Szukaj

„Jakiś mężczyzna mówi czule do kobiety, a tylko dlatego, że przyszła w przebraniu i jej nie rozpoznał – nie wie, że do żony mówi! Przebrać się musiała, by usłyszeć coś takiego. Nieprawdopodobne, ale samo życie. U Mozarta w udawaniu więcej prawdy jest niż w prawdzie. Tylko w operze tak można. Opera powstała po to, żeby on mógł dla niej pisać”. O „Amadeuszu” z National Theatre pisze

Temat tego przedstawienia jest najbardziej seksi w świecie. Dwanaścioro lokatorów na walnym zebraniu; patrzysz, jak deliberują, i chciałbyś być nimi, skakać bezkarnie sąsiadom do gardła, kłócić się o papierzyska, o „porządek obrad” i pieprzyć o niczym. O nowej premierze u Krystyny Jandy, pierwszej po lockdownie, pisze

Chciałbym, by artyści polscy wzięli ten spektakl do siebie – żeby zobaczyli siebie w tych, z których się śmieją. Niechaj ich Lehrstücke sama ich czegoś nauczy. Na przykład, że nie wypada brać agonii George’a Floyda jako inspiracji wizualnej. O „Dobrobycie” Árpáda Schillinga w Teatrze Powszechnym pisze

„Nad Niemnem” jako lektura jest lekkim horrorem, ale jako spektakl – sporą przyjemnością. Spektakl nie zawiera przekleństw ani scen nagości, więc wycieczki szkolne welcome. Na pokazy do Lublina zaprasza

W Starym Teatrze w Krakowie wystawili właśnie Antona Czechowa. To znaczy nie wystawili, tylko przeczytali, i nie w teatrze, tylko w Internecie, ale poza tym się zgadza. „Mewę” i „Wujaszka Wanię” w reżyserii Glińskiej widzi i opisuje

Akcja nazywa się „Zostań w domu / Nie wychodź z teatru”, czyli pięknie się nazywa. Wymyślił ją TR Warszawa, który na moment znowu jest przodującą sceną w kraju. Najważniejsze wydarzenie teatru zdalnego jest to samo, co i teatru „analogowego”: „Cząstki kobiety” Kornéla Mundruczó. O teatrze w Internecie pisze

Tytułowa postać tym zapewnia sobie sukces: siedzeniem na chacie. Do niej akurat pasują słowa, że schowaj się w kącie, to cię tam odnajdą. Siedzenie w domu jest ostatnio modne, po części dlatego, że niesiedzenie jest po części nielegalne. O „Pomocy domowej” z Jandą w reżyserii Jandy pisze

Wiele by się wyjaśniło, gdyby „Woyzeckowi” w Teatrze Narodowym nadano podtytuł. Byłby „Woyzeck. Darkroom”. Spektakl Cieplaka tak powinien się nazywać, bo przepraszam bardzo, ale nic nie widać. Nowej premiery Teatru Narodowego „nie widział”

Czy ta produkcja miała szansę nie wyjść, nie odnieść sukcesu? Spróbowałaby… Moniuszko, Treliński, Beczała, Wiedeń, Warszawa, a do tego Rok Moniuszki. Wszystko się zgadza, wszystko się udało i chociaż jest to zbyt piękne, by było prawdziwe, mogą zameldować, że zadanie wykonane. „Halka” wyszła im totalna. Pisze

Ludziom kochającym teatr polecam migrację do teatru muzycznego, a szczególnie do opery. Tam was czeka wielka sprawa, wielkie widowisko oraz słuchowisko – teatr dobrej formy, dobrego warsztatu, który nie jest udawany, bo śpiewak, jeśli fałszuje, nie powie, że tak być miało. Pochwałę „Vandy” z Festiwalu Opera Rara wygłasza





