Za siedmioma górami Karkonoszy
i
zdjęcie: Bruce Kee/Unsplash
Opowieści

Za siedmioma górami Karkonoszy

Iza Klementowska
Czyta się 7 minut

Wystarczyło usiąść pod jej liściem, by poczuć się jak w domu. Chroniła przed deszczem, wieczorami kołysała do snu, nocą opowiadała straszne baśnie. Najważniejsza lipa dzieciństwa.

Obraz drzewa dzielił mi się na kawałki. Patrzyłam w górę i nie potrafiłam dojrzeć nieba. Gałęzie lipy rozkładały się tak gęsto oraz szeroko, że chociaż skręcałam głowę w prawo i w lewo aż do bólu karku, to i tak nie umiałam objąć całości. Dziś myślę, że dlatego, że byłam mała. Kiedy po raz pierwszy świadomie dostrzegłam drzewo jako żyjące, mało ruch­liwe stworzenie, miałam może pięć lat.

– Czy deszcz je boli? – spytałam babcię, bo mimo że lało jak z cebra i świata zza ściany spadającej wody nie było widać, siedziałyśmy na ławce przed wejściem i nawet kropla na nas nie spadła.

Kot Mruczek, po tygrysiemu prążkowany, mył łapę za łapą i tylko prychał, kiedy dochodziła do niego para wodna. Było gorąco, lato, ponad trzydzieści stopni, więc spadająca woda od razu zamieniała się w ciepłą mgłę. Oblizywałam wargi podobnie jak kot.

– Myślę, że lipie jest tylko ciężkawo, bo deszcz

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jeżyk
Opowieści

Jeżyk

Zofia Nałkowska

Na początku wzbudzał ogólną sympatię i nic nie zapowiadało kłopotów. Z czasem zaczął zdradzać przejawy zbyt silnej osobowości. Jak w pełnym zwierząt domu pisarki odnalazł się kłujący przybysz?

Zaledwie zwierzęta przyzwyczai­ły się jakoś do Wuni i nauczyły wchodzić bez obawy do pokoju, dyskretnie tylko omijając z dala kąt z gałęzią, w życiu ich zaszła nowa, znacznie poważniejsza komplikacja, mianowicie: jeż.

Czytaj dalej