Wirus i dwa serca
Przemyślenia

Wirus i dwa serca

Ewa Pawlik
Czyta się 5 minut

Jedyną stałą w życiu jest zmiana. Z twierdzeniem Heraklita nie sposób polemizować pod koniec 2020 r. Zresztą, z uwagi na kwarantannę, nie ma nawet z kim. Byliśmy tego świadomi w momencie inauguracji cyklu debat eksperckich, które początkowo odbywały się pod szyldem „Rozmowy na koniec wieku przedszkolnego”. Osobowy skład panelu dyskusyjnego zmieniał się i jednocześnie był stały. W każdej debacie udział brała ta sama liczba uczestników, ale każdy z nich stawał się coraz większy, wyższy i starszy. Przedszkolaki wyewoluowały w uczniów, co wymusiło zmianę nazwy na „Rozmowy z klasą”. A potem nadszedł rok 2020 i wymógł dalsze modyfikacje. Nasi eksperci wpadli w sidła lockdownów, kwarantann i dobrowolnych izolacji, a my razem z nimi. Pomni myśli Heraklita, pozostaliśmy elastyczni. Do udziału w debatach zapraszaliśmy nowe osoby, ograniczając się dla bezpieczeństwa do tych z najbliższego otoczenia. Najbliższe otoczenie, wraz z rozwojem pandemii, kurczyło się jednak coraz bardziej. I w końcu doszliśmy do ściany, a właściwie do przysłowiowych czterech ścian. Zakładnikiem wirusa okazał się nasz przedstawiciel. Szczęś­liwym zbiegiem okoliczności przymusowa kwarantanna objęła też jedną z panelistek. Nepotyzm miewa, jak widać, dobre strony. I wbrew pozorom nie musi oznaczać taryfy ulgowej. Ale po kolei.

„Przekrój”: Jak się czujesz z tym, że kolejne panele dyskusyjne są odwoływane ze względu na pandemię i wszelkie plany ulegają w ostatniej chwili zmianom?

Lu: Fatalnie. Gdyby byli tu moi przyjaciele, byłoby łatwiej.

„Przekrój”: Dlaczego ich nie ma?

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Lu: Bo jest ten głupi wirus!

„Przekrój”: Mam wrażenie, że nie masz ochoty na tę rozmowę.

Lu: Nie, bo miałyśmy rozmawiać o pieniądzach.

Gwoli wyjaśnienia: w obliczu niemożności zorganizowania panelu z większą liczbą uczestników przedstawiciel „Przekroju” w chwili słabości zaproponował Lu wynagrodzenie według stawki wypłacanej dorosłym współpracownikom pisma. Propozycja spotkała się z odmową. Zdaniem panelistki dziecko powinno otrzymać 50% tego, co otrzymują dorośli. „Przekrój” przystał na te warunki.

Lu: Powiedziałam, że dla dziecka powinno być mniej, ale teraz tego żałuję. Mogłam tak nie mówić. Dzieci się przy tym bardziej męczą, powinny dostawać tyle samo. Robię to, a nie chcę tego robić.

„Przekrój”: A jeśli podniesiemy stawkę, to zechcesz?

Lu: Najprawdopodobniej tak.

„Przekrój”: Dobrze. Umowa stoi. Pełne wynagrodzenie. Do roboty, żadnej taryfy ulgowej.

Lu: Jasne.

„Przekrój”: Opowiedz nam trochę o swojej sytuacji.

Lu: Nie chodzę do szkoły i mam nadzieję, że prędko do niej nie wrócę. Raczej nie tęsknię.

„Przekrój”: Pomówmy zatem o kluczowych tematach numeru. Góry?

Lu: Męczą. Nie lubię się wspinać, a widoki mnie nie zachwycają.

„Przekrój”: Bliskość? Relacje?

Lu: Lubię cię, ale kiepsko gotujesz. Wychodzą ci tylko tosty z serem. Lubię cię przytulać.

„Przekrój”: Czy udało mi się przekazać ci jakieś wartości?

Lu: Nie. Sama w sobie jestem cudowna, jestem piękna. Odziedziczyłam to po sobie, po mamie tylko wysokość.

„Przekrój”: Ale czy to nie mama uczy cię bycia dobrym człowiekiem, który będzie w przyszłości naprawiał świat?

Lu: Żeby świat stał się lepszy, każdy osobiście musi przestać być kretynem. Innej drogi nie ma. Każdy musi się zmienić sam. I to jest problem.

„Przekrój”: Pomówmy zatem o sercu, kolejnym haśle numeru. Czy warto słuchać głosu serca?

Lu: Nie rozumiem, o czym mówisz.

komiks: Marek Raczkowski
komiks: Marek Raczkowski

„Przekrój”: Czym warto się kierować – sercem czy rozumem?

Lu: Nie wiem. Przecież obie rzeczy są ważne.

„Przekrój”: A co wypełnia twoje serce?

Lu: Raczej ja. I Jeżyk. Jakbyście Państwo nie wiedzieli, Jeżyk to mój kot.

„Przekrój”: Ale zapomnij, że ktoś to będzie czytał. Rozmawiaj ze mną.

Lu: Ale to będzie w gazecie!

„Przekrój”: Nie wszystko! Wybiorę tylko niektóre rzeczy.

Lu: Czyli co?

„Przekrój”: Nie wiem. Najlepsze rzeczy, po prostu. Najmądrzejsze. Takie, że czytelnicy będą wyrywać kartki z „Przekroju”, by ocierać łzy wzruszenia.

Lu: To zepsują „Przekrój”. Bez sensu.

„Przekrój”: To mów tak, żeby nie szlochali.

Lu: A to, co teraz powiedziałam, wrzucisz? Dobre to było, że zepsują, jak wyrwą.

„Przekrój”: Dobre. Może to wrzucę. To było błyskotliwe.

Lu: Wrzuć, wrzuć. A co dalej? Mów coś, nie może być cichego artykułu przecież.

„Przekrój”: To daj mi mówić, ciągle mi przerywasz. I nie dotykaj dyktafonu! Zostaw!

Lu: Uspokój się, nie możemy się kłócić w „Przekroju”. Mówmy dalej.

„Przekrój”: Mówmy. Mówmy o sercu. Jak leczyć złamane serce?

Lu: Albo depresję.

„Przekrój”: Niech ci będzie. Jak leczyć depresję?

Lu: Po prostu jej nie mieć! (wybucha śmiechem)

„Przekrój”: Wspaniała rada, ale nie dla tych, którzy już zachorowali. A jak leczyć złamane serce?

Lu: Jak masz złamane serce, to możesz właśnie popaść w depresję.

„Przekrój”: Słuszna uwaga. Jak je leczyć, konkretnie?

Lu: Trzeba sobie trochę porozpaczać na początku, użalić się, porozmawiać ze znajomymi. A potem szukać kolejnego chłopaka. Albo dziewczyny. Jak kto woli.

„Przekrój”: Tylko gdzie?

Lu: W lesie!

„Przekrój”: W lesie to można szukać grzybów albo jagód. Proszę zachować powagę. Jak rozpoznać dobrego człowieka?

Lu: Dobra, dobra. Trzeba z nim długo rozmawiać i sprawdzić, jak się zachowuje w różnych sytuacjach. Pochodzić z nim trochę i go poznać. Sprawdzić, jaki jest dla innych ludzi.

„Przekrój”: A gdybyś miała do wyboru kogoś, kto jest brzydki jak czarna, gradowa, listopadowa noc, ale ma dobre serce, i tego, kto jest przepiękny, ale serce ma wstrętne, kogo byś wybrała?

Lu: Raczej tego brzydkiego. Zawsze można go jakoś naprawić. Chyba. Mam nadzieję, że można.

„Przekrój”: Miało być o sercu, nie wiem, dlaczego rozmawiamy o chłopakach.

Lu: Serce to dosyć trudny temat. Ciekawe było to, co mówiłam o zmianie świata – że każdy musi przestać być kretynem. Niestety nie możesz tego opublikować, bo „kretyn” to dosyć brzydkie słowo. Nie możesz mówić „kretyn” w „Przekroju”. Stracisz reputację, dużo reputacji. Bardzo dużo reputacji. Wróćmy do tematu.

„Przekrój”: To jak zmienić świat za pomocą serca?

Lu: Trzeba tak zrobić, żeby wszyscy stracili pamięć. Żeby nie wiedzieli, co się dzieje i gdzie są. Wyczyściłabym im pamięć, gdybym mogła. I już by nie byli kretynami. Może tylko rozpoznaliby swoją rodzinę, nic więcej.

„Przekrój”: Zresetowałabyś wszystkich ludzi?

Lu: Dokładnie. Tylko wtedy nie wiedzieliby, co to „Przekrój” i nikt by go nie kupował. Czyli to jest głupi ­pomysł.


I tu urywamy dyskusję. To adekwatna puenta ostatniej w tym głupim roku rozmowy. Nowego roku nam wszystkim!

Czytaj również:

Dojrzałość? Pomidor!
Rozmaitości

Dojrzałość? Pomidor!

Ewa Pawlik

W związku z wiadomo czym, podobnie jak w poprzednim numerze, zwołanie naszego stałego gremium dyskusyjnego okazało się niemożliwe. Nie dość, że wiadomo co, to jeszcze wakacje. A wakacje to biwaki, wczasy, urlopy pod gruszą i tym podobne.

Postanowiliśmy więc zapolować na rozmówców w pobliżu któregoś z akwenów wodnych przyciągających nieletnich niczym jagodzianki osy. Padło na Sejneńszczyznę, bo akurat była najbliżej wysłanniczki „Przekroju”. Po krótkich poszukiwaniach udało się skompletować grupę, która wizję poświęcenia fragmentu kanikuły aktywnościom zawodowym witała z entuzjazmem rzadko widywanym wśród zwoływanych do pracy osobników dorosłych. W panelu dyskusyjnym poświęconym dojrzałości, który odbył się na pomoście w otoczeniu tataraku i innych trzcin, udział wzięły cztery rezolutne osoby małoletnie płci żeńskiej.

Czytaj dalej