Bursztyn łagodzi obyczaje
i
zdjęcie: Felix Mittermeier/Pixabay domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Bursztyn łagodzi obyczaje

Agnieszka Warnke
Czyta się 4 minuty

Nie wiadomo, jak zareagował Stalin, gdy na 70. urodziny otrzymał od kwidzyńskich chłopów bursztynowy model traktora marki Ursus, ani jak Günter Grass wykorzystał srebrne pióro zatopione w jantarze – prezent od mieszkańców Gdańska. Jedno jest pewne: Polska nigdy nie miała bardziej zasłużonego ambasadora niż bursztyn. Ale od początku…

Liczy ponad 40 mln lat. Najłatwiej znaleźć go tuż po jesiennych czy zimowych sztormach, gdy ciemnoszmaragdowe fale Bałtyku wyrzucają na brzeg tysiące kamieni. Starożytni Grecy utożsamiali go ze łzami boginek – córek Słońca, przez Talesa z Miletu posądzany był o posiadanie duszy. Chińczycy z kolei wierzyli, że skamieniała żywica daje odwagę drapieżnika, gdyż w niej zaklęta jest dusza zmarłego tygrysa.

Bursztyn odgrywał różne role: od opału przez środek płatniczy po kamień magiczny. Gdy Rzymianie podbijali świat, moda na jantar opanowała Imperium Romanum. Patrycjusze nosili go, by podkreślić wysoką pozycję społeczną, gladiatorom towarzyszył w walce – choć wyryty w nim napis „zwyciężę” nie zawsze okazywał

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Spadanie do morza
i
J.M.W. Turner, „Latarnia morska Bell Rock", 1819 r., Wikimedia Commons (domena publiczna)
Doznania

Spadanie do morza

Wojciech Bonowicz

Co robi świat, gdy pojawia się w nim za dużo cierpienia? I ile we mnie samym jest miejsca na bunt wobec zła? Przedstawiamy fragment książki Dziennik pocieszenia (Kraków 2024).

Jasnoniebieskie niebo, na niebie baranki, cieplutko. Z okna na czwartym piętrze hotelu centrum Śródki wygląda jak rynek małego miasteczka we Francji czy we Włoszech. Przy stolikach ustawionych naprzeciwko gotyckiego kościoła, pod napinanymi przez wiatr dachami z płótna, ludzie spokojnie piją kawę, a dzieci jedzą lody. Żaden świst nie przerywa leniwych rozmów, ziemia się nie trzęsie, na horyzoncie nie błyska się i nie słychać szczęku żelaza. Rytmiczna muzyka płynie główną ulicą, zakręcając pod wyglądającym jak kawałek tortu klasztorem filipinów.

Czytaj dalej