Wakacje offline
i
"Spacer brzegiem morza", Joaquín Sorolla y Bastida/Wikimedia Commons
Pogoda ducha

Wakacje offline

Piotr Stankiewicz
Czyta się 2 minuty

Trzcina zaczyna płowieć, wrzesień, jesień, za chwilę znów zima. Dla jednych sezon urlopowy właśnie się skończył, dla innych dopiero się zaczyna. Jak najlepiej wypocząć i się zregenerować? Oczywiście po stoicku! Czyli?

„Nie bierzcie laptopa na wakacje” – takie zdanie napisałem pół dekady temu w Sztuce życia według stoików i przez te lata nie straciło ono ani grama na znaczeniu. Ba, dzisiaj jest jeszcze aktualniejsze. Postępuje inwazja smartfonów i wszelkiej elektroniki na nasze życie, nieustanne online wciska się w każdą szczelinę naszej egzystencji. Na wakacjach ścigają nas pożary z pracy, a w pracy gonią nas facebookowe powiadomienia wprost z cudzych wakacji. Coraz bardziej grzęźniemy w świecie, w którym nigdy do końca nie jesteśmy w pracy ani nigdy nie mamy do końca wolnego. I uwaga: to jest właśnie ta część nowoczesności, z którą należy walczyć.

Postęp jest niepohamowany, owszem, ale wciąż możemy wybierać, które jego aspekty sobie cenimy bardziej, a które mniej. Nie przyjęły się przecież masowo Google Glass ani książki papierowe wciąż nie zostały ostatecznie wyparte przez e-booki. I tutaj też postawmy na swoim: nie skreślajmy wakacji offline jako zbędnego przeżytku minionej epoki. Przeciwnie, walczmy o nie! Wyłączajmy telefony na urlopie, zostawiajmy laptopy w szufladzie. Albo przynajmniej odłączajmy je od Internetu, zgrywajmy filmy na dyski, a książki na czytniki, jeśli papier nie wchodzi w grę. Brzmi jak fanaberia? Herezja? Dlatego właśnie, że to niełatwe, jest takie konieczne. Trzeba się starać, trzeba walczyć, trzeba przesuwać te granice, starać się wyszarpywać choć kilka dni pełnego odcięcia. Świat będzie napierał, ale my dawajmy mu odpór. Niech praca będzie w pełni pracą, a wypoczynek – wypoczynkiem.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Ta porada jest nie tylko praktyczna – ona jest najzupełniej i z całą wagą stoicka. Stoicy mówią wyraźnie: skup się na tym, co robisz. Czyżby więc Marek Aureliusz doradzał wyłączenie telefonu na urlopie? Wprost nie, ale pisał: „Znajdź ukojenie w swojej sztuce”. Tę zasadę musimy sumiennie aplikować do wszystkiego, czego się akurat podejmujemy. W świecie późnej nowoczesności mało kto tkwi w jednych koleinach raz na zawsze, mało kto już zostaje krawcem, koszykarzem czy choćby cesarzem raz na całe życie. Ale i w mniejszej skali: raz jesteśmy w pracy, raz na urlopie. I w którejkolwiek sytuacji się znajdujemy, musimy się w niej dobrze odnaleźć.

Robić coś, ale źle, połowicznie, nieuważnie, to dla stoików nie tylko bezsens praktyczny, ale i logiczny. Nie jest bowiem aż takie ważne, co robimy, ale czy skupiamy się na tym w stu procentach i poświęcamy temu bez wyjątku. Niezależnie od tego, czy będzie to praca, czy wypoczynek. Tylko bezgraniczne oddanie bieżącemu zadaniu przynosi uspokojenie, jedynie ono stanowi o tym szczęściu i spokoju, które obiecują i z którego słyną stoicy. I dlatego właśnie należy na czas wakacji wyłączyć świecące prostokąty.

Czytaj również:

Lato, lato…
Przemyślenia

Lato, lato…

Mirosław Bańko

Piosenkę pod wyżej wymienionym tytułem napisał Witold Krzemieński do słów Ludwika Jerzego Kerna, notabene współpracownika „Przekroju”. Premiera miała miejsce w filmie Szatan z siódmej klasy w 1960 r. i zaraz potem stała się przebojem Haliny Kunickiej. Do dziś dobrze znana, pobrzmiewa w uszach słowami: „Lato, lato, lato czeka…”. Ale właściwie gdzie czeka? Na kogo czeka? I jakie jest – czy też było – to lato w wyobrażeniach sprzed 60 lat?

Podstawą filmu była przedwojenna powieść Kornela Makuszyńskiego, której akcja toczy się w Warszawie i w okolicach Wilna. Zamiast litewskich plenerów w filmie „zagrały” nadwiślańskie pejzaże Mazowsza, zamiast siódmoklasistów – aktorzy o kilka lat starsi. Dzisiejszego widza może to dziwić, podobnie jak szczegóły gry, charakteryzacji i wymowy. Ale młodzi ludzie w ogóle byli kiedyś na oko starsi i jakby dojrzalsi. Na przedwojennych zdjęciach z dziedzińca Uniwersytetu Warszawskiego widać studentów w płaszczach i kapeluszach.

Czytaj dalej