Zaświaty w zasięgu komedii
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

Zaświaty w zasięgu komedii

Marcin Polak
Czyta się 6 minut

Z niektórymi religiami nie ma żartów. Z innymi jest łatwiej.

Zarost

Żydzi wierzą, że Boga spotkają po śmierci. Odbędzie się to już w momencie śmierci lub nieco później, po pewnym czasie spędzonym w szeolu. Kwestia poczucia czasu w szeolu (podobnie jak kwestia istnienia szeolu), pozostaje otwarta. Różne szkoły rabinackie różnie się na ten temat wypowiadają, ale można przyjąć, że spotkanie z Bogiem w chwili śmierci, czyli wyjście poza czas w wieczność, jest w szeolu jakoś odwleczone, inaczej nie byłoby sensu mówić o szeolu, a żydzi o szeolu mówią, przynajmniej niektórzy. Kładą również kamienie na grobach swoich bliskich, na znak, że zmarli będą spoczywać do końca świata, czyli do ostatecznego zbawienia w dniu Sądu Ostatecznego. Jednak z perspektywy zmarłego, między śmiercią a Sądem Ostatecznym

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Boska wojna
i
"The War for the Union, 1862—A Bayonet Charge", Winslow Homer, opublikowano w Harper's Weekly 12 lipca 1862 r. / Art Institute of Chicago
Wiedza i niewiedza

Boska wojna

Tomasz Stawiszyński

Przelew krwi towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Mimo ogromu cierpienia, jakie ze sobą niesie, w każdej epoce ludzie ulegają magnetycznemu urokowi wojny. Jak tłumaczyć tę mroczną fascynację?

Już nawet najbardziej umiarkowani komentatorzy przestali powtarzać, że nie ma się czym przejmować. I że wszystko jest tak naprawdę w najlepszym porządku. Bo to tylko zabawa, udawana próba sił, spektakl odgrywany na potrzeby żądnych sensacji mediów. Słynący z rzetelności i realizmu portal Politico ogłosił na początku stycznia: „Jest gorzej, niż myśleliście”. To znaczy ciągnące się od miesięcy twitterowo-telewizyjne przepychanki pomiędzy prezydentem USA Donaldem Trumpem a przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem mogą już wkrótce wkroczyć w kolejną fazę. Bynajmniej nie wirtualną.

Czytaj dalej