Gad zapił bezę – 4/2020
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 670/1958 r.
Doznania

Gad zapił bezę – 4/2020

Pegaz zdębiał, a Przekrój zbaraniał
Marcin Orliński
Czyta się 3 minuty

Drodzy, szanowni, umiłowani w absurdzie! To już 11. (okrągła) odsłona rubryki, w której przedstawiam niestandardowe formy literackie. Czas więc na krótkie przypomnienie: inspiracją był Stanisław Barańczak i jego słynna książka Pegaz zdębiał (nawiązująca do dzieła Juliana Tuwima Pegaz dęba). Cóż, rubryka się rozrosła, zazieleniła i wypuszcza kolejne pędy – pędy z dębu. Tym razem zapraszam do zapoznania się z dwoma nowymi gatunkami poetyckimi i jednym gatunkiem prozatorskim.

Matrymoniałka

To, co dziś załatwia się na Tinderze i w serwisach randkowych, dawniej wymagało zamieszczenia ogłoszenia matrymonialnego w gazecie. W XIX i XX w. panny i kawalerowie, wdowcy i rozwódki dwoili się i troili, by w kilku krótkich zdaniach jak najlepiej przedstawić swoje zalety, a także oczekiwania wobec potencjalnej partnerki lub potencjalnego partnera. Trzeba było wspomnieć o swoim wykształceniu, wyglądzie, zapleczu finansowym czy wykonywanym zawodzie, jak również określić wymagania wobec kandydata. Stare ogłoszenia matrymonialne można znaleźć w Internecie. Zdarzają się wśród nich anonsy pomysłowe i zabawne, np.: „Zła, stara, brzydka – odważni dżentelmeni napiszą. Cel matrymonialny”, „Wdowa lat 50, młoda, ładna, wesoła. Wyjdzie za urzędnika, oficera, inżyniera, może być kalectwo, mała amputacja”, „PANNA lat 30, niebiedna, inteligentna, przystojna, wyjdzie zamąż za solidnego, chorego na łuszczycę, dla wspólnej niedoli” (pisownia oryginalna). Spróbujmy nadać tej formie rym i rytm, a powstały w ten sposób gatunek nazwijmy matrymoniałka.

PANI pozna pana z okolic Lubawy
z pracą i mieszkaniem, może być kulawy.

WDOWIEC z kawalerką, zawód: ortodonta,
szuka pary celem stworzenia trójkąta.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

SZWACZKA szuka męża w Kostrzynie nad Odrą,
może być gałganem albo moczymordą.

ARTYSTA. Bez pracy. Pozna starszą panią.
Zdolny. Nie chuligan, ale i nie anioł.

WESOŁA ROZWÓDKA pilnie pozna pana,
lubi seks i książki Émile’a Ciorana.

MUZYK, lat 50, mieszka pod Grudziądzem,
lubi Heideggera, kluski i pieniądze.

PIELĘGNIARKA pozna pana z Ostrołęki,
może być garbaty albo nie mieć ręki.

SZCZERY, lat 20, mieszkaniec Tarczyna
szuka takiej, która powije mu syna.

Skurczywers

Czasem w życiu jest tak, że nie progres, tylko regres. Zdarzają się bowiem sytuacje, kiedy wszystko się sypie, miało być więcej lub choćby tyle samo – w miłości, finansach, zdrowiu – a jest mniej. Jesienią doskwiera nam regres szczególnego rodzaju – to coraz krótsze dni po letnim przesileniu. Kilka minut mniej dziennie, kilkadziesiąt miesięcznie i nagle bach, prawie nie ma dnia w formie widzialnej i przez słońce sankcjonowanej. Jedną z najprostszych, jak mi się wydaje, reprezentacji wersologicznych owego procesu będzie wiersz, w którym liczba sylab zmniejsza się o jeden z każdą linią. Tego typu utwór proponuję nazwać skurczywers. Rym: męski. Układ rymów: aaaaaaaaaaaa, niczym zawodzenie poety w ponurą listopadową noc.

Dni są jeszcze długie, tak jak niniejszy wers,
ale lato minęło, więc z każdym dniem
strofa jest coraz krótsza i już mniej
czasu na spacery, coraz wcześ-
niej robi się ciemno i nie
świeci już słońce, i dmie,
i zło, i pada deszcz,
i sylab już pięć,
i dzień już się
kurczy, więc
kończę,
cześć.

Tristoryjka

Forma nawiązuje do popularnej w mediach społecznościowych zabawy „Write a sad story using only 3 words” (Napisz smutną historię, używając tylko 3 słów), ale jej źródła sięgają głębiej. Gatunek można zaliczyć do tzw. flash fiction, czyli literatury obejmującej krótkie lub bardzo krótkie formy prozatorskie. Tego typu opowiadania zyskały popularność w latach 90. XX w. w Stanach Zjednoczonych, głównie za sprawą zmieniających się mediów, które stawiały na krótki, błyskawiczny przekaz. Liczba słów, z których składa się flash fiction, bywa różna. Na przykład Twitteratura to tekst o objętości wpisu na Twitterze (do 2017 r. 140 znaków, potem – 280). Słynnym przykładem flash fiction jest utwór przypisywany Ernestowi Hemingwayowi, który w ramach koleżeńskiego zakładu miał wymyślić smutne opowiadanie za pomocą sześciu słów. Według legendy napisał: „Sprzedam dziecięce buciki, nigdy nieużywane” (ang. „For sale: baby shoes, never worn”). Choć historia zakładu nie jest prawdziwa, dobrze oddaje charakter tego typu tekstów. Musi być krótko i z pomysłem. Ja ograniczę się do trzech słów i wymogu, aby historia była smutna – stąd też zaproponowana przeze mnie nazwa gatunku odwołująca się do łacińskich wyrazów tres (trzy) i tristis (smutny).

• Tu kapitan: „Silnik…”.

• Odmawiam. Klauzula sumienia.

• Nie będzie bolało.

• I zadzwonił budzik.

• Ślub? Z tobą?

• Jesssem sześźwy, poprowazzzę…

• Nie mów ojcu.

• Zainwestuj, uda się!

• Ja nie skoczę?

Czytaj również:

Gad zapił bezę – 2/2018
Doznania

Gad zapił bezę – 2/2018

Pegaz zdębiał, a „Przekrój” zbaraniał
Marcin Orliński

Ukazało się właśnie nowe wydanie książki Stanisława Barańczaka Pegaz zdębiał, w której poeta omawia różne purnonsensowe formy literackie. Część z nich wymyślił sam, a część zaczerpnął od innych autorów. To istny tygiel gatunków, a także językowy magiel i kogel-mogel, w którym pływają m.in. alfabetony, liberyki i onanagramy. Przedstawiam kilka własnych tekstów zainspirowanych tym kultowym dziełem. Do zabawy zaprosiłem też grupę WBD, która dostarczyła garść turystychów i quotaryków.

Onanagram

To idealny gatunek dla ludzi, którzy wolą występować pod pseudonimem. Onanagram jest bowiem anagramem imienia i nazwiska. Poniżej alternatywna lista pracowników „Przekroju”. Wraz z nowym składem redakcji powołuję do życia nowe działy.

Czytaj dalej