Lekcja japońska
i
Shōmei Tōmatsu, Krew i róże, Shinjuku, Tokio, 1968, odbitka żelatynowo-srebrowa, © Shōmei Tōmatsu — INTERFACE, dzięki uprzejmości biura Shōmei Tōmatsu, INTERFACE i Misa Shin Gallery
Opowieści

Lekcja japońska

Czyli za co przytula się Zachętę
Stach Szabłowski
Czyta się 12 minut

O warszawskiej Zachęcie nie było tak głośno od czasów, kiedy 20 lat temu Daniel Olbrychski zaszarżował z szablą na wystawę Naziści Piotra Uklańskiego. W ostatnich tygodniach o przyszłości Narodowej Galerii Sztuki debatowano w ministerialnych gabinetach, a kiedy decyzje ujrzały światło dzienne, wielu załamało ręce. Później, pewnego grudniowego dnia, Zachętę otoczył tłum jej miłośników i miłośniczek, by w akcie protestu przeciw tym decyzjom przytulić ukochany gmach. Ja też tam byłem i przytulałem. Niepokój o przyszłość Zachęty nie jest bezpodstawny.

Tymczasem w cieniu troski i politycznych zawirowań wokół tej instytucji w jej wnętrzu trwa niesamowita wystawa Między kolektywizmem a indywidualizmem. Awangarda japońska w latach 50. i 60. XX wieku. Ktoś powie: nie czas na japońską awangardę i w ogóle na wystawy, kiedy płoną lasy! A jednak dla tej wystawy warto – wręcz trzeba – znaleźć czas z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze ten projekt to świetna odpowiedź na pytania: za co właściwie mamy przytulać Zachętę, dlaczego powinno nam na niej zależeć i co dobrego dla nas zrobiła? Po drugie idę o zakład, że jeżeli nie są Państwo specami od powojennej sztuki japońskiej, to czegoś takiego jak Między kolektywizmem a indywidualizmem jeszcze Państwo nie widzieli – i nieprędko zobaczą.

Ay-O, Idylla, 1956, olej, sklejka, Museum of Contemporary Art Tokyo
Ay-O, Idylla, 1956, olej, sklejka, Museum of Contemporary Art Tokyo

Za wystawę odpowiedzialna jest Maria Brewińska, kuratorka Zachęty i najwybitniejsza w naszym kraju specjalistka od powojennej sztuki japońskiej. Miałem przyjemność poznać ją dwie dekady temu – oboje pracowaliśmy wtedy w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, w którym Maria przygotowała wystawę Gendai. Współczesna sztuka Japonii – Pomiędzy ciałem i przestrzenią. Obecny projekt w Zachęcie można widzieć jako jej sequel, a właściwie prequel, biorąc pod uwagę, że opowiada on o twórczości z okresu wcześniejszego niż sztuka przedstawiona na Gendai. Zorganizowanie takiej ekspozycji jak Między kolektywizmem a indywidualizmem wymaga ogromnej wiedzy, tkanej przez ćwierć wieku sieci kontaktów i osobistej wiarygodności kuratorki, potrafiącej przekonać

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Przyszłość łez, czyli antidotum na opadające ręce
i
Archiwum Protestów Publicznych, fotografia cyfrowa, 2020 r. Dzięki uprzejmości artystek i artystów. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (materiały prasowe)
Przemyślenia

Przyszłość łez, czyli antidotum na opadające ręce

Stach Szabłowski

Kto napisze historię łez? – pyta w Muzeum Sztuki Nowoczesnej klasyczka amerykańskiego artywizmu Barbara Kruger. To alarmujące pytanie posłużyło za tytuł wystawy, którą muzeum zamyka mijający rok. Cóż za mocny i bezkompromisowy finał! A zaprasza na niego Stach Szabłowski.

Wystawa poświęcona jest relacji między kobiecym ciałem a prawem represyjnym. Innymi słowy: to wystawa o aborcji. Żadna kwestia nie polaryzuje debaty publicznej w Polsce tak radykalnie jak sprawa praw reprodukcyjnych kobiet. Żadna inna nie jest w naszym kraju w stanie zmobilizować do wyjścia na ulice porównywalnej liczby osób. Wchodząc do tej dyskusji – a właściwie wkraczając na najbardziej gorący odcinek frontu wojny kulturowej – muzeum nie robi uników. Staje po stronie kobiet – to znaczy po stronie ich doświadczenia, ich ciał, emocji i przede wszystkim ich praw.

Czytaj dalej