Żeby życie stało się lepsze!
i
ilustracja: Igor Kubik
Ziemia

Żeby życie stało się lepsze!

Jacek Karczewski
Czyta się 8 minut

Jedna jaskółka wiosny nie czyni? Być może. Ale wystarczy jedna, aby życie stało się lepsze. Rozszczebiotane stadko i pełne jaskółczych nut energetyczne pięciolinie to pewny znak, że trwają wakacje. Chmary jaskółek na wsi są tym, czym jerzyki w mieście. Te małe ptaszki, żywe srebra, mają wyjątkową moc: niosą radość i nadzieję na odległość wielu tysięcy kilometrów.

Najdalej w pierwszych dniach października, a i to pod warunkiem że było ciepło, gdy wakacje będą jedynie wspomnieniem, ostatnienutki” poderwą się z linii i polecą hen, poza granice naszej wyobraźni. Po pięciu, może ośmiu tygodniach niektóre z nich osiądą na południowych krańcach Afryki. Jakieś 12 tys. kilometrów stąd. Jak ma tego dokonać drobina, która dwa miesiące temu przyszła na świat pod Łebą, Kołobrzegiem lub Buskiem-Zdrojem? Nic dziwnego, że wiosną powróci zaledwie połowa z tych, które się w tym roku wylęgły. Ale po pierwszej wielkiej pętli ich szanse zaczynają rosnąć. Na każde pięć jaskółek zginie jedna. Okazuje się, że im więcej razy któraś z nich pokonała całą trasę, tym większa szansa, że znowu to zrobi. Doświadczenie oznacza przeżycie.

Kto ma władzę, ten ma rację

Ludzie od zawsze zdawali sobie sprawę, że w różnych sezonach jedne ptaki się pojawiają, a drugie znikają. Już w starożytnej Grecji pisał o tym Arystoteles, pierwszy znany historii ornitolog.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Tupot białych mew
i
ilustracja: Igor Kubik
Ziemia

Tupot białych mew

Jacek Karczewski

„Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew. Wszystko to w letnie dni przypomina ciebie mi, przypomina ciebie mi. Sia la, la, la, la, la a-a-a-a-a…”. Historia jednej znajomości. Wielki evergreen polskiego popu i wakacyjny przebój Czerwonych Gitar, który swoją premierę miał w 1966 r. Idę o zakład, że Jerzy Kossela, pisząc te słowa, miał na myśli krzyk ptaków, a konkretnie mew, ale się nie odważył, a może po prostu śpiew mu się bardziej rymował. Co innego Młynarski – on nie pisał o miłości, lecz o nocnych, wakacyjnych imprezach i porannym kacu, więc mewy mogły się tu pojawić bez mglistych eufemizmów: „Tupot białych mew o pusty pokład. W dali morza zew, na głowie okład. Rozpalona krew wdziera się do trzew i gniew do tych mew. Tupot mew […] Brzmi wciąż uparcie i zwiastuje, że dziś wieczór w karcie, rozsądkowi wbrew, znów strogonow-bef i śpiew”.

Może i mewy nie są najromantyczniejszymi z ptaków, ale przy okazji wakacji nad polskim morzem albo większymi jeziorami, zamiast je ignorować, zajrzyjcie im w oczy. Skupmy się na tych dużych – mewach srebrzystych. Około 60 cm długości od końca dzioba do końca ogona, jakieś półtora metra rozpiętości skrzydeł oraz upiorny śmiech – charakterystyczne, wielokrotnie powtarzane „kjjjaaa-kja-kja”. I nie dajmy się zwieść ich sukniom w barwach niewinnej bieli i błękitnej szarości. (Tak ubarwione są ptaki dorosłe, czyli takie, które skończyły co najmniej trzeci rok życia. Młodzież zaczyna od mało twarzowych, szaro-brunatnych kolorów i wygląda, jakby była brudna albo czymś poplamiona). Mewa srebrzysta to prawdziwy szwarccharakter w anielskim przebraniu. Jej spojrzenie mówi samo za siebie!

Czytaj dalej