Wypowiedzieć traumę
i
Maria Anto w pracowni na Żoliborzu, lata 60./ dzięki uprzejmości Zuzanny Janin
Opowieści

Wypowiedzieć traumę

Agata Trzebuchowska
Czyta się 17 minut

Agata Trzebuchowska: Pani pierwsze wspomnienie z matką?

Zuzanna Janin: Nie mam czegoś takiego. Matka była zawsze. Czasem przypominają mi się wyrwane fragmenty rozmów z dzieciństwa. Jedna z nich stała się kanwą mojej pracy Lost Butterfly. Nie wiem, ile mogłam mieć lat. Cztery? Pięć? Stałam obok mamy przy sztalugach w jej pracowni na strychu. Malowała mój portret. Powiedziała, że robi to po raz kolejny, bo obraz, który namalowała przed moimi narodzinami, zaginął w Brazylii. Talent matki, a właściwie powinnam powiedzieć – Marii Anto – został odkryty bardzo wcześnie. Była jeszcze studentką, kiedy Ryszard Stanisławski zaprosił ją na Biennale do São Paulo. Prezentowała swoje obrazy wśród najlepszych światowych artystów. Nie wszystkie jednak wróciły.

Po śmierci matki udała się Pani w podróż do Brazylii. Szukała Pani zaginionego portretu?

Przywdziałam skrzydła motyla – podobno w takim kostiumie matka mnie namalowała – i pojechałam, żeby się czegoś dowiedzieć. W tej magicznej podróży cały czas towarzyszyła mi kamera. Po długich poszukiwaniach, kursach między São Paulo a Rio de Janeiro, w końcu trafiłam do kolekcjonera, który był synem twórcy i organizatora tamtejszego Biennale. Z powodu choroby żona nikogo do niego nie dopuszczała. Kiedy w końcu się spotkaliśmy, uznał moje skrzydła za anielskie i przyznał, że dawno temu kupił trzy obrazy młodej artystki z Polski. Zniknął w jednym z pokoi wielkiego mieszkania nad oceanem i wrócił z obrazami mojej matki. To był niezwykły i poruszający moment. Faktycznie był tam portret mój i siostry Krysi, ale nie miałam na sobie kostiumu motyla. Widocznie w mojej dziecięcej wyobraźni nasza rozmowa uległa przekształceniu.

Screen z filmu Zuzanny Janin "Lost Butterfly"/ / dzięki uprzejmości artystki
Screen z filmu Zuzanny Janin „Lost Butterfly”/ / dzięki uprzejmości artystki

Spuścizna Marii Anto jest imponująca. 1200 obrazów, z czego wiele znajduje się w prestiżowych kolekcjach rozsianych po całym świecie.

Matka ma fanów w każdym pokoleniu i na każdej szerokości geograficznej. Była nietuzinkową artystką i charyzmatyczną osobowością. W czasach, kiedy sztuka była zdominowana przez mężczyzn, ona zasuwała w odlotowej mini po najważniejszych instytucjach artystycznych. Kiedy wszyscy zajmowali się abstrakcją i działaniami konceptualnymi, ona upierała się przy malarstwie figuratywnym i robiła to w taki sposób, że trudno znaleźć równą jej osobowość. Dopiero w moim pokoleniu pojawili się artyści, których można z nią porównywać. Miała

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kino to moralny obowiązek
i
Fotos z filmu "Ptaki śpiewają w Kigali"/ fot. Ewy Łowżył
Przemyślenia

Kino to moralny obowiązek

Agata Trzebuchowska

Jak to się stało, że dwoje polskich reżyserów postanowiło zrobić film o ludobójstwie w Rwandzie?

Ludobójstwo to eskalacja przemocy. A przemoc nie jest zjawiskiem lokalnym,  zdeterminowanym kulturowo, tylko czymś głęboko wpisanym w naszą naturę. Pochodzimy z kraju dotkniętego traumą Holokaustu. Po drugiej wojnie światowej wszystkim wydawało się, że podobna zbrodnia nie może się powtórzyć. A jednak – powtórzyła się na Bałkanach, w Kambodży, w Rwandzie. Dziś sąsiad morduje sąsiada w Syrii i w Sudanie Południowym. Nie potrafimy wyciągać wniosków z historii.

Czytaj dalej