Zagadka z dziełem sztuki (9)
Rozmaitości

Zagadka z dziełem sztuki (9)

Tomasz Wichrowski
Czyta się 3 minuty

Pod grafiką znajdziesz odpowiedź i krótką opowieść o jednej z najbardziej intrygujących artystek współczesnych czasów.

All the Eternal Love I Have for the Pumpkins to instalacja, której zamysł powstał w tokijskim szpitalu psychiatrycznym Seiwa, gdzie od 40 lat mieszka, maluje, rzeźbi, tworzy i projektuje przedmioty pani Yayoi Kusama. W środowisku artystycznym można usłyszeć głosy, że adres ten to jedynie sprytny chwyt marketingowy, na którym Kusama zbiła fortunę, a psychika artystki ma się całkiem dobrze. Trudno ocenić te rewelacje, ale pewne jest, że w zaciszu szpitala 86-letnia legenda nowojorskiej awangardy może w spokoju tworzyć. I zarządzać stamtąd swoim imperium.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Yayoi Kusama jest jedną z najbardziej wpływowych artystek na świecie. Jej znakiem rozpoznawczym są psychodeliczne kropki, dynie, sieci i pomieszczenia sprawiające wrażenie ich nieskończoności.

Urodziła się w 1929 r. w Nagano, w zamożnej, choć dysfunkcyjnej rodzinie.
Okropności drugiej wojny światowej ją ominęły, jak jednak twierdzi, okaleczyło ją okrucieństwo matki, niewierność ojca oraz to, że rodzice uporczywie zniechęcali ją do zainteresowań artystycznych. Zaczęła malować w wieku 10 lat. W tym samym czasie pojawiły się u niej słuchowe i wizualne halucynacje, które przez resztę jej życia na przemian pobudzały i zniechęcały ją do tworzenia. O roli choroby w swojej pracy powiedziała kiedyś: „Sztuka jest wyrazem mojego życia, w szczególności moich zaburzeń psychicznych”.

Po krótkim okresie studiowania nihonga – tradycyjnego malarstwa japońskiego – artystka opuściła szkołę i przeniosła się z Kioto do Nowego Jorku. Był rok 1958, Kusama czuła, że potrafi ukształtować swój talent wedle własnych pryncypiów. „Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku, action-art było głównym nurtem, de Kooning, Pollock i inni… Chciałam być jak najdalej od tego, chciałam sama stworzyć nowy ruch artystyczny” – wspomina. Zaczęła od malarstwa monochromatycznego na wielką skalę, którym szybko zwróciła uwagę krytyków. W latach 60. XX w. przeżywała rozkwit swoich możliwości – tworzyła obrazy, rysunki, rzeźby, filmy, happeningi, instalacje, projektowała modę. W 1969 r. założyła Kusama Enterprises, firmę zajmującą się projektowaniem i sprzedażą odzieży, toreb, a nawet samochodów. Kusama nadała swoim produktom niepowtarzalną estetykę opartą na wykorzystaniu charakterystycznych dla jej twórczości kropek oraz gęstych, powtarzalnych wzorów.

Yayoi Kusama wypracowała charakterystyczny styl opierający się na elementach ekspresjonizmu abstrakcyjnego (tzw. szkoły nowojorskiej), minimalizmu, popartu, sztuki feministycznej oraz krytycznej, choć sama definiuje się własnymi słowami: „Jestem artystką obsesyjną, ludzie mogą mnie nazywać inaczej, ale ja uważam siebie za heretyczkę świata sztuki”.

W roku 1973 przeżyła kryzys, po którym zdecydowała się opuścić Nowy Jork i wrócić do Japonii. Cztery lata później na własną prośbę została przyjęta do szpitala Seiwa. Jak sama mówi: „Gdyby nie sztuka, zabiłabym się już dawno temu”.

Yayoi Kusama, All the Eternal Love I Have for the Pumpkins, 2016 r. / fot. Amaury Laporte
Yayoi Kusama, All the Eternal Love I Have for the Pumpkins, 2016 r. / fot. Amaury Laporte
Yayoi Kusama, All the Eternal Love I Have for the Pumpkins, 2016 r. - widok wejścia do instalacji / fot. Bex Walton
Yayoi Kusama, All the Eternal Love I Have for the Pumpkins, 2016 r. – widok wejścia do instalacji / fot. Bex Walton
Yayoi Kusama / fot. De todos los Colores
Yayoi Kusama / fot. De todos los Colores

Czytaj również:

Zaspany jak pijany
i
„Jove decadent. Després del ball”, Ramon Casas, 1899, public domain via WikiData
Promienne zdrowie

Zaspany jak pijany

Johann Hari

Przez ostatnie sto lat jakość i długość naszego snu pogorszyła się. Badania dowodzą, że śpimy aż 20% krócej, niż sypialiśmy w dwudziestoleciu międzywojennym. Nasze mózgi są permanentnie niedospane, dlatego ucinają sobie drzemki, kiedy jesteśmy w ferworze codzienności – a my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

W 1981 roku w pewnym laboratorium w Bostonie młody badacz nie dawał ludziom zasnąć przez całą noc i następujący po niej dzień w ramach długich, skłaniających do ziewania sesji. Jego rolą było dbanie o to, by byli przytomni – dawał im przy tym zadania do wykonania. Musieli sumować liczby, potem dzielić karty na różne grupy, jeszcze później uczestniczyć w teście pamięci. Pokazywał im na przykład obrazek, po czym zabierał go i pytał: „Jakiego koloru był samochód na obrazku, który właśnie wam pokazałem?”. Charles Czeisler – wysoki mężczyzna o długich kończynach i tubalnym głosie, w okularach o drucianych oprawkach – nigdy przedtem nie interesował się badaniem snu. Na medycynie nauczono go, że gdy człowiek śpi, psychicznie się wyłącza. Wielu z nas właśnie tak postrzega sen – jako czysto pasywny proces, psychiczną martwą strefę, w której nie dzieje się nic znaczącego. „Komu by się chciało – pomyślał, wzruszając ramionami – badać osoby wyłączone?”. On tropił coś według niego ważniejszego – chodziło o techniczne ustalenie, o jakiej porze dnia w ciele człowieka uwalniają się pewne określone hormony. To wymagało, by ludzie byli przytomni. W miarę upływu kolejnych dni i nocy Charles nie mógł nie dostrzec pewnej kwestii. Kiedy ludzi powstrzymuje się od snu, „jedną z pierwszych rzeczy, jakie »siadają«, jest zdolność skupiania uwagi” – powiedział mi w sali wykładowej na Harvardzie. Swoim obiektom testowym wyznaczał zadania elementarne, mimo to z każdą upływającą godziną badani coraz bardziej tracili umiejętność ich wykonywania. Zapominali o tym, co właśnie im powiedział, nie potrafili też skupić się na tyle, by grać w bardzo proste gry karciane. Wyjaśnił mi: – Zwyczajnie mnie oszołomiło, jak bardzo pogarszają się osiągi. Stwierdzić, że przeciętna skuteczność w wykonaniu zadania pamięciowego maleje o dwadzieścia czy trzydzieści procent, to jedno. Czym innym jednak jest spostrzeżenie, że mózg staje się tak ociężały, iż reakcja na coś zajmuje mu dziesięć razy więcej czasu.

Czytaj dalej