła strachu niepostrzeżenie skradła wszystkie inne strony.

Przerażony krzyk zdziwienia, klucz ciążył mi w dłoni, jakby był cięższy od armaty, a ja biegłam przez kadr w stronę krzyku, który się nie wydostał.

W jaki sposób życie może się skurczyć do kilku sekund? Zaledwie sekundy, ja – matka – biegnę z drugiego końca ulicy i krzyczę, trzymając w ręku jedynie klucz. Wszystkie inne elementy sceny zniknęły, został tylko mój głos. Biegnę jak lwica, jednak te kilka metrów, które nas jeszcze dzieli, wydaje się tak długie, jak odległość między początkiem a końcem świata.

Ward… To tylko Ward… To tylko moje życie, widziałam przez krótką chwilę, jak biegnie w stronę ulicy, kiedy szukałam

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

A Ty, Moskwa, „rób zdjęcia”
Przemyślenia

A Ty, Moskwa, „rób zdjęcia”

Joanna Kinowska

Czarny, zielony, trochę białego i czerwony. Co to była za flaga? Jordania, Irak, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Syria. Gdzieś w tej części mapy, w każdym razie. Zielony na okładce, wiadomo, że chodzić będzie o islam. Saraha, bez związku tym razem z buddyzmem, odnosi się do szczerości i dziecięcej gry. „Chodzi o to, by nawzajem zadawać sobie takie pytania, które wymagają trudnej, bo maksymalnie szczerej odpowiedzi” – pisze we wstępie Rafał Grzenia. Kobane, Damaszek, Palmira, Aleppo. Nazwy brzmią znajomo. To będzie szczera opowieść o Syrii na 69 czarno-białych zdjęciach.

Obok mnie szedł chłopak z dziewczyną i mówił, ciągle powtarzał: proszę cię, rób zdjęcia, rób zdjęcia, rób zdjęcia. Robiłem. Jak tajniacy wyciągają z tłumu wrogów rządu, biją ich, prowadzą w małe alejki.

Właściwie odkąd wybuchł konflikt i zaczęło się więcej mówić o Syrii, odtąd pamiętam nazwisko Maćka Moskwy. Wśród osób, które opowiadały o tym państwie lub je pokazywały, wyjaśniały, o co tam chodzi, przywoziły relacje, dwie szczególnie zapadły mi w pamięć. Piszący Rafał Grzenia i fotografujący Maciek Moskwa. Ich pierwsza wspólna książka Sura to trudna, ważna i wdzięczna lektura. Wdzięczna, bo bliska ludzi, prosta, emocjonalna, do zrozumienia. No i te zdjęcia.

Czytaj dalej