Pod prysznicem
Doznania

Pod prysznicem

Zbigniew Machej
Czyta się 1 minutę

Słuchajcie! Chodzą słuchy,
że karaluchy
idą w ciemności do góry
we wnętrzu rury
śliskim, oblepionym mazią
naszego brudu,
tamtędy się wspinają
nie bez trudu
do brodzika
pod naszym prysznicem.

Karaluchy nie są śliczne,
trudno je porównać z kwiatem,
obrzydliwie są wąsate,
ale za to higieniczne.

Taka jest ich natura dzika:
ze wstrętnego kanału
wyłażą niepomału
do naszej łazienki
oczyścić swoje wdzięki.

Tamtędy, gdzie czasami
spływają nasze siki,
one dzielnie wędrują
jak nakręcone robociki,
malutkie transformersy,
ale przecież nie można
się nimi bawić.

Co można więc zrobić na ich widok,
kiedy pojawią się na tle jasnej
glazury lub emalii brodzika?
Zostawić je w spokoju?
Niech sobie dalej idą?

Po pierwsze, niech nie ogarnia
nas panika!
Po drugie, niestety,
karaluchy, choć znacznie
bardziej są higieniczne
niż muchy,
też trzeba czymś trzasnąć
jak batem
albo walnąć,
dajmy na to, szmatą,
a następnie,
schwyciwszy je przez tę szmatę
albo przynajmniej przez papier toaletowy,
wyrzucić do sedesu obok
i zaraz spuścić wodę.
Gdybyśmy tak nie zrobili,
nie bylibyśmy sobą.

Bo jak świat światem
człowiek karaluchowi
nie będzie bratem
ani wśród karaluchów
nie znajdzie druhów
i swojej im łazienki
nigdy nie udostępni.
 

Czytaj również:

Hej, na Boże Narodzenie
i
ilustracja: Kazimierz Wiśniak
Doznania

Hej, na Boże Narodzenie

Zbigniew Machej

 

Hej, na Boże Narodzenie
Niech smakuje Wam chodzenie.
Obchodźcie Święta nie na siedząco,
Ale świętujcie je na chodząco.
Bo kiedy Bóg się rodzi,
Należy dużo chodzić.

Czytaj dalej