Siostry Rojek i Beatelsi
i
The Beatles, zdjęcie: Kevin Dooley/Flickr
Doznania

Siostry Rojek i Beatelsi

Beatlesi nie palą!
Siostry Rojek
Czyta się 3 minuty

Ruda przyszła do domu z małą, płaską rzeczą pod pachą i była tajemnicza. Od razu było widać, że ma tam małą płytę, ale ona nic tylko poszła do swojej bieliźniarki i wsunęła zawiniątko pod bieliznę.

Chciała pewnie poczekać aż wszystkie wyjdziemy z domu żeby sobie przegrać to swoje cudo, ale po kilku dniach dała za wygraną, bo takie rzeczy się w naszym domu nie mogą w ogóle udać.

Zwołała nas więc do swojego pokoju, uroczyście nałożyła płytkę na adapter, kazała zgasić papierosy, zamknąć okno, nie oddychać i słuchać.

Rozległ się potworny hałas elektrycznych gitar i potworny wrzask po angielsku. Po kilku sekundach wybuchło absolutne pandemonium w tle.

Słychać było histeryczne wrzaski i wysokie piski, które całkowicie zagłuszały tak zwaną muzykę. Co pewien czas słychać było jeden, pojedyńczy męski głos wrzeszczący „O shut up”, czyli po prostu „O, zamknijcie się”, po czym straszliwe wrzaski i piski wzmagały się.

Ruda przerwała koncert i wyjaśniła z prostotą: „Beatelsi!”

— Pali się? — zapytała starsza siostra rzeczowo.

— Nie, to jest płyta z koncertu. Żeby ich naprawdę móc ocenić, trzeba dostać skądś płytę nagraną w studio.

rysunek z archiwum, nr 988/1964 r.
rysunek z archiwum, nr 988/1964 r.

Ponieważ z zażenowanego milczenia całej familii ruda zrozumiała, że nikt nie wie o czym mowa, więc podjęła się wygłoszenia krótkiego referatu na temat tego najnowszego zespołu rock and rollowego, który podbiwszy Londyn i Paryż udał się właśnie na podbój Ameryki, i jeżeli stanieje to może go, usłyszymy w Polsce.

Beatelsi są dzisiaj powodem masowej histerii w krajach Zachodu i to głównie wśród młodzieży między trzynastym a dziewiętnastym rokiem życia. Histeria ta przybiera formy coraz ostrzejsze. Na wieść o przybyciu Beatelsów do danego miasta mobilizuje się tam wszystkie siły policyjne z najdalszych okolic, rozstawia barykady na lotniskach i zamyka kordonami policji dostęp do hotelu i do sali koncertowej.

W tych miejscach kultu zbierają się nieprzebrane tłumy młodzieży szkolnej w stanie dzikiej euforii. Na widok Beatelsów, dziewczęta piszczą jak zarzynane cielaki i mdleją, chłopcy zaś nad ich ciałami wyciągają ramiona po autografy.

Dziewczęta mdleją zarówno z zachwytu jak i z przerażenia, albowiem widok tej czwórki jest dość przerażający. Żaden z nich od lat czterech nie był u fryzjera i wyglądają jak neandertalczycy w czarnych skórzanych kurtkach i czarnych dżinsach.

Zarówno chłopcy jak i dziewczęta na Dzikim Zachodzie zapuszczają gwałtownie włosy, środki na porost tychże są wykupywane jak świeże bułeczki, ale że włos jest uparty, zaczęto nagminnie kupować peruki wzorowane na fryzurze Beatelsów. Fabrykant owych peruk stał się w przeciągu kilku tygodni milionerem.

Jak śpiewają Beatelsi? Podobno nawet nieźle i na pewno bardzo głośno, ale jest to rzecz zupełnie drugorzędna, albowiem nie sposób przekonać się o ich talencie.

Kiedy pokazują się na scenie i zaczynają nastrajać instrumenty powstaje taki straszliwy wrzask i pisk, taka piekielna histeria, że mogliby z powodzeniem po prostu poruszać ustami i nie wydobywać z siebie ani jednego dźwięku.

Beatelsi wywodzą się z Liverpoolu w Anglii. Wszyscy czterej są pochodzenia robotniczego. Mają po 21 i 22 lata. Tylko jeden z nich jest żonaty. Jako grupa istnieją od dwóch lat. I od półtora roku robią kolosalną forsę, szczególnie że mają udział w sprzedaży płyt i peruk.

Jedyna rzecz, jaka różni Beatelsów od innych tego rodzaju zespołów to fakt, że nie biorą sami siebie na serio. Osaczeni wszędzie przez reporterów, stawiających często zupełnie kretyńskie pytania, zawsze odpowiadają dowcipnie i z równym brakiem sensu.

Ruda przeczytała w jednym amerykańskim piśmie na przykład, że na pytanie: „Co pan myśli o Beethovenie?” — jeden z nich odpowiedział: — „Ubóstwiam jego wiersze”.

Inny, zapytany, dlaczego nosi na palcach taką ilość pierścionków, powiedział: „Bo nie zmieściłem ich w nosie”.

— Co myślicie o sobie jako o artystach? — zapytano ich wreszcie.

Odpowiedzieli:

— Uważamy się za przeciętnych muzyków. Kpimy z samych siebie, kpimy ze wszystkiego. Jedyna rzecz, którą traktujemy na serio, to pieniądze.

Ta ostatnia wypowiedź zachwyciła rudą szalenie. I doszła do wniosku, że gdyby naszym rodzimym zespołom i śpiewakom płacono tyle co Beatlesom to może też przestaliby siebie samych traktować ze śmiertelną powagą.

Tekst pochodzi z numeru 988/1964 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.

Więcej artykułów o The Beatles znajdziecie Państwo w archiwalnej kolekcji.

Czytaj również:

Siostry Rojek nawołują: precz z aurą!
Promienne zdrowie

Siostry Rojek nawołują: precz z aurą!

Siostry Rojek

Kiedy szaleje zaraza, chętnie szukamy winnego. A kto odpowiada za grypę, która co sezon uprzykrza życie Polakom? Wskazówkę znaleźliśmy w archiwalnym numerze „Przekroju”.

Był taki dzień w Warszawie, kiedy temperatura przez jakie dobre sześć godzin utrzymywała się na tym samym miejscu, przynajmniej na niektórych termometrach, a gazety doniosły, że 500 osób zachorowało na grypę. Jedną z tych 500 osób była Ruda.

Czytaj dalej