Teraz już przesadziłeś, Netfliksie
i
"Pracujące mamy", reż. Paul Fox, Netflix, 2017
Przemyślenia

Teraz już przesadziłeś, Netfliksie

Aleksandra Galewska
Czyta się 4 minuty

Myślę, że każdy szukający ciekawych seriali użytkownik Netfliksa zgodzi się, że poziom propozycji w serwisie jest bardzo nierówny.

Ja zaczęłam z wysokiego C, od serialu Orange Is the New Black. Po ostatnim odcinku musiałam znaleźć sobie kolejnych telewizyjnych przyjaciół z nowymi, jeszcze poważniejszymi problemami i ich oryginalnymi rozwiązaniami. Ale nie było to tak łatwe. Oj, bolało, jak spadałam. Co serial, to siniak. Po ostatnim tytule jestem cała poobijana.

Pracujące mamy to serial ukazujący losy czterech bohaterek, ambitnych matek małych dzieci.

Z góry przestrzegam. Gdyby nie to, że byłam bardzo znudzona i zmęczona, nie dotrwałabym do odcinka 4. i 5. sezonu pierwszego, w którym Netflix przesadził. I to ostro.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jedna z bohaterek, Kate, ma męża, mamę, dziecko i psa. Piesek Kate, na oko pięcioletni Jack Russell terrier, siedzi zawsze grzecznie na swoim posłaniu i patrzy tymi swoimi czujnymi oczami. Jasna sprawa, realizuje na potrzebę tej sceny komendę „zostań”. Na ogół pies nie siedzi na swoim posłaniu w pozycji „gotowy do działania”. W normalnych warunkach, czyli nie w serialu, albo by spał, albo jadł jakiś smakołyk.

Ale powiedzmy, że jestem bardzo oburzona. Tak bardzo oburzona, że potraktuję dwa odcinki tego serialu śmiertelnie poważnie – jakby to wszystko, co tam pokazywano, zdarzyło się naprawdę.

Pies siedzi sobie zatem grzecznie, nawet nie kręci się po domu. Kate prosi mamę, żeby zajęła się synkiem, ta godzi się pomóc, ale wobec psa okazuje wyraźną obojętność, która później przeradza się w niechęć.

Bo mama Kate do idealnych nie należy. Jest skoncentrowana na sobie, przewrażliwiona. I bardzo przeszkadza jej pies.

Kate, będąc w pracy, odbiera telefon – Olly (pies) pogryzł matkę. W następnej scenie Kate jest już z mężem w szpitalu, matka grucha sobie z młodym lekarzem, młody lekarz przykleja na przegubie ofiary maleńki plaster. Jak nic, mamusia cudem przeżyła atak.

Scena następna: Kate wraca do domu, matka już posprzątała, ugotowała, dziecko śpi. Gdzie jest pies? W ogrodzie, przywiązany do drzewa.

W kolejnej scenie (pomijam inne wątki, których oczywiście nie polecam) znowu telefon: tym razem Charlie, synek, pogryzł inne dziecko. Wniosek matki Kate: wnuk naśladuje psa, więc zwierzę trzeba uśpić. Kate zabiera Olly’ego do męża. Nathan nie chce się nim zająć, ale on także jest za tym, by psa unicestwić. „[Olly] ma 16 lat, zawsze był złośliwy. Może ugryźć Charliego” – mówi równie niezorientowany w behawiorze swojego podopiecznego Nathan. Jak dotąd jako widz dowiadujemy się, że ten pięcioletni JRT ma 16 lat i zawsze był złośliwy.

Jeszcze do tego wrócimy.

Kolejna scena: Kate i pies morderca na spotkaniu ze znajomą. Olly leży pod stołem i tylko patrzy. Koleżanka też radzi, żeby go uśpić.

Kate podejmuje decyzję. Zabiera psa do fast foodu na „ostatni posiłek”, przy składaniu zamówienia wyciąga przed psa dwie pięści – jedna to hamburger, druga zaś hot dog, a zwierzak ma wskazać łapką, co woli. Gdy po chwili karmi go frytkami i innymi frykasami, podchodzi do nich para, która chce przekonać Kate, że to dla psa szkodliwe. Kobieta odpowiada, że zwierzę ma raka i jedzie go uśpić, para ma łzy w oczach.

Kate wraca do domu z obrożą psa, jest smutno, ciemno, żal, ale matka z Nathanem są usatysfakcjonowani. Ostatecznie okazuje się, że reżyser robi nas w trąbę, bo pies nie umarł, tylko został oddany asystentce Kate. Żartowniś ten reżyser.

"Pracujące mamy", reż. Paul Fox, Netflix, 2017
„Pracujące mamy”, reż. Paul Fox, Netflix, 2017

Zbierzmy w całość to, co wiemy. Pies nie przejawiał problemów behawioralnych w domu, leżał, spał, nie był nadpobudliwy, nie gonił własnego ogona, nie rzucał się na matkę ani na dziecko. Według właściciela ma 16 lat, moim zdaniem mniej, ale co ja wiem o Ollym. Stary pies (jeśli Olly ma tyle lat, to znajduje się już na ostatniej prostej do domu Pana) większość doby przesypia, jest bardzo powolny i raczej nie reaguje agresywnie, bo mu się nie chce, bo zna życie, bo nie ma siły lub też odczuwa przewlekły ból (jeśli ma problemy zdrowotne, co w tym wieku jest raczej normą). Nagłe pojawienie się agresji może świadczyć o demencji starczej. Ale wtedy wystąpiłyby też inne symptomy – nietrzymanie moczu, dezorientacja, lęki itp.

W jednej ze scen matka zapomniała nakarmić psa. Może zdarzało się jej to częściej. Głodny pies może być sfrustrowany. Nie sądzę, żeby psiak miał zapewnione rozrywki, interesujące go zadania do wykonania. Całą energię babki pochłaniał Charlie. Dlaczego Olly ją ugryzł? Może ta chciała mu zabrać zabawkę albo jedzenie, które wykradł, bo był już bardzo głodny? Może na niego krzyczała? Tego nigdy się nie dowiemy, bo ta bohaterka nie za bardzo zwraca uwagę na szczegóły (poza tym jest bez skazy).

Zajmijmy się sprawą z innej strony. Tym, jak łatwo przychodzi ludziom podjęcie decyzji o uśpieniu psa. Przyjaciela, który ufa swojemu człowiekowi bezgranicznie, jest od niego całkowicie uzależniony. Przez tyle lat cieszy się na każdy powrót opiekuna z pracy, na każde wyjście na dwór, zabawę, smakołyk. Liże po twarzy i rękach, gdy wyczuwa smutek. Rozśmiesza, pociesza, przytula się. A człowiek w jednej chwili podejmuje decyzję o zabiciu tej istoty. Pomijam fakt, że problem został przedstawiony w serialu w sposób bardzo płytki, a nawet prześmiewczy i bagatelizujący potrzeby zwierząt. Jeśli twórcy serialu uważają, że takie postępowanie wobec psów jest OK, to ich problem. Gorzej, że pokazują to nieetyczne podejście w produkcji, do której dostęp mają tysiące użytkowników. Piesek raz ugryzł? Uśpić. Zaszczekał? Załatwił się na łóżko? Uśpić. Dziecko w drodze? Pies do schroniska, do lasu, do rzeki, uśpić.

Problemy w zachowaniu psów zawsze pojawiają się z jakiegoś powodu. Są to albo ból, problem zdrowotny, albo problem psychiczny spowodowany niezaspokojeniem którejś z potrzeb zwierzęcia. Człowiek ma obowiązek znaleźć tego przyczynę. Zabijanie psa w takiej sytuacji jest po prostu bardzo, ale to bardzo okrutne, Netfliksie, i nie da się w żaden sposób wytłumaczyć.

 

Czytaj również:

Netflix dla psów
i
Bernardo Bellotto, "Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego", 1773 r.; zdjęcie: Cyfrowe MNW (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Netflix dla psów

Aleksandra Galewska

Nie zostawiaj swojego psa bez opieki, nie bądź jak właściciel psów z obrazu Bernarda Bellotta.

Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego, olej na płótnie, szerokość 269 cm, wysokość 166 cm, autor dzieła – Bernardo Bellotto zwany Canaletto. Obraz znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie w Galerii XIX wieku, sala 101. Oświecenie. Po schodkach do góry, potem w lewo – stamtąd już łatwo trafić.

Czytaj dalej