Page 18FCEBD2B-4FEB-41E0-A69A-B0D02E5410AERectangle 52 Przejdź do treści

O wiośnie mamy zielone pojęcie!

Kiedy wszystko się dopiero rodzi i rozwija, wiosenny „Przekrój” nadlatuje w pełnym rozkwicie! W najnowszym wydaniu piszemy z rozwagą o równowadze, z odwagą o strachu, z uwagą o bałtyckich krajach, z miłością o wróblach i z zachwytem o zieleni i porankach. Zachęcamy do czytania!

Kup wiosenny „Przekrój”!

188 stron do czytania przez trzy miesiące. „Przekrój” w nowym formacie jest wygodniejszy do przeglądania i idealnie mieści się w skrzynce pocztowej. Zamów i ciesz się lekturą – tylko tutaj w niższej cenie. Sprawdź!

Przekrój
Relację z przygody w Teksasie przedstawia
2017-06-20 00:00:00
mały reportaż

Mały reportaż – 3/2017

Mały reportaż – 3/2017

Z wielkim osłupieniem przeczytałem list, napisany łamaną polszczyzną, z którego dowiedziałem się, że mam dalekiego wuja w Teksasie. Mało tego, wuj, czytelnik „Przekroju”, wiedząc, że prowadzę tutaj skromny kącik reportażysty, zaprosił mnie do siebie, na swoją farmę, aby zainspirować mnie do opisania trudów życia tamtejszej Polonii. Oczywiście z radością przyjąłem zaproszenie.

Pomijając szczegóły, zanotuję tylko, że dotarłem na farmę Wisniewskych późną nocą, po wielodniowej podróży. Wuj okazał się małomównym człowiekiem z wykałaczką między zębami, z twarzą częściowo zakrytą rondem kapelusza. Na miejscu poznałem także ciotkę Katherine, energiczną, choć milczącą na temat tego, co myśli, oraz potomstwo: kuzynkę Mary, nie wiedzieć czemu obrażoną, i małego zasmarkanego kuzyna Johna, który nieustannie przebijał igłą czyjeś twarze w jakichś starych fotografiach.

Niestety, zanim dane mi było choćby rozejrzeć się po tamtejszych dzikich krajobrazach, już przed świtem został podniesiony alarm, że ukradziono wujowi krowy. Wyrwani z łóżek, od razu włożyliśmy wszyscy kapelusze, wsiedliśmy na konie i popędziliśmy przez równinę, wykrzykując tak ordynarne słowa, że naprawdę nikt nie chciałby być w skórze tych przeklętych rabusiów.

Ależ pędziliśmy. Ciotka, czerwona z wściekłości, słowo daję, jechała przodem, przodując również w najnikczemniejszych wrzaskach, jakie dane było komukolwiek słyszeć. Kuzynka Mary wymachiwała lassem z taką furią, że biedny Johnny, który biegł obok i zbyt długo na nią spoglądał, niemal dostał wytrzeszczu. Rodzinka pruła przed siebie niby banda diabłów, i to w Dniu Sądu, a ja razem z nimi.

Zamów prenumeratę cyfrową

Z ostatniej chwili!

U nas masz trzy bezpłatne artykuły do przeczytania w tym miesiącu. To pierwszy z nich. Może jednak już teraz warto zastanowić się nad naszą niedrogą prenumeratą cyfrową, by mieć pewność, że żaden limit Cię nie zaskoczy?

Było wokół nas tyle kurzu... Niewykluczone, że ciągle biegaliśmy w kółko. Ja sam, dla wzbudzenia jeszcze większej grozy w szeregach złodziei (których ciągle nie widzieliśmy), odstrzeliwałem rewolwerem (otrzymanym od Mary) wszelkie napotkane na drodze ziarenka piasku, jedno po drugim, i niech mnie diabli wezmą, jeśli choć raz spudłowałem.

Teraz, po wszystkim, kiedy wspominam ten wczesny poranek, muszę przyznać, że przepaść, w jaką nagle spadliśmy, była dla nas paskudnym i rozczarowującym zaskoczeniem. Odnaleziono nas kilka dni później, z odniesionych obrażeń jakoś się wylizaliśmy, mnie zaś niebawem – nie pamiętam już z jakiego powodu – deportowano. I to właściwie tyle, jeśli chodzi o mój wypad do Teksasu.

 

Data publikacji:

Tomasz Wiśniewski

Tomasz Wiśniewski

Pisarz, redaktor działu zmyśleń. Autor książek „O pochodzeniu łajdaków”, „Wstrząsająco przystojny mężczyzna” i „Historie nie do końca zmyślone”.

okładka
Dowiedz się więcej

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego

Zamów już teraz!

okładka
Dowiedz się więcej

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego

Zamów już teraz!