Rzadki sztorm
Żywioły

Rzadki sztorm

Michał Brennek
Czyta się 3 minuty

„Medikan”, od francuskiego medicane, stało się właśnie nowym słowem – zabawką mediów. Chodzi o sztorm, który w chwili, gdy piszę te słowa, intensyfikuje się, a już jest najtragiczniejszym od 40 lat tego typu zjawiskiem pustoszącym wybrzeże Grecji. W najbliższych dniach układ ten uderzy w wybrzeże Włoch oraz będzie kształtował pogodę na Bałkanach. Co w nim takiego niezwykłego? Przede wszystkim to bardzo rzadkie zjawisko. W latach 1947–2011 odnotowano jedynie 99 przypadków wystąpienia takiego układu. W klimacie śródziemnomorskim trudno o formowanie się intensywnych niżów tropikalnych. Choć do zwrotnika blisko, to ten klimat cechuje niska wilgotność powietrza będąca siłą napędową niżów tropikalnych. W tym roku to już drugi znaczący niż o charakterystyce tropikalnej, który rozwija się nad Morzem Śródziemnym. Freie Universität Berlin (instytucja, która nazywa europejskie niże) nadał mu imię „Numa”.

Mogą państwo spotkać kilka określeń dotyczących tego typu zjawisk. Pierwsze to używane zamiennie (niestety, często błędnie) słowa: cyklon i niż. Jeżeli mam na myśli ruch wiatru w ośrodku niskiego ciśnienia, to powiem cyklon (każdy niż, który odwiedza Polskę, jest cyklonem), natomiast jeżeli chodzi o sam ośrodek niskiego ciśnienia atmosferycznego, wtedy powiem niż (baryczny). Huragan to z kolei określenie zarezerwowane dla siły wiatru. Popularnie przyjęło się słowem cyklon nazywać tylko „poważne” huragany – co szczególnie widać w przypadku „Medikanów”, które osiągają zwykle siłę sztormu tropikalnego. Dlatego pełne określenie „Numy” to: cyklon śródziemnomorski o charakterystyce tropikalnej. Formalnie nie są to zjawiska uznawane za cyklony tropikalne ze względu na mniejsze rozmiary oraz różną genezę – do powstania cyklonu śródziemnomorskiego nie potrzeba tak rozgrzanej wody jak w przypadku jego tropikalnego odpowiednika (swoją energię czerpie z rozgrzanego powietrza). Różni się także od typowych niżów strefy śródziemnomorskiej.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zdjęcie cyklonu Numa/ fot. NASA AQUA Terra/MODIS
Zdjęcie cyklonu Numa/ fot. NASA AQUA Terra/MODIS

Cechą wspólną cyklonów tropikalnych i śródziemnomorskich jest ciepły rdzeń, a więc ciepłe i wilgotne powietrze, na którego krawędzi formuje się ściana chmur – na zdjęciu satelitarnym zobaczą państwo wyraźne „oko cyklonu”.

Co ciekawe, trzy niezależne badania wskazują, że wraz ze zmianą klimatu będziemy obserwować mniej cyklonów śródziemnomorskich, ale każdy, który się rozwinie, będzie stwarzał poważne zagrożenie.

Czytaj również:

Chcesz chronić las? Pozwól mu się palić
i
fot. Eadweard Muybridge, 1875/ zbiory Met Museum
Wiedza i niewiedza

Chcesz chronić las? Pozwól mu się palić

Michał Brennek

Kiedy media donoszą o jakiejś katastrofie naturalnej, zwykle odczuwamy ulgę, że dochodzi do niej gdzieś w dalekim i egzotycznym miejscu i nas to nie dotyczy. Tymczasem mało osób wie, że właśnie teraz, nie tak daleko, bo w Hiszpanii, fala upałów zbiera tragiczne żniwo. Ale zanim rozpoczniemy cykl artykułów o największych katastrofach naturalnych i klęskach żywiołowych, warto przyjrzeć się samemu znaczeniu tych pojęć.

Czy nie jest tak, że jeżeli coś powstaje „naturalnie”, to my, jako społeczność, odżegnujemy się od współwiny za wystąpienie tego czegoś? A tymczasem w wielu wypadkach wkraczamy z naszym gospodarowaniem w domenę natury tak silnie, że wystawiamy się na jej gwałtowniejsze działanie. Jak w każdym przedsięwzięciu homo oeconomicus podejmuje decyzję o nim, jeżeli korzyści przeważają nad kosztami, choć pewnie zaraz Państwo zaoponują, że ludzie wcale nie podejmują decyzji w taki sposób. I częściowo będzie to prawda. Nasza zdolność do rychłego zapominania o tych zdarzeniach, które nie powtarzają się zbyt często, pomaga nam utwierdzać się w tym dobrym samopoczuciu, w błogiej niepamięci. Do tego dochodzi pół prawdy o tym, że statystyka bywa najwyższą formą kłamstwa. Zilustruję ten proces przykładem – kiedy buduje się domy na terenach zalewowych, na których powodzi nie pamiętają najstarsi, bardzo łatwo przyjąć, że takich powodzi nie będzie w ogóle. Cóż, świat się zmienia, a nasze mózgi są tak skonstruowane, że szybko się przyzwyczajają do status quo i uważają, że będzie on zachowany również w przyszłości. Pomaga im prosta analiza, że powódź, której fala może dotrzeć do nowych zabudowań, zdarza się raz na 200 lat (istnieją nawet fachowe terminy „woda stuletnia”, „woda tysiącletnia” itd.). I nie chodzi o to, że z regularnością szwajcarskiego zegarka natura upomni się o swoje, po czym domy się osuszy i będzie spokój na następne iks długich lat. Może się zdarzyć tak, że wysoka fala powodziowa pojawi się co cztery lata przez dwie dekady, a potem nastąpi długi czas względnego spokoju. Jednak zmiany obserwujemy w każdym systemie przyrodniczym – wiele procesów intensyfikuje się – dlatego też coraz trudniej uzyskiwać wiedzę na podstawie analiz statystyk z poprzednich okresów.

Czytaj dalej