Ile może nauczyć nas krowa?
i
kadr z filmu „Krowa”, reż. Andrea Arnold
Opowieści

Ile może nauczyć nas krowa?

Rozmowa z reżyserką Andreą Arnold
Jakub Armata
Czyta się 10 minut

Film o krowie?! – zdziwienie było chyba najczęstszą reakcją po pierwszych pokazach nowego filmu Andrei Arnold, sławnej reżyserki współczesnego brytyjskiego kina, która właśnie wykonała niespodziewaną, ale bardzo ciekawą woltę w swojej karierze. O to, dlaczego bohaterką jej najnowszego filmu stała się akurat krowa, pyta ją Kuba Armata. 

Po oscarowej Osie (2003) i późniejszym sukcesie wyreżyserowanych przez nią American Honey oraz Fish Tank wydawało się, że dla Andrei Arnold drzwi do Hollywood są nie tyleż uchylone, co otwarte na oścież. Ale zamiast kolejnej wysokobudżetowej produkcji z gwiazdorską obsadą brytyjska reżyserka zrobiła kameralny, proekologiczny dokument Cow (Krowa) o czarno-białej Lumie, który swoją premierę miał na festiwalu w Cannes w 2021 r. 

„Ten film to próba zbliżenia nas do tego zwierzęcia. Tak, by zobaczyć piękno Lumy, nie w sposób romantyczny, a realistyczny. Kiedy patrzę na Lumę, widzę w niej cały świat” – mówi Andrea Arnold. Jej dokument to zniuansowana opowieść o rzeczywistości mlecznej krowy i roli, jaką pełni w naszym ludzkim życiu. Przedstawiona z perspektywy zwierzęcia, bo ludzie mają tu co najwyżej drugoplanowe role. Chociaż to oni obsługują całą skomplikowaną maszynerię na farmie, której podporządkowana jest codzienność Lumy. Filmowanej z bliska, z dużą empatią i czułością, kamerą polskiej autorki zdjęć Magdaleny Kowalczyk. W chwilach błogiego spokoju, wycieńczającej pracy, cudu narodzin, ale i w tym najbardziej dramatycznym momencie, który niechybnie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Detronizacja ósmej plagi
i
ilustracja: Igor Kubik
Opowieści

Detronizacja ósmej plagi

Aleksandra Kozłowska

Aleksandra Kozłowska: Zacznę od newsa. Władze Regionu Stołecznego Brukseli oficjalnie uznały zwierzęta za istoty mające uczucia. Do tej pory traktowano je przedmiotowo, stanowiły po prostu własność ludzi. Teraz mają być postrzegane jako „żywe istoty obdarzone wrażliwością, samoświadomością i godnością, ze względu na które zasługują na specjalną ochronę”. Wcześniej zwierzęta za istoty czujące uznały Francja, Holandia, Nowa Zelandia. Coś zaczyna się zmieniać w ludzkim podejściu do zwierząt?

Tomasz Mazur: Bo nasza moralność ewoluuje. Dawniej w pewnych obszarach ludzie nie mieli skrupułów, które mamy dziś. Kiedy czytam teksty antycznych stoików – a ze stoicyzmem się identyfikuję – znajduję w ich podejściu obszary, które rażą moją współczesną moralną wrażliwość. Na przykład u Epikteta można znaleźć dowody na bardzo instrumentalny stosunek do świata przyrody. Zwierzęta są tam postrzegane w duchu tradycyjnej, antycznej teleologii. Słowo „teleologia” pochodzi od słowa telos, a więc teleologia to nauka o celu, celowości. Wedle tego ujęcia zwierzęta istnieją w pewnym celu – żeby nam służyły. Takie jest ich miejsce w świecie. Wszystko w nim jest ułożone hierarchicznie – to, co niższe, służy wyższemu.

Czytaj dalej