Świetlisko
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Opowieści

Świetlisko

Urszula Zajączkowska
Czyta się 8 minut

„Roślina to wszystko skleja i energetyzuje, wlewającymi się falami promieni zaplata. Powstaje żywe ciało, nowe liście i zaraz witki zielone. Wszystkie chcą żyć, stwarzać się. Ich kwietniowy głód dla człowieka wywleczonego z zimowego niedoświetlenia jest obezwładniający” – na przechadzkę po lesie i wiośnie zabiera nas biolożka i poetka Urszula Zajączkowska.

A mimo wszystko jest cicho. Niczego nie słyszę, choć tam, czyli całkiem nie tu, z gwiazdy odległej, białe światła roznoszą się w kosmos, dobiegają tu i w skórę biją mnie. Dzieje się to bezgłośnie i mnie też nic przez to nie boli. Piętnaście milionów kilometrów stąd, piętnaście milionów Celsjuszy gotuje wodór w Słońcu. O, jak mnóstwo ciepła z tego bulgotu jądrowego promieniuje! Jakie wystrzały świetlistych fotonów, koralikami płoszą się w lodowatym mroku. Patrz! Teraz uciekają z tamtego żaru, odrywają się z jego ciała, w huraganie ognia, w płomienistych wybuchach, zaraz tu będą, już za chwilę rozjarzą kulę ziemską w jasne błękity. I tak kosmiczne światło ustanowi nam dzień. Otwieram drzwi. W oko uderzają słoneczne odłamki.

Światło opisywane jest jako strumień wzajemnie wzbudzających się energii. I czasem naprawdę mogę tak to właśnie zrozumieć. Jak wdech zrodzi wydech, tak fale magnetyczne wzmogą fale elektryczne i dalej ich wspólny puls będzie się niósł. Wszystko to pędzi i jarzy się. Kiedy gaśnie jedna, to i druga odpuszcza, gdy pole magnetyczne wzrasta, wzrośnie i elektryczne. Fale te indukują się więc i zaplatają, tnąc przestrzeń w okropnych prędkościach, burząc ją. Był

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ciemności już nie kryją ziemi
i
ilustracja: Kazimierz Wiśniak
Wiedza i niewiedza

Ciemności już nie kryją ziemi

Agnieszka Fiedorowicz

Nocne niebo jest dziedzictwem ludzkości, które powinno być zachowane w stanie nietkniętym – głosi rezolucja Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Nadmiar światła zaburza funkcjonowanie nie tylko ludzi, lecz także zwierząt i roślin. Aby żyć, tak samo jak światła potrzebujemy ciemności.

„Kiedy myślę o ciemnej nocy, myślę o jeziorze w północnej Minnesocie. W najdłuższy dzień w roku ja i mój ojciec siadaliśmy i patrzyliśmy, jak noc wypełnia niebo. Nad nami pojawiał się trójkąt letni, a nad zatoką jaśniał Skorpion. […] Jako dziecko bałem się nocy nad jeziorem, ciemność tu wydawała mi się gęsta jak tkanina. Dziś, choć wciąż jest tu ciemno, na horyzoncie niebo blaknie – to światła stacji benzynowych i restauracji przyciągają klientów ostrym białym światłem. Nie boję się już ciemności, ale boję się o ciemność” – pisze Paul Bogard, profesor kreatywnego pisania z James Madison University w Harrisonburgu, w zbiorze esejów Let There Be Night: Testimony on Behalf of the Dark, w którym 28 autorów przekonuje, jak ważna jest dla nas ciemność. Nie jest to pierwsza książka Bogarda poświęcona temu zagadnieniu. W wydanej pięć lat temu The End of Night: Searching for Natural Darkness in an Age of Artificial Light pisarz pokazuje, jak nadmiar światła zaburza funkcjonowanie nie tylko ludzi, lecz także zwierząt i roślin. „Tak samo jak światła, potrzebujemy ciemności, aby żyć” – przekonuje.

Czytaj dalej