Oddawać miłość – rozmowa z Bartoszem Bielenią
i
Bartosz Bielenia, fotos z filmu "Boże ciało"
Opowieści

Oddawać miłość – rozmowa z Bartoszem Bielenią

Jan Pelczar
Czyta się 9 minut

„W cierpieniu bywa nam bardzo dobrze, to bardzo wygodny stan. Pogrążenie w bólu, w ciągłej żałobie oraz w wiecznej tragedii może dawać dużo przyjemności. Daniel próbuje ludzi z tego stanu wytrącić. Mówi: „Zrozum i odpuść”. To znaczy: przetraw, wybacz i pozwól temu odejść. Ma do tego narzędzia” – mówi Bartosz Bielenia o swojej roli w „Bożym ciele” Janka Komasy, polskim kandydacie do Oscara. Rozmawia Jan Pelczar

Jan Pelczar: Daniel, którego grasz w Bożym ciele, oszukuje, bo udaje duchownego, ale ma w sobie otwartość, dzięki której może czynić wokół dużo dobrego. Widzowie powtarzają: chcielibyśmy takiego księdza.

Bartosz Bielenia: Miło to słyszeć. Tak budowaliśmy tę postać. Chcieliśmy pokazać kogoś, kto szczerze, na podstawie podejrzanego u kogoś systemu wartości, buduje swoją naiwną, ale też piękną wizję świata. I dzieli się nią z innymi ludźmi. Jeśli to działa, jeśli rezonuje w widzach, jeśli sprawia radość i skłania do refleksji, to znaczy, że coś nam wyszło.

W jakim stopniu aktorstwo jest dla ciebie czymś takim jak bycie księdzem dla Daniela? Miałeś siedem, osiem lat, gdy zacząłeś pojawiać się na scenie w Białymstoku. Pierwowzór postaci, którą grasz w Bożym ciele, czyli bohater reportażu Mateusza Pacewicza, też był od dziecka zafascynowany kościołem.

Faktycznie, zacząłem

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jedna trzecia rzeczywistości – rozmowa z Zofią Domalik
i
"Wszystko dla mojej matki", reż. Małgorzata Imielska, fot. Robert Pałka, 2019 r.
Opowieści

Jedna trzecia rzeczywistości – rozmowa z Zofią Domalik

Jan Pelczar

Co było największą niespodzianką 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych? Szereg prowadzonych zakulisowych rozgrywek? Pominięcie w werdykcie roli Bartosza Bieleni w filmie Boże ciało? Zwycięstwo Obywatela Jonesa w wyścigu do Złotych Lwów? Największe objawienie filmowego tygodnia w Gdyni to dla mnie rola Zofii Domalik w filmie Wszystko dla mojej matki w reżyserii Małgorzaty Imielskiej.

Niejednokrotnie żałowałem, że młodzi polscy aktorzy nie odtwarzają ról jeszcze młodszych postaci równie naturalnie, jak np. ich amerykańscy koledzy. A oto film, w którym marzenie o braku sztuczności się sprawdza – i to ze strony całej ekipy. Pośród niej błyszczy kreacja Zofii Domalik.

Czytaj dalej