Świat wcale nie musi zniknąć
i
Aleksandra Hirszfeld, fot. mat. prasowe
Przemyślenia

Świat wcale nie musi zniknąć

Rozmowa z Aleksandrą Hirszfeld
Berenika Steinberg
Czyta się 13 minut

Kim jesteś?”, „Skąd czerpiesz siłę?”, „Jakie kobiety cię inspirują?” – m.in. na te pytania odpowiadają bohaterki cyklu Entuzjastki emitowanego właśnie przez Canal+. W ramach cyklu 100 kobiet usiadło przed kamerami i – w scenografii zaczerpniętej z Portretu wielokrotnego Witkacego – opowiedziało o sobie i wartościach, jakimi się kierują w życiu. Z Aleksandrą Hirszfeld, filozofką, autorką koncepcji i współrealizatorką tej rewolucyjnej inicjatywy, o tym, że jako ludzkość niekoniecznie musimy iść w przepaść, rozmawia Berenika Steinberg.

Berenika Steinberg: W jaki sposób znalazłyście swoje bohaterki? Pełna setka, wśród nich osoby powszechnie znane, takie jak Janina Ochojska czy Anna Grodzka, ale też kobiety działające w mniejszych miejscowościach, np. Bożena Szroeder.

Aleksandra Hirszfeld: Stworzyliśmy kapitułę ekspercką – specjaliści i specjalistki z różnych branż, dziennikarze, wykładowcy, którzy znają się na fachowcach w swojej dziedzinie, wskazali nam kobiety reprezentujące wartości, jakich szukałyśmy. 

Czyli?

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zależało mi na tym, żeby pokazać alternatywny sposób myślenia o świecie. Mówiący, że niezależnie od tego, czy masz pieniądze albo władzę, możesz robić ważne rzeczy. Podczas produkcji wywiadów staraliśmy się stworzyć atmosferę podobną do tej, gdy spotykasz się z kimś na wino i rozmawiasz o tym, co jest dla ciebie istotne w życiu. Właśnie po to, żeby wydobyć przekonania i wartości rozmówczyń, poczuć je, czegoś się od nich nauczyć. Chciałam, żeby każda z nich stała się dla widza pewnego rodzaju bliską przyjaciółką-mentorką, kimś, kto może trochę doradzić, dać wskazówki.

Czego w takim razie Entuzjastki mogą mnie nauczyć?

Podejścia do życia. Każdy z nas boryka się z wielością spraw, ale nie każdy potrafi w trudnych sytuacjach zarówno przezwyciężyć swoje problemy, jak i stworzyć na ich bazie plan działania, który pomoże innym. To pasjonatki życia per se. Świecące latarnie w świecie, w którym niezwykle duża część społeczeństwa zapada na depresję, niemoc działania. Kiedy słuchasz ich historii, robisz się silniejsza wewnętrznie, czujesz, że nadal jest jakiś sposób na rozwiązanie trudnych dla ciebie sytuacji. To bardzo motywujące! Poza tym w ich narracjach jest jasny przekaz, że trzeba myśleć wspólnotowo, dbać o mniejszości, o środowisko. U nich po prostu nie ma w tych kwestiach wątpliwości. Jest to zasada a priori

Agnieszka Holland, fot. Entuzjastki
Agnieszka Holland, fot. Entuzjastki

Entuzjastki to kobiety w różnym wieku. Czy zauważyłaś między nimi jakieś różnice pokoleniowe, które wpływają na ich sposób myślenia o świecie?

Wydaje mi się, że udało nam się dotrzeć do takiego ponadczasowego core’u, który jest wspólny dla nich wszystkich. Otwartość na drugiego człowieka i empatia to cechy, które nie są związane z rozwojem nowych technologii, to coś pierwotnego. Myślę więc, że różnice te trudno nazwać pokoleniowymi. Można je raczej zauważyć w narzędziach, którymi się posługują, aby naprawić naszą rzeczywistość – np. Krystyna Starczewska, założycielka i pierwsza dyrektorka Bednarskiej, przede wszystkim widzi potencjał sił naprawczych w klasycznej, bezpośredniej edukacji, zaś Aleksandra Przegalińska, futurolożka, przyszłość edukacyjną widzi w połączeniu z rozwojem sztucznej inteligencji. 

Czy któraś z rozmów szczególnie Cię poruszyła?

Chociażby fenomenalny wywiad z Anną Krawczak z Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem UW zajmującą się kwestiami niepłodności i adopcji. To osoba niezwykle skupiona na tym, żeby dbać o prawa dzieci. Naprawdę każdemu polecam obejrzeć ten odcinek. Jako jedyna z bohaterek poruszyła temat tabu naszego kapitalistycznego, kultywującego młodość społeczeństwa – przemijalność. Swój krótki czas na Ziemi postanowiła poświęcić walce o prawa dla najbardziej bezbronnej części naszego gatunku, czyli dzieci. Po jej odcinku chcesz od razu wstać i działać. 

Agnieszka Bresler to kolejna niezwykła postać – reżyserka, która skończyła studia za granicą i specjalnie wróciła do Polski, żeby pracować z więźniarkami i pomóc im wrócić do społeczeństwa. Entuzjastki widzą w drugim człowieku przede wszystkim – człowieka. Niby banał, ale jednak nie zawsze o tym pamiętamy. Zresztą swoją uważność kierują nie tylko na ludzi, bo istotami czującymi są też zwierzęta, a bez roślin nie przeżyjemy. Biolożka Nuria Selva Fernandez, badaczka dzikiej przyrody, od lat walczy o zachowanie trwałości lasów i zwiększenie ich naturalnej odporności, zaś Agnieszka Sergiel – zoolożka, ekspertka zajmująca się niedźwiedziami brunatnymi – opowiadała tak przepiękną historię, że prawie się popłakałam w trakcie nagrania.

Opowiesz?

To historia o niedźwiedzicy Basi, która większość życia spędziła w minizoo zamknięta w betonowej klatce. A dla niedźwiedzi najważniejszy jest kontakt z ziemią, grzebanie łapą w podłożu. Agnieszka jest współzałożycielką Bear Project – stowarzyszenia, które walczy o ochronę i dobrostan polskich niedźwiedzi. Po wielu latach walki w końcu udało im się doprowadzić do tego, że Basia została przewieziona do azylu w Niemczech i wypuszczona na otwartą przestrzeń. I Sergiel widziała jej wzruszenie, kiedy ona tą łapą po raz pierwszy dotknęła ziemi. 

Większość historii naszych bohaterek łączy opowieści o tym, że prócz „mnie” w świecie jest też „Inny”, którego należy zobaczyć, uwzględnić, wysłuchać. 

Krystyna Starczewska, fot. Entuzjastki
Krystyna Starczewska, fot. Entuzjastki

Co jeszcze je łączy?

Myślę, że kochają to, co robią, całkowicie się w tym spełniają i widzą w tym sens. Zresztą tutaj przypomina mi się własne doświadczenie z Entuzjastek. Sama podjęłam decyzję o realizacji serii filmów w trudnym momencie zawodowym, bez zabezpieczenia finansowego. Jednak potrzeba skupienia się na czymś, co ma dla mnie sens, co jest działaniem z potrzeby trzewi i serca, była silniejsza niż myślenie o finansach. I udało się. Mam wrażenie, że kiedy człowiek robi coś zgodnie ze swoimi wartościami, wewnętrznym kompasem, to ma bardzo dużą szansę na sukces. Świat zaczyna ci wtedy sprzyjać, rezonuje z twoją autentycznością i daje przestrzeń do tego, byś wyraziła czy wyraził to, co masz ważnego do powiedzenia. Podobnie jest z entuzjastkami – one się nie wahają. Kiedy opowiadają, o tym, co jest dla nich istotne, w ogóle tego nie kwestionujesz i zaczynasz za nimi podążać. 

Dlaczego skupiłaś się na kobietach działających prospołecznie?

Moim marzeniem jest, by w każdej firmie, w każdej instytucji państwowej, w każdej organizacji mającej wpływ na kierunek rozwoju świata została zatrudniona aktywistka lub aktywista. Oni są jak papierki lakmusowe, które wiedzą, co jest naprawdę istotne, by ludzkość przetrwała jako gatunek, dbając jednocześnie o środowisko naturalne.

Entuzjastkach skupiamy się na kobietach, bo to one, mimo że przez większą część naszej historii były pozbawione dostępu do władzy i pieniędzy, potrafiły znajdywać rozwiązania i działać. I teraz, kiedy świat zaczął nawarstwiać się w kryzysach, do rządów trafia coraz więcej kobiet. Przypadek? Nie sądzę. Jak trwoga to do kobiet! Mamo, napraw! Kobiety myślą w szerszym kontekście – o tym, że są jeszcze zwierzęta, przyroda, planeta, starsi ludzie, dzieci, mniejszości. Życzyłabym sobie, by u sterów były osoby, które mają ten dryg myślenia holistycznego i którym można zwyczajnie zaufać. Musimy na nowo popracować nad paradygmatami i zrozumieć, co jest w życiu najważniejsze.

Katarzyna Jagiełło, fot. Entuzjastki
Katarzyna Jagiełło, fot. Entuzjastki

A co jest najważniejsze?

Zgadzam się w tej kwestii z Katarzyną Jagiełło, aktywistką klimatyczną. W trakcie wywiadu nie powiedziała rzeczy nowej, jednak zrobiła to w taki sposób, że stało się to dla mnie jedną z ważniejszych wytycznych dla inicjatywy. Otóż umowa społeczna, w której funkcjonujemy, to umowa, którą sami wymyśliliśmy. I to my możemy ją zmienić. Czy naprawdę diamenty są czymś najbardziej wartościowym na świecie? Przecież moglibyśmy uznać, że dużo większą wartość ma życie zwierząt i ludzi.

To kwestia poukładania pewnych priorytetów, wyznaczenia nowych kierunków, sposobów myślenia – właśnie po to, żeby skupić się na tym, co ważne. Bo siły nie czerpiesz z tego, że masz na palcu diament, tylko z tego, że budujesz wartościowe relacje z ludźmi. A więc rodzaj miłości, przepływu, wsparcia – to są rzeczy, które nas na co dzień budują.

Co dalej z Entuzjastkami

Chciałabym zrobić podobne cykle z kobietami z innych kultur, krajów. Poza tym planuję dalej budować świadomość społeczną na Instagramie w zakresie kryzysu klimatycznego, praw mniejszości, etyki komunikacji czy poprzez promowanie osób, które projektują pozytywne zmiany dla naszej planety. Wspólnie z Agencją SzeptSzum planujemy działania dla biznesu, by właśnie pomysł Ambasador dobrej zmiany w każdej firmie był bliższy implementacji w życie. Póki co Entuzjastki poszły w świat, ludzie piszą do nas, że są superinspirujące. Więc jest szansa, że stworzyliśmy nurt „Kardashianek zmian społecznych”. Zresztą jedna z dziewczyn, która pomagała nam przy realizacji, powiedziała, że żałuje, że nie mogła zobaczyć tych wywiadów, kiedy miała kilkanaście lat. Że to by jej inaczej poukładało pewne sprawy w głowie, po prostu. 

A Ty czegoś nowego się nauczyłaś?

Wszystkie te rozmowy osadziły mnie w życiowej mądrości kobiecej. Zaczęłam bardziej sobie ufać, swojej intuicji. Im dłużej działam w tej inicjatywie, tym pewniejsza jestem, jak dbać o swoje granice, współdziałając jednocześnie ze światem. W trakcie nagrań wywiadów nauczyłam się budowania zespołowej więzi twórczej. Myślę, że cały ten czteromiesięczny proces produkcyjny, jeżdżenia z instalacją po galeriach, rozstawiania jej, rozmawiania ze wszystkimi na planie i współtworzenia atmosfery wsparcia, doceniania i wymiany był powrotem do plemiennych kręgów i rytuałów, które trochę współcześnie zagubiliśmy. To była bardzo terapeutyzująca wspólnota, którą stworzyliśmy.

Założyłyście też internetową platformę entuzjastkową.

Tak, od początku budowałyśmy kontent z przestrzeni solution journalism – dziennikarstwa ukierunkowanego na pokazywanie problemów z perspektywy rozwiązań. Na początku tworzyła ją Aleksandra Magryta, potem ja wspólnie z Magdą Sobolewską, a od marca tego roku już sama ją prowadzę. Zaraziłam się tym pomysłem na stypendium dziennikarskim w Stanach Zjednoczonych. Wrzucamy informacje z całego świata, które budują narrację odpowiadającą na pytanie, jak sobie radzić w naszej trudnej, skomplikowanej rzeczywistości, i dają poczucie, że ty też jesteś w stanie coś zmienić. Materiały pomagające zrozumieć, jak np. można przeciwdziałać kryzysowi klimatycznemu, informacje dotyczące praw zwierząt, mniejszości.

Głównie promujemy kobiety, ale nie tylko. Zresztą teraz, kiedy już się rozrosłyśmy, ludzie sami zaczęli się do nas zgłaszać ze swoimi działaniami. Dostajemy informacje od świetnych młodych dziewczyn i od razu puszczamy je w świat, jednocześnie promując ten sposób myślenia. To inicjatywy skupione na wspieraniu siebie, edukowaniu. Naprawdę widzę w tym potencjał i nadzieję, żeby uchronić nas przed katastrofą. Bo świat wcale nie musi zniknąć, tylko musimy zacząć myśleć i działać wspólnotowo.


Realizatorami cyklu „Entuzjastki” są: inicjatorka Aleksandra Hirszfeld, producentka Magdalena Sobolewska, operatorka Sonja Orlewicz-Zakrzewska, montażystki Julia Karasiewicz i Katarzyna Szczepańska, kierowniczka produkcji Żenia Aleksandrowa, dźwiękowiec Igor Cichocki oraz researcherka Nawojka Gurczyńska.

Aleksandra Hirszfeld, fot. mat. prasowe
Aleksandra Hirszfeld, fot. mat. prasowe

Aleksandra Hirszfeld:

Filozofka, artystka, infoaktywistka. W swoich projektach głównie skupia się na analizowaniu i budowaniu świadomości społecznej. Pomysłodawczyni inicjatywy i reżyserka serii dokumentalnej „Entuzjastki” emitowanej w Canal+. Studiowała fotografię na Wydziale Operatorskim Szkoły Filmowej w Łodzi, jest dr. filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.

Czytaj również:

Jak ocalał świat
i
zdjęcie: Kyle Gregory Devaras/Unsplash
Doznania

Jak ocalał świat

Stanisław Lem

Konstruktor Trurl sporządził raz maszynę, która umiała robić wszystko na literę N. Kiedy była gotowa, na próbę kazał jej zrobić nici, potem nanizać je na naparstki (które też zrobiła), następnie wrzucić wszystkie do sporządzonej nory, otoczonej natryskami, nastawniami i naparami.

Wykonała polecenie co do joty, ale jeszcze był niepewny jej działania, i kolejno musiała zrobić nimby, nausznice, neutrony, nurty, nosy, nimfy i natrium. Tego ostatniego nie umiała i Trurl, bardzo zmartwiony, kazał jej się tłumaczyć.

Czytaj dalej