
Maize
Wydawca: Finish Line Games
Nie chodzi tu nawet o to, że wspomniani twórcy mogą być postrzegani jako dyletanci bez większego doświadczenia. I nie o to również, że ta produkcja jest mało oryginalna, przez co zupełnie do mnie nie przemawia. W ogromnej mierze wpływ na moją ocenę miał fakt, że rzeczona konsola zawiera bibliotekę tytułów, co już skłania do jej zakupu. Niektóre z owych produkcji wypada uznać za wręcz genialne, inne za co najmniej bardzo dobre. Maize nie zalicza się do żadnej z tych grup, przez co polecenie jej byłoby strzałem w recenzenckie kolano i daniem pretekstu do postrzegania mojej osoby jako lekkoducha rekomendującego byle co.
Gdybym miał skoncentrować się na zaletach gry, wskazałbym humor – kloaczny, rzadko kiedy inteligentny, ale budujący swoistą aurę wokół tego tytułu. Ten zaś przy okazji serwuje kilka ciekawych, choć absurdalnych w swoich założeniach łamigłówek, co jednych zaskoczy pozytywnie, drugich nie zaskoczy wcale. Zagadki należą do osobliwych, a ich rozwiązania do frustrujących. Czy zatem rzeczywiście są one zaletą? Trudno jednoznacznie orzec, z całą pewnością nie jest natomiast zaletą fabuła podejmująca motyw inteligentnej formy życia, jaką jest świadoma... kukurydza stworzona przez niekompetentnych naukowców. Atutami nie są również mechanika gry ani muzyka (o ile uznamy za nią zapętlony utwór przygrywający przy każdej okazji). Za to niedociągnięć już kilka znalazłem.
Nie zrozumcie mnie jednak źle. Lubię gry oryginalne, doceniam ekstrawaganckie, kocham te wyjątkowe, świadczące o kunszcie tworzących je osób. Maize jednak w swojej odmienności i ucieczce od konwencji jest po prostu nudna. W mojej opinii nie ratują jej ani zabawne teksty, ani zaskakujący miejscami humor, choć przyznać należy, że aktorzy dubbingowi pokazali klasę, co stanowi pewien plus recenzowanej gry.
Prawdą jest, że produkcja takiego pokroju nie obroni się sama. Ani humorem, ani stosunkiem jakości/długości gry do absurdalnie wysokiej w tym przypadku ceny, ani nawet intrygującą inaczej historią. Niestety, zarówno sama gra, jak i tekst nie zachęcą do jej osobistego przetestowania. Choć czuć w niej inspirację skeczami Monty Pythona i klasycznymi grami przygodowymi, produkcji Finish Line Games zabrakło owej ikry, aby można ją było nominować do polecenia.
Piątka dla PRZEKROJU? A może dziesiątka? Wspierając Fundację PRZEKRÓJ, wspierasz rzetelność, humor i czar.
Wybierz kwotę wsparcia
Data publikacji:

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!