Chwalmy vana!
i
zdjęcie: Steve Halama/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Chwalmy vana!

Mariusz Łukomski
Czyta się 8 minut

Czyli o tym, dlaczego zdecydować się na wakacje na czterech kółkach i dlaczego koniecznie „ogórkiem”. A także – a może przede wszystkim – o tym, czy w ogóle wracać.

Samochód. Jedna z najczęściej towarzyszących człowiekowi zdobyczy techniki. Bywa obiektem pasji, wyrazem statusu społecznego, narzędziem pracy, a nawet domem.

Biorąc pod uwagę czas, jaki z nim spędzamy, okazuje się częstszym kompanem niż niejeden kolega, a nawet członek rodziny. W rankingu przedmiotów najbliższych sercu znajduje się niewątpliwie w czołówce. Bo kto słyszał, żeby związać się emocjonalnie z mikserem albo z żarówką, choć i ona jest jednym z najczęściej towarzyszących nam w życiu wynalazków?

Samochód może też stać się legendą, ikoną kultury, symbolem wolności i siłą przewodnią ruchu społecznego.

Niemożliwe?

A jednak.

Był w historii taki jeden, którego widok po dziś dzień wywołuje szerokie uśmiechy na ludzkich twarzach. Osobnik ten charakteryzował się raczej nietypowymi cechami jak na rewolucjonistę: okrąglutkie kształty, przyjazny wyraz maski i ogólnie słodka prezencja.

Mimo tak niepozornego wyglądu samochód ten odegrał najważniejszą rolę w dziejach ze wszystkich osobowych pojazdów czterokołowych. No, może z wyjątkiem tego pierwszego…

Mowa oczywiście o starym, poczciwym Volkswagenie T1, zwanym potocznie „ogórkiem”.

Wiodący rumak hipisowskiej kawalerii, który zawojo

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Bulli ma 70 lat!
i
Trzy generacje Transportera; zdjęcie: biuro prasowe Volkswagena
Wiedza i niewiedza

Bulli ma 70 lat!

Wojtek Antonów

Historia zaczyna się od niedbałego szkicu wykonanego w notatniku. Był rok 1947 i Ben Pon, holenderski przedstawiciel Volkswagena, wizytował akurat fabrykę „garbusów” w Wolfsburgu. Bardziej jednak od linii produkcyjnej zainteresował go pojazd, którym pracownicy przewozili części. Po wojnie odbudowująca się Europa potrzebowała dosłownie wszystkiego, a zwłaszcza samochodów, którymi można by transportować ludzi i towary. Na podstawie swoich obserwacji Pon stworzył rysunek auta, które podbiło serca milionów ludzi.

Czytaj dalej