„Obyś żył w ciekawych czasach” – powiada stara chińska klątwa. Jest fałszywa jak ruskie pierogi czy ryba po grecku. W Chinach nigdy nie było takiego powiedzonka; wymyślił je pewien brytyjski dyplomata. Ta klątwa to podróbka dalekowschodniej mądrości, ale nie jest przecież pozbawiona sensu i kryje się w niej pewna (post)prawda.
Innymi słowy mamy do czynienia z fake newsem – czymś, co w sam raz nadaje się na tytuł Biennale w Wenecji, największej wystawy sztuki współczesnej na świecie.
Ten świat ma się fatalnie, w każdym razie według artystów, z których wielu wieszczy w Wenecji, że wkrótce zatonie zalany przez wzbierające oceany, migracje uchodźców, fale upału, ale też plastiku, społecznych nierówności i przemocy. W przeciwieństwie do świata opisująca go sztuka ma się kapitalnie. Nigdy nie była tak odjazdowa i spektakularna jak dziś, nawet w Wenecji, w której tradycyjnie pokazuje swoje wypasione oblicze. Zwiedzanie Biennale to wspaniała zabawa. Czy jednak wypada się bawić w czasach tak ciekawych, że strach się bać? Cóż, Ralph Rugoff, kurator tej imprezy, twierdzi, że najbardziej ludzcy jesteśmy, kiedy się bawimy. A więc do dzieła!
Płynie grób!
W przeddzień rozpoczęcia preview Biennale dla dziennikarzy i ludzi z branży, siedziałem ze znajomymi na wyspie Giudecca przy aperolu, gdy nagle wśród tramwajów wodnych i motorówek taksówek pojawił się paskudny, odrapany wrak. Płynął na płaskiej barce przez kanał oddzielający Giudeccę od centrum miasta.
Ktoś zapomniał dorzucić do parkometru i go zholowali – żartowaliśmy sobie. Wenecja jest niewyczerpanym źródłem pretekstów do beznadziejnie suchych żartów na temat codzienności ludzi, którzy zamiast samochodów mają łódki. Ten dowcip okazał się jednak ponadprzeciętnie słaby i nie na miejscu. Nazajutrz, już na Biennale, znów nadziałem się na wrak, ustawiony na nabrzeżu przy halach starego Arsenału, w których odbywa się główna część wystawy. Odechciało mi się śmiać. W 2015 r. ten statek był pełen uchodźców; wypłynął z Libii, obrał kurs na Lampedusę, ale nie dotarł do celu. Z katastrofy uratowało się 27 osób. Ile zginęło? Szacuje się, że co najmniej 800, może więcej, bo nikt nie wie dokładnie, ilu ludzi upchali przemytnicy na tej zdezelowanej krypie. Ciał wielu ofiar do dziś