Rejony polarne w człowieku
i
fot. Bjoertvedt (Wikimedia Commons)
Pogoda ducha

Rejony polarne w człowieku

Kamila Dzika-Jurek
Czyta się 8 minut

Powiedział, że pierwszy raz przypłynął tutaj prawie 40 lat temu i odtąd wie, że to jego miejsce na Ziemi. Powiedział też, że coś jest na rzeczy z tymi rejonami polarnymi, bo siedzą w człowieku. A potem wyjechał i już się tego lata nie spotkaliśmy. (I. Wiśniewska, Białe. Zimna wyspa Spitsbergen).

Dekadę temu Ilona Wiśniewska, wtedy jeszcze nieznana nikomu polonistka, postanawia wyruszyć z rodzinnego Prószkowa (podopolskiej wsi) na Spitsbergen – najdalszą północ Norwegii. Białe i zimne ma być remedium na kryzys ducha i ciała, na nieudany związek i ciągłe chorowanie w polskim klimacie przejściowym. Pierwsze spotkanie z ziemią w 61% pokrytą lodem okazuje się trudniejsze, niż się wcześniej zdawało. Dla podróżującej z odległego środka Europy nic tutaj nie ma swojego odpowiednika – ani w myśli, ani w języku. Brakuje klucza, według którego można by się dopasować do czegokolwiek, zarówno wtedy, po raz pierwszy w Longyearbyen, w najdalej wysuniętym na północ mieście świata, jak i później, w każdej z kolejnych podróży Wiśniewskiej do innych zimnych zakątków globu, jak Finnmark i Grenlandia.

Biała kartka krajobrazu

„Ten świat jest bańką” – mówi Ilonie Wiśniewskiej nowo poznana na Spitsbergenie Marcela (Meksykanka); do tego bańką lodowatą, której nie da się przebić (rozbić) żadnym słowem,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zimna gorączka na Morzu Barentsa
i
Zakwit glonów na Morzy Barentsa, fot. Jeff Schmaltz (NASA Earth Observatory)

Zimna gorączka na Morzu Barentsa

Paulina Wilk

Wraz z lodami na dalekiej północy topnieje dotychczasowy układ sił. Światowe potęgi marzą o drodze na skróty do bogactwa, wielkie firmy chcą tam zamrażać dane, a zdesperowani ekolodzy gotowi są pomalować Arktykę na biało, by ją ocalić.

W Murmańsku nastroje są ostatnio pogodne. Mimo że zima trwa osiem miesięcy, a od czasu pierestrojki to portowe miasto – największe za kołem podbiegunowym – skurczyło się o 200 tys. ludzi. Ci, którzy postanowili wytrwać w chłodzie i lodzie, mogli dotychczas liczyć jedynie na nieco wyższe pensje, trochę dłuższe urlopy i powrotny bilet lotniczy przysługujący pracownikom zakładów państwowych raz na dwa lata. 

Czytaj dalej