Gad zapił bezę – 4/2019
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum nr 532/1955 r.
Doznania

Gad zapił bezę – 4/2019

Pegaz zdębiał, a "Przekrój" zbaraniał
Marcin Orliński
Czyta się 3 minuty

Skoro jesień, to i tematy ostateczne. Gad zakłada więc strój posępnego żniwiarza, ostrzy kosę i ze złowieszczym śmiechem rusza w teren. Oprócz tradycyjnego i na pewno dobrze znanego czytelnikom gatunku, jakim jest epitafium, przedstawiam dwie rzeczy nowe: mortalik i nekromeryk.

Epitafium

Epitafium to nawiązujący do napisów nagrobnych krótki wiersz poświęcony osobie zmarłej. W Polsce epitafia pisał już Jan Kochanowski, a współcześnie swoich sił w tej dziedzinie próbowali m.in. Jan Brzechwa, Ludwik Jerzy Kern, Karol Szpalski, Wisława Szymborska i Michał Rusinek. Jakie obowiązują tu reguły? Epitafium może odwoływać się do nazwiska nieboszczyka albo do jego wyglądu. Może nawiązywać do wykonywanego przez niego zawodu lub mówić o jego charakterze. Może wychwalać cnoty zmarłego tudzież subtelnie przypominać o jego wadach. Istotny jest rym i nierzadko – jak to często bywa w przypadku literackich żartów – element zaskoczenia. Poniżej kilka epitafiów autorskich.

 

Tu leży ciało biologa,
teraz je bada stonoga.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Za życia publikował
w kilku czasopismach.
Teraz go redaguje
światłość wiekuista.

Był cholerykiem,
nie odszedł w spokoju.
A ty jego pamięć
uszanuj, gnoju!

W tym grobie tkwi
Orliński Marcin.
Najpierw ci żył,
a potem zmarł ci.

Tu leży księgowy, który
raz nie opłacił faktury.

Tu leży perkusista.
Dum dada dum da dims da!

Tu leży ekonomista.
Śmierć go nabyła a vista.

Tu leży ciało kiepskiego poety.
Ten wierszyk również jego, niestety.

Za życia znał się
na topografii,
ale do nieba
raczej nie trafi.

Tu miał leżeć złodziej,
ale jego ciało
zamiast trafić na cmentarz,
gdzieś się zapodziało.

Zmarł informatyk i leży tu on:
if (x == życie)
{
x = zgon;
}

Nekromeryk

Wypadki chodzą po ludziach, a los tylko czeka, byśmy potknęli się na schodach albo wpadli w poślizg na autostradzie. I o tym właśnie jest nekromeryk, czyli limeryk, którego bohater w mniej lub bardziej spektakularny sposób dokonuje żywota.

Raz marynarza z Bilbao
za burtę statku wywiao.
„Więc tak mam umierać?
– rzekł. – Niech to cholera!”
i znikł w odmętach ha dwa o.

Rolnik pochodzący z Brna
wsadził kiedyś łeb swój w żrna.
Straciwszy głowę,
umarł (typowe).
Kondycja żaren też mrna.

Mortalik

Mortalik i moskalik w jednym stały domu. Kto pamięta gatunek spopularyzowany przez Wisławę Szymborską, a będący w istocie parodią fragmentu poloneza Patrz, Kościuszko, na nas z nieba Rajnolda Suchodolskiego z 1831 r., ten od razu rozpozna jego formę w moim mortaliku. W dwóch pierwszych wersach definiuje się czyjeś przewinienie – może to być naruszenie norm społecznych, skandaliczne wykroczenie przeciw dobremu smakowi lub pospolita gafa – a w dwóch kolejnych obiecuje rychłą i proporcjonalną do uczynku karę. O ile w moskaliku miejscem akcji, opisanym w czwartym wersie, były zwykle okolice kościoła lub klasztoru, o tyle w mortaliku takiego wymogu nie ma. Słowem, mortalik to gatunek wobec moskalika nadrzędny. Forma: ośmiozgłoskowiec. Liczba wersów: 4. Układ rymów: krzyżowy.

Kto powiedział, że ananas
świetnie sprawdzi się na pizzy,
tym się zainteresują zaraz
chuligani katowiccy.

Kto powiedział, że sandały
można włożyć na skarpety,
tego zrzuci się ze skały
u wybrzeży Kos lub Krety.

Kto nam wmówić chce, że kebab
nie jest daniem z kraju Lachów,
temu na łeb spadnie z nieba
cegła (mam na myśli dach ów).

Kto śmie twierdzić, że listopad
jest smutniejszy niż październik,
tego synoptycy dopad-
ną na poczcie lub w cukierni.

Kto rozgłasza, że w Licheniu
sanktuarium to przeżytek,
temu prędko w uzębieniu
zaplanuje się ubytek.

Kto powiedział, że jesienią
musi dżdżyście być i smutno,
temu chłopcy z Pragi zmienią
nos i brew w Picassa płótno.

Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 532/1955 r.
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 532/1955 r.

Czytaj również:

Epitafia
i
rysunek z archiwum, nr 1906/1981 r.
Rozmaitości

Epitafia

Marcin Orliński

„»Przekrój« to jest taka mafia/która zbiera epitafia” – ogłaszała wesoło redakcja na stronie „Rozmai­tości” w wydaniu nr 177 (35/1948) „Przekroju”. Krótkie, żartobliwe wierszyki na temat zmarłych często nadsyłali czytelnicy, którzy znaleźli je na cmentarzach w różnych częściach Polski, ale też autorzy sami układający tego typu teksty. Poniżej przegląd najciekawszych epitafiów z archiwalnych numerów „Przekroju”.

Czytaj dalej