Żurawinka
i
zdjęcie: liz west/Flickr (CC BY 2.0)
Dobra strawa

Żurawinka

Dominika Bok
Czyta się 2 minuty

Jej owoce można zbierać już we wrześniu, gdy pięknie się wybarwią. Pozostają na krzewinkach nawet do końca zimy.

Żurawina występuje w dwóch odmianach: błotnej, czyli Vaccinium oxycoccus lub V. oxycoccus palustris, która ma mniejsze owoce (wielkości około 1 cm) i rośnie w północnej, a także środkowej Europie, oraz wielkoowocowej (Vaccinium macrocarpon), która wydaje na świat nawet 3-centymetrowe owoce. Ta druga pochodzi z Ameryki Północnej. Rdzenni mieszkańcy przykładali żurawinę do ran, gdyż przyśpieszała gojenie. Na naszym kontynencie cenimy ją za właściwości: antyseptyczne, antyoksydacyjne, jak również lecznicze, np. w infekcjach dróg moczowych i pęcherza. Stosuje się ją też wspomagająco przy chorobach nowotworowych i osłonowo na układ naczyniowo-sercowy.

Zalety żurawiny są raczej powszechnie znane, a jednak niewielu sięga po świeże owoce czy robi z nich przetwory. A szkoda, bo suszona żurawina, którą kupujemy w sklepie, jest najczęściej słodzona, gotowe soki natomiast zawierają niewielkie ilości owoców. Lepiej więc przygotować je samodzielnie. Warto pamiętać, że żurawina podczas gotowania traci swoje antybakteryjne właściwości, natomiast mrożąc ją, zachowamy najcenniejsze witaminy i składniki, ale stracimy qi – energię życiową (zgodnie z prawidłami medycyny chińskiej). Aby w pełni wykorzystać lecznicze moce, najlepiej zrobić sok z surowych owoców. Zdradzę, że dzięki warstwie wos­ku oraz naturalnej zawartości kwasu benzoesowego i cytrynowego możemy żurawinę przechować w stanie świeżym przez kilka miesięcy – żeby nie więdła, wystarczy zalać ją zimną wodą z dodatkiem soli.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W składzie klukwy – bo i tak nazywa się żurawinę – znajdziemy: wspomniany już kwas benzoesowy, kwas cytrynowy oraz galusowy i chinowy, witaminę C, prowitaminę A, antocyjany, karotenoidy, pektyny, garbniki, cukry, substancje mineralne, m.in. miedź, molibden, mangan i kobalt, a nawet sole jodu. Im większe owoce, tym wyższa zawartość substancji czynnych.

Poza sokiem skutecznym preparatem prozdrowotnym jest żurawinowa nalewka, w proporcjach: 150 g owoców na około 0,5 litra 40-procentowego alkoholu. Można dodać trzy goździki lub kilka ziaren kardamonu. Po trzech tygodniach zlewa się do butelki otrzymaną wytrawną ciecz. Jeśli chcesz otrzymać nalewkę bardziej słodką, dodaj miód albo syrop cukrowy – 100 g cukru rozpuszczone w 100 ml wody. Specyfik ten – jako eliksir wzmacniający i zapobiegający infekcjom układu moczowego – przyjmuj w dawce 10 ml. Pomaga w stanach zapalnych pęcherza czy nerek, a także przy okazji blokuje rozwój bakterii Helicobacter pylori odpowiedzialnych za choroby wrzodowe żołądka i dwunastnicy.

Na koniec ciekawostka – północnoamerykańska odmiana naszej bohaterki zawdzięcza swoją nazwę żurawiom kanadyjskim, które przypominają kwiaty żurawiny. Nasze żurawie odlecą najpóźniej w październiku, ale lekarstwo zostanie z nami na zimę.

Czytaj również:

Panie, hoduj kanie
i
zdjęcie: Biodiversity Heritage Library/Flickr
Dobra strawa

Panie, hoduj kanie

Łukasz Nowacki

Czy próbowaliście hodować grzyby? To co innego niż klasyczne ogrodnictwo, ale może dać dużo radości. Naukę, która zajmuje się badaniem królestwa grzybów, nazywamy mykologią, a ja pragnę Was zachęcić do „mykoogrodnictwa”.

Kania

Uwielbiam jeść grzyby, a jednym z moich ulubionych dań jest sznycel z kapelusza czubajki kani (Macrolepiota procera). Anglosasi często nazywają czubajkę grzybem parasolowym, a w Polsce mówi się na nią powszechnie kania lub sowa. Kanie można uprawiać we własnym ogrodzie i jest to niebywale proste. Poniżej przedstawię na to dwa, moim zdaniem genialne, sposoby.

Czytaj dalej