Antysemityzm raczkował już w starożytnym Egipcie. Nie lepiej było w Rzymie, gdzie wyznawców judaizmu mylono z chrześcijanami, ponieważ wiara w jednego Boga wydawała się nad Tybrem jednakowo niezrozumiała. I jednym, i drugim zarzucano przy okazji, że składają ofiary z ludzi. Kiedy zaś chrześcijaństwo urosło w siłę, uprzedzenia wobec Żydów wcale nie znikły. Wręcz przeciwnie. Chrześcijaństwo zaczęło widzieć w „starszych braciach” przede wszystkim odpowiedzialnych za śmierć Jezusa.
Doszły do tego tendencyjne legendy. Na przykład, że zakrwawione odbicie twarzy Chrystusa utrwalone na chuście Weroniki wyleczyło z poważnej choroby rzymskiego cesarza – ten zaś, w podzięce dla chrześcijan i z zemsty na narodzie, który skazał Jezusa, zniszczył Jerozolimę. Potem ci Żydzi, którzy nie zginęli, musieli tułać się po całym bożym świecie…
W średniowiecznej Europie chrześcijanie oskarżali wyznawców religii mojżeszowej o wszelkie niegodziwości: od zatruwania studni i roznoszenia zarazy po kradzieże Hostii