Włóczykij na kwarantannie #5
i
ilustracja: Igor Kubik
Doznania

Włóczykij na kwarantannie #5

Grzegorz Uzdański
Czyta się 1 minutę

Myślę o stworku, któremu nadałem imię. Ti-ti-uu. Ciekawe, jak sobie radzi z kwarantanną. Kiedyś chyba nie za bardzo miał  gdzie wychodzić. Ale wtedy, już  jako Ti-ti-uu, zapowiadał, że się zmieni. Miał urządzać  sobie nowe mieszkanie i w ogóle.

Ciekawe też, czy teraz, kiedy ma imię, bardziej boi się,  że zachowuje i umrze. 

Nikomu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Włóczykij na kwarantannie #4
i
ilustracja: Igor Kubik
Doznania

Włóczykij na kwarantannie #4

Grzegorz Uzdański

Kiedy rano zakładałem swój ulubiony zielony kaftanik, zauważyłem, że uciska mnie w okolicy brzucha. No tak. Nie wędruję, nie ruszam się z domu, nic dziwnego, że utyłem. Pierwszy raz w życiu, nie licząc oczywiście czasu od niemowlęctwa do dorosłości, kiedy rosłem.  Ale to nawet chyba nie liczy się jako tycie.

Powinienem poćwiczyć. Sęk w tym, że jedyne ćwiczenie, jakie lubię, to forsowny marsz, a jedyny marsz, jaki lubię, to marsz przez dziką przyrodę. Bez zmiennych krajobrazów, z tą samą niewzruszoną ścianą przed oczami marsz jest nudny. Próbowałem tego piątego dnia kwarantanny. Żadna przyjemność. Jakby wyjąć rybę ze strumienia i kazać jej pływać w cebrzyku. Oczywiście będzie pływała, bo co ma robić. Ale lepiej nie pytaj, czy jest szczęśliwa. 

Czytaj dalej