Skończyła się złota polska jesień. Jeszcze chwilę temu zachwycało nas babie lato, kolory, jakimi wybuchały drzewa, budowanie ludzików z kasztanów i żołędzi, godziny ciepła i słońca. Coraz częściej jednak rano wita nas deszcz, błoto, mgła, a po południu zaskakuje nagła ciemność i, mimo wczesnej pory, zmęczenie. Łzawiące w świetle biurowych jarzeniówek oczy, pękające od podkręconej klimatyzacji i rozgrzanych kaloryferów usta, sucha skóra i niedotlenione mózgi domagają się przejścia w inny tryb, w którym nasze zmysły będą obiektem specjalnej troski.
Tak zwane jesienne przesilenie, choć nie jest zjawiskiem medycznym, przysparza nam wielu parachorobowych objawów wywołanych przez zmieniające się warunki pogodowe. Złe samopoczucie intensyfikuje postępujący deficyt światła (jego nasilenie latem jest 100 razy większe niż w okresie jesienno-zimowym), którego wpływ na nasze zdrowie i nastrój jest nieoceniony i medycznie mierzalny. Jedna z najważniejszych dla kondycji naszego ciała i nastroju substancja, witamina D, jest produkowana przez ludzki organizm właśnie pod wpływem słońca. W Skandynawii, której mieszkańcy są przez większość roku narażeni na niedobór światła, prowadzi