W kwiecie wieku
i
zdjęcie: Johnny McClung/Unsplash
Promienne zdrowie

W kwiecie wieku

Dominika Bok
Czyta się 8 minut

Subiektywny przegląd roślin, które – wedle wschodnich i zachodnich wierzeń – mogą pomóc dłużej cieszyć się młodością.

„Młodość, jak wiadomo, nie jest szczególną zasługą, nie jest także pomyślnym przypadkiem – pisał Leszek Kołakowski. – […] nie jest także czymś, co można sobie zdobyć, zaskarbić, odzyskać, chociaż przywracanie młodości jest celem różnych zabiegów”. Z tymi zabiegami nie ma co przesadzać, ale niech nieuchronność przemijania nie zniechęci nas do poszukiwań sojuszników w podtrzymywaniu dobrej fizycznej i umysłowej kondycji. Ciało starzeje się, owszem, lecz ma też zdolność regeneracji, którą można umiejętnie wspomóc – choćby roślinami.

Na początek coś z naszego europejskiego ogródka.

Arcymłodość od anioła

Arcydzięgiel, czyli Angelica archangelica, Archangelica officinalis, to roślina, której blisko do nieba i jej mieszkańców. A czy ktoś widział starego anioła? Jak głosi legenda, pewnego mnicha nawiedził we śnie sam skrzydlaty Gabriel (lub Rafael, są różne wersje) i ujawnił właściwości roś­liny, która miała być remedium na wiele plag trawiących średniowieczną Europę. Kwestię tożsamości archanioła zostawiając nierozstrzygniętą, powiedzmy tylko, że arcydzięgiel to roślina dwuletnia, lubiąca wilgotne i ustronne miejsca, rosnąca często wzdłuż górskich potoków. Bywa nazywana europejskim żeń-szeniem. Zawiera olejki eteryczne i dzięki nim wydziela balsamiczny, korzenno-żywiczny aromat. Zwiększa odporność układu nerwowego, usuwa zmęczenie, wzmaga koncentrację, zapewnia jasność umysłu, poprawia nastrój, działa przeciwlękowo. Zwalcza pasożyty, szczególnie jeśli świeży korzeń zażyjemy na czczo.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Ponadto obniża ciśnienie krwi i ułatwia zasypianie. Niszczy bakterie, grzyby, roztocza. Wzmagając wydzielanie soków trawiennych i śliny, zwiększa wydzielanie oraz przepływ żółci, a poprzez działanie moczopędne i napotne ułatwia usuwanie zbędnych produktów przemiany materii.

Palcie i żujcie to wszyscy

Arcydzięgla, a dokładnie jego liści, Lapończycy używali do zawijania i konserwowania ryb na czas transportu podczas długich wypraw. Wierzyli też, że posiadanie tej rośliny w ogrodzie gwarantuje długie życie. Również w Laponii palono wysuszone ziele, podobnie jak w innych częściach świata pali się tytoń.

Z kolei przykładem w żuciu niech nam świeci Annibal Camoux, pochodzący z Marsylii żołnierz francuski, który zasłynął z długowieczności. Przeżył ponad 100 lat i chwalił się, że codziennie żuje korzeń angeliki. Utrzymywał, że wiedzę na temat ziół zaczerpnął od naturalisty Josepha Pittona de Tournefort. Ludwik XV przyznał mu solidną emeryturę i kilku artystów uwieczniło go na portretach. Camoux zmarł w 1759 r. Zgodnie z tym, co twierdził, miał wówczas 121 lat. Ociupinkę przesadził: skrupulatni researcherzy, nazywani jeszcze wtedy badaczami, odkryli w 1957 r., że urodził się w Nicei w 1669 r., co oznaczałoby, iż odchodząc z tego świata, dobił dziewięćdziesiątki. Doceńmy jednak lotność jego umysłu, dzięki której rozpoznał zapotrzebowanie na długowieczność i wiele lat cieszył się otrzymywaną od króla emeryturą, o której my możemy tylko pomarzyć.

Rodzina żeń-szeniem silna

Dziś najbardziej znaną rośliną młodości jest niejaki eleuterokok kolczasty, po łacinie Acanthopanax senticosus lub Eleutherococcus senticosus, czyli żeń-szeń syberyjski. Eleuterokok nie był znany w starożytności ani w średniowieczu – odkryto go dla celów leczniczych współcześnie. Zapotrzebowanie na tę popularną roślinę pokrywane jest z zasobów naturalnych, nie ma plantacji ani upraw. Korzystamy z kłącza i korzenia. Dobry surowiec ma jasnoszary kolor i charakterystyczny, ale nie nazbyt mocny aromat, lekko palący na języku.

Pobudza, wzmacnia, zwiększa wydolność umysłową i fizyczną, a także odporność przy osłabieniu. Podwyższa sprawność fizyczną i poprawia samopoczucie, działa na ośrodkowy układ nerwowy. Pomocniczo stosowany jest przy leczeniu nowotworów, cukrzycy, zaburzeniach krążenia.

Starsi przedstawiciele rodziny żeń-szeni to koreański Panax ginseng, znany ludzkości od kilku tysięcy lat, i amerykański Panax quinquefolius. Tu wymienię jeszcze takiego powinowatego, który do rodziny tak naprawdę nie należy: to Withania somnifera, znana szerzej jako żeń-szeń indyjski lub wiś­nia zimowa, a najbardziej jako Ashwagandha, czyli końska siła (ashwa – koń, gandha – siła). Bo końskie zdrowie daje, do tego działa jak afrodyzjak.

Ajurweda wie swoje

Kto szuka recepty na młodość, wcześ­niej czy później zwróci się ku mądrościom Wschodu. Tam już czeka na niego matka albo babka medycyny, ajurweda, która traktuje o życiu w zdrowiu – a bez zdrowia, jak wiadomo, trudno się cieszyć młodością, drugą i trzecią również. Wśród głównych roślin ajurwedycznych można wskazać trzy najbardziej „młododajne”. Zacznijmy od świętej bazylii, zwanej tulasi albo tulsi i pod taką nazwą u nas sprzedawanej.

Na świecie występuje około 160 odmian bazylii, w naszym regionie najbardziej rozpoznawalna to Ocimum basilicum, inaczej bazylia pospolita, francuska lub genuańska, o której zastosowaniu kulinarnym nie ma potrzeby wspominać. Może warto nadmienić, że ta niepozorna roślina swoją nazwę wzięła prawdopodobnie od mitologicznego stwora – pół jaszczura, pół smoka o ognistym oddechu i przeszywającym na śmierć spojrzeniu. Dziką bazylię uznawano za lekarstwo na jadowite ukąszenia, ale Grecy i Rzymianie utrzymywali, że aby uzyskać tak ogromne moce, należy ją wysiać podczas tyrad i dyskusji. Jak tego dokonywali w praktyce, nie mam bladego pojęcia.

Co innego święta bazylia, bazylia azjatycka, czyli Ocimum sanctum lub Ocimum tenuiflorum. Ta wieloletnia roślina rośnie dziko w południowej Azji, a uprawia się ją teraz niemal na całym świecie. Ajurweda zwie ją eliksirem życia. Oddziałuje na centralny układ nerwowy, wspomaga regenerację neuronów, co w efekcie poprawia pamięć, zdolność koncentracji i kojarzenia.

Liście mogą mieć barwę od jasnozielonej po fioletową. Zażywana jest najczęściej w formie naparu, który działa kojąco, ma łagodny smak i pełno w nim delikatnych aromatów. Polecana bywa osobom chorującym na cukrzycę lub zagrożonym tą chorobą, gdyż stymuluje trzustkę i zmniejsza insulinooporność, jednocześnie obniża poziom cukru we krwi.

Ocimum sanctum pomoże też w razie przeziębienia, gorączki, bólu gardła, kaszlu, problemów z oddychaniem. Słowem niezbędne ziele w każdej domowej apteczce, dla osób w każdym wieku.

Ku pamięci

By poprawić i odmłodzić pamięć, ajurweda proponuje brahmi, czyli bakopę drobnolistną (Bacopa monnieri). Spowalnia ona procesy starzenia, co ma szcze­gólne znaczenie dla komórek mózgowych, bo to one narażone są na choroby neurodegeneracyjne, takie jak parkinson czy alzheimer. Zażywanie bakopy poprawia przepływ krwi w mózgu. Ma dobroczynny wpływ na układy nerwowy i odpornościowy. Ponadto można ją stosować przy wypadaniu włosów, gdyż doskonale działa na skórę głowy.

Odświeżyć lico

Jatamansi to kolejne dobro zamknięte w roślinie. Po łacinie nazywa się Nardostachys jatamansi, inaczej nard. Rośnie w Himalajach i wysokich górach Japonii oraz Chin, lubi siedliska powyżej 3000 m n.p.m. Nard łączony jest z żeńskim erotyzmem, stosuje się go także w regulacji cyklu menstruacyjnego. Używany jako kadzidło wycisza, przynosi spokojny sen. Ajurweda zaleca go do oczyszczenia krwi, pobudzenia krążenia i przy chorobach układu oddechowego. Zachwyca aromatem drzewno-piżmowym; stosuje się go do skóry, by nadać jej młodzieńczy wygląd. Napary koją nerwy i wpływają na stabilność psychiki. Niestety gatunek ten ze względu na zbyt dużą eksploatację jest­ zagrożony. Warto więc sięgnąć po odpo­­wiednik z naszego podwórka, czyli po­ ­kozłka lekarskiego (Valeriana officinalis).­

Ziele druidów

Wróćmy do dóbr ziołowych będących w zasięgu ręki lub drabiny. Jemioła pospolita (Viscum album) od starożytności opisywana i czczona jest przez różne ludy jako lek – i symbol wieczności świata. W kulturze anglosaskiej zwą ją miotłą czarownicy, złotym konarem lub diabelską ucieczką. U nas jej nazwy to homela, kołtun i ptasie mleko.

Krzew półpasożytniczy, zimozielony, potrafi żyć na drzewach iglastych i liściastych. Lubi topole, brzozy, dęby, lipy i sosny, również drzewa owocowe. Przenoszą go ptaki. Ma liście lancetowate, skórzaste, rozmieszczone naprzeciwlegle. Owoce jemioły to białe nibyjagody. Jemioła występuje na znacznych obszarach Eurazji i od dawna jest uważana za roślinę leczniczą i świętą. Była traktowana jako odtrutka oraz środek zwiększający płodność. Zbiera się ją naj­częściej po zimie, ale w sumie można przez cały rok. Suszy się powoli w przewiewnym miejscu, liście powinny zachować jasnozieloną barwę i gorzkawy posmak. Bogactwo składników w poszczególnych roślinach jest inne i zależy od rodzaju żywiciela, na którym jemioła pasożytuje. Obniża ona ­ciśnienie krwi i rozszerza naczynia włosowate, przeciwdziała arteriosklerozie, ale dawki i okres leczenia należy ustalić z lekarzem, bo zawiera także substancje trujące.

Strzęśla – bo tak też bywa nazywana – kwitnie od lutego do kwietnia, a jej owoce dojrzewają w listopadzie. Wyciągi wodne i alkoholowe działają moczopędnie, uspokajają i obniżają ciśnienie krwi, regulują pracę układu krążenia, zwiększają częstotliwość skurczów serca i rozszerzają naczynia krwionośne. Cenią ją zwierzęta, jedzą sarny, jelenie i zające. Gospodarze w krajach Europy Zachodniej podają krowom tuż po ocieleniu gałązki jemioły ze względu na właściwości przeciwkrwotoczne. Druidzi zaś cenili najbardziej jemiołę wyrosłą na dębie i to ona była rytualnie ścinana złotym sierpem.

Damy kameliowe

Pisząc o antyoksydantach, czyli przeciwutleniaczach, nie sposób pominąć roślin z szanowanej rodziny herbatowatych. Ród Camellia obejmuje niemal 300 gatunków, my najczęściej mamy do czynienia z Camellia sinensis – herbatą chińską – z jej liści sporządzamy napoje herbaciane. O dobrodziejstwach zielonej herbaty napisano wiele, wydaje się, że to jeden z najzdrowszych napojów świata. Bioaktywne związki z liści trafiają do naparu w niezmienionej formie, mamy tu duże ilości polifenoli, tj. flawonoidów i katechin – to właśnie słynne przeciw­utleniacze, substancje redukujące powstawanie wolnych rodników w organizmie i tym samym chroniące komórki przed uszkodzeniem. Katechiny podejrzewa się również o zwalczanie bakterii i wirusów, zmniejszenie ryzyka próchnicy. Warto jednak pamiętać, że nadmierne picie zielonej herbaty wpływa na odkładanie się szczawianów, a tego nie chcą nerki i drogi moczowe, marnej jakości herbaty zawierają zaś dużo zbędnego fluoru, w miarę możliwości sięgajmy więc po jakościowe liście.

Zielona herbata, dzięki kofeinie i L-tea­ninie, wspomaga pracę mózgu. L-teanina to aminokwas, który pokonuje barierę krew–mózg. Działa uspokajająco, zmniejsza niepokój, stabilizuje nastrój i zwiększa intensywność fal alfa w mózgu, co wpływa na wydajność pracy i skuteczność nauki. Badania wykazały synergiczne działanie kofeiny i L-teaniny – to koronny argument miłośników herbaty chcących wykazać jej wyższość nad kawą. Potwierdzam wydajność po kilku filiżankach herbaty – po takiej ilości kawy nie pociągnęłabym długo.

 

Czytaj również:

Wielkie mikroelementy
i
rysunek: Marek Raczkowski
Promienne zdrowie

Wielkie mikroelementy

Łukasz Kaniewski

To, czego mało, wcale nie musi być nieistotne. Oto garść informacji i wierszyków na temat pierwiastków, które występują w ciele w ilościach śladowych, ale pełnią ważne funkcje. Żeby nie marnować farby na drukowanie zer, ich zawartość wagową w organizmie ludzkim podajemy w jednostkach ppm (1 ppm to 0,0001%).

Czytaj dalej