Uprawa ogródka nie jest wyłącznie pracą fizyczną. Kontakt z ziemią, obserwowanie nieokiełznanego życia roślin i zwierząt może okazać się dla nas doświadczeniem, które pozwoli nam inaczej spojrzeć na relacje człowieka z naturą, a także z innymi ludźmi.
Gdy w październiku ubiegłego roku przekopywałam działkę, zawołał mnie Peter, mój sąsiad, starszy pan w beżowych skarpetach medycznych, przed którym dosyć enigmatycznie przestrzegało mnie kilka osób. Żeby usłyszeć, co mówi, wyjęłam słuchawkę z ucha i zatrzymałam audiobook w pół zdania. Jego maliny wypuściły mnóstwo pędów i zastanawiał się, czy nie chciałabym kilku. Spojrzałam w stronę tych malin i zobaczyłam, że zajęły sporą część działki. Usunięcie sześciu czy siedmiu sadzonek, które mi proponował, nie zmniejszyło znacząco ich liczebności. Zastanawiałam się, czy chce mieć aż tyle malinowych krzewów, czy artretyzm uniemożliwia mu okiełznanie wyrastających nieustannie pędów, czy może kieruje się jakimiś innymi względami. Jeszcze nie zdecydowałam, gdzie posadzę maliny ani nawet czy w ogóle je chcę, lecz – nie po raz pierwszy – przystałam na propozycję Petera, wyjęłam z ucha drugą słuchawkę i poszłam za nim, żeby obejrzeć rośliny.
Wydzierżawiłam tę zarośniętą działkę kilka miesięcy wcześniej, zaraz po przeprowadzce do nadmorskiego miasteczka nieopodal Londynu, niegdyś tętniącego życiem, lecz teraz już właściwie zapomnianego.
Peter zjawia się na działce codziennie wieczorem na pół godziny przed zachodem słońca, by zebrać warzywa liściaste i korzeniowe na kolację. Pytałam go, co gotuje, ale odpowiada, że właściwie nie gotuje, tylko przyrządza warzywa i coś do nich dodaje. Obierki zachowuje, by rzucić je na kompost – i to jest wszystko, co stosuje do użyźniania gleby, mówi zapytany o nawozy. Mój sąsiad uczestniczy w cyklach wzrostu, rozkładu, dojrzewania i odnowy na swojej działce, a działka żywi mojego sąsiada. Stał się częścią swojego ogrodu i występuje w jego imieniu. Gdy myślę o Peterze, przypominają mi się teorie na temat życia posthumanistycznego. Granica między jego strategią a strategią ziemi i roślin zaciera się. Ich działania zbiegają się i nie sposób ich od siebie oddzielić… „Międzygatunkowy proces stawania się w toku interakcji” (Rosi Braidotti).
Sama też staję się częścią tej roślinnej sieci.
Po zbiorach Peter łuska nasiona na kolejny rok. Na początku listopada odłożył