Subtelne kardio
Złap oddech

Subtelne kardio

Jakub Bas
Czyta się 8 minut

Unikaj stresu – genialna w swej prostocie recepta na długie i zdrowe życie bywa trudna do zastosowania w praktyce. Ale dzięki kilku prostym ćwiczeniom duchowym możemy odnaleźć spokój i radość pośród codziennych trosk. Warto spróbować!

Stres potrafi działać mobilizująco, kiedy trwa krótko. Gorzej, gdy jesteśmy na niego wystawieni przez dłuższy czas. Wtedy możemy zacząć doświadczać obniżenia nastroju, stanów lękowych, bezsenności i szeregu innych zaburzeń. Stres przenika też ciało. Spłyca nam oddech, krew odpływa z dłoni i stóp w stronę narządów wewnętrznych, jest nam zimno, pocimy się, w ustach pojawia się uczucie suchości. Zaburzeniu ulega praca serca, zapis jego akcji zaczyna wyglądać chaotycznie, bicie traci regularny rytm, zniekształca się. Serce wysyła sygnał do mózgu, który ten chaos tylko wzmacnia i podbija. W kon­sekwencji osłabiają się wyższe funkcje poznawcze, takie jak zdolność logicznego myślenia i panowanie nad emocjami. Dlatego w stresie stajemy się wybuchowi, kłótliwi, impulsywni. Nie przyswoimy wtedy żadnej nowej wiedzy, pamięć zacznie nas zawodzić. Wystarczy szybkie tempo życia i odrobina napięć, by nasze ciała i umysły weszły w ten stan.

Usiądź wygodnie

Jednym z najskuteczniejszych narzędzi uspokajania naszego umysłu jest medytacja. To słowo kojarzy się z zapachem kadzidła i klasztorami Dalekiego Wschodu. Może się wydawać, że nie znaliśmy tych technik w naszym kręgu kulturowym, dopóki pierwsi hipisi nie wrócili z egzotycznych wojaży po Indiach czy Tybecie pod koniec lat 60. To nie jest jednak prawda. Istnieje kilkadziesiąt odmian medytacji. Przepisy na nią znajdziemy w każdej religii, nie wyłączając chrześcijańskiej. Kiedy zagadnieniem tym zainteresowali się naukowcy, medytacja zgubiła duchowe powiązania i wyewoluowała w techniki mindfulness. Żeby medytować, nie trzeba w nic wierzyć. A że medytować naprawdę warto, potwierdzi i kapłan, i naukowiec.

Są różne metody pracy z umysłem. W dużym uproszczeniu dążymy do zdystansowania się od własnych myśli, stajemy się ich spokojnym, niezaangażowanym obserwatorem. Pozwalamy im przepływać swobodnie, nie przywiązując się do żadnej z nich. To nigdy nie jest proste, umysł zachowuje się jak szalona małpa, myśli biegną we wszystkich kierunkach, po prostu chaos. Tak jest nawet w tak zwanych dobrych momentach, a co dopiero teraz! Od wielu miesięcy rzeczywistość chwieje się przecież w posadach. Pandemia ma wpływ na każdą dziedzinę naszego życia. Wszelkie plany uległy zmianom, lęk stał się wiernym towarzyszem naszej codzienności.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

A zatem do dzieła. Siedzisz wygodnie? Może wolisz się położyć? Zrób to. Przymknij oczy. Połóż dłoń na swoim sercu, tak by opuszkami palców wyczuwać jego bicie. Możesz je czule głaskać, jak główkę kochanego dziecka. Zapomnij o tym nieszczęsnym roku. Wróć pamięcią do jakiegoś lepszego czasu. Może ostatnie beztroskie wakacje? Moment, gdy leżałeś w słońcu wyciąg­nięty jak kot, intensywnie błękitne morze szumiało łagodnie. Przed chwilą siedzieliście z przyjaciółmi w tawernie, jedzenie było wspaniałe, a wino tak przyjemnie chłodne. Słyszysz ich śmiech, w radiu leci akurat jedna z twoich ukochanych piosenek – jak na zamówienie. Uśmiechasz się do siebie. Jest błogo. Chwilo, trwaj, jes­teś piękna! Pamiętasz? Teraz, kiedy o tym myślisz, czujesz się podobnie. Zdajesz sobie sprawę, że oddychasz spokojniej, a serce bije wolniej niż wtedy, gdy położyłeś na nim dłoń. Zrobiło ci się ciepło, jakbyś naprawdę na chwilę położył się w słońcu, a nie pod kocem w ponury, zimowy, polski wieczór. Uspokoiłeś się. W głowie przyjemna pustka.

I wtedy, gdy przeżywałeś to naprawdę, i teraz, gdy przywołałeś to wspomnienie, udało ci się wejść w koherencję serca. To stan, który jest odwróceniem wszystkich procesów zachodzących w ciele poddanym długotrwałemu stresowi. Rytm serca synchronizuje się z rytmem oddechu. Z reguły oznacza to tempo czterech do siedmiu oddechów na minutę. Natychmiast obniża się ciśnienie krwi, spada poziom hormonu stresu – kortyzolu, a podnosi poziom hormonu młodości – DHEA. Wzrasta też odporność na ból. W takim stanie nie ma problemów z koncentracją, umysł jest świeży i czysty: możesz rozwiązywać problemy, podejmować decyzje, być kreatywny. Masz dobry nastrój. Wszelkie wyzwania już cię tak nie przytłaczają, czujesz siłę, by stawić im czoła. Twoje ciało i umysł są teraz jakby w optymalnych ustawieniach. W takiej formie jesteś najlepszą wersją siebie. Inni też to dostrzegają. Emanujesz pozytywną energią. Rzadko doświadczamy tego stanu, tymczasem jest on dla nas naturalny.

Serce czy rozum?

Przywykliśmy do myśli, że przy podejmowaniu decyzji musimy kierować się albo sercem, albo rozumem. Tymczasem są na świecie naukowcy, których praca badawcza koncentruje się na zależnościach między móz­giem a sercem. Ich odkrycia zmuszają do ponownego przeanalizowania naszego rozumienia tej relacji.

James Doty był profesorem neurochirurgii na Stanford University. Zajmował się wieloma zagadnieniami, a po latach pracy badawczej i rocznej przerwie w aktywności zawodowej w 2007 r. założył wraz z grupą innych pracowników uniwersytetu Centrum Badań nad Współczuciem i Altruizmem. Dość zaskakująca nazwa jak na neurochirurga, prawda?

Nauka zainteresowała się tym tematem na poważnie stosunkowo niedawno. Od 30 lat The HeartMath Institute for Research zajmuje się mechanizmami łączącymi oba te organy. Pod lupę trafiły nasze emocje i ich powiązania z reakcjami fizycznymi: ciśnieniem, rytmem serca, poziomem hormonów i falami mózgowymi. O tym, że stres zaburza różne funkcje naszych organizmów, wiadomo nie od dziś. Ale jeśli tak, to jak wpływają na nas emocje pozytywne? I które z nich niosą ze sobą najwięcej korzyści dla zdrowia?

Przywykliśmy do myślenia o sercu jak o gigantycznej pompie – tylko tyle. Tymczasem wytwarza ono pole magnetyczne, które wykracza daleko poza obręb ciała. Pole to jest wyczuwalne dla innych ludzi, a także dla naszych zwierząt. Musieliście to zresztą niejednokrotnie zaobserwować – koty wskakujące na kolana pogodnych, spokojnych gości? Psy, które garną się do jednych, a unikają innych?

Badacze z wymienionych wyżej instytutów uważają, że serce i mózg działają w połączeniu ze sobą, a ich funkcje są podobne. Nasza percepcja nie jest jedynie kwestią aktywności mózgu, ale również serca. Inteligencja emocjonalna manifestuje się w obu tych organach niezależnie od siebie, jakby serce samo w sobie było zdolne do procesowania informacji.

Dzięki tej wiedzy dostaliśmy do ręki narzędzia, które prowadzą nas niejako na skróty. Nie musimy poddawać umysłu wielogodzinnym ćwiczeniom. Możemy skorzystać z bogactwa, które już w nas jest. Każdy doświadczył sytuacji, w której odczuwał miłość, wdzięczność, współczucie. Każdy może przywołać wspomnienie błogostanu. Pamiętacie takie dni, gdy wszystko toczyło się swobodnie i jakby zgodnie z waszą wolą? Nazywa się to czasem w języku angielskim flow. Kiedy masz flow, jesteś kreatywny, skuteczny, pomysły przychodzą do ciebie z łatwością. Masz wrażenie, że cały kosmos wspiera cię w realizowaniu twoich planów. Czujemy się tak, gdy jesteśmy szczęśliwie zakochani, gdy odnosimy jakiś sukces w pracy, otrzymujemy pozytywne wiadomości. Z pewnością każdy miał okazję doświadczyć takich sytuacji. I teraz, gdy rzeczywistość stała się nieco przytłaczająca, warto z tych zasobów skorzystać, by poskromić demona stresu i nie pozwolić mu zamieszkać w naszych ciałach i umys­łach. Jeśli nauczymy się powracać do przestrzeni naszych serc, znajdziemy tam spokój i poczucie jedności ze wszystkim, co nas otacza. W sercu – dość niewielkim mięśniu – mieszka to, co w nas największe, co przekracza bariery czasu i materii. Życie w swojej czystej formie, niepodzielone jeszcze na indywidualne osobowości i ciała. Wspólne.

Radosne eksperymenty

Już nie musisz się wstydzić, że mil­sze ci leżenie pod pledem na wygodnym łóżku niż kwiaty lotosu i poduszki medytacyjne. Ćwiczenia koherencji serca możesz wykonywać w dowolnej pozycji, byle sprawiała ci przyjemność. Możesz ćwiczyć w parku lub w domu. Możesz nawet w biurze. Wystarczy kilka minut koncentracji na pozytywnych emocjach. Nie wierzysz? Pojęcie pola magnetycznego otaczającego serce wydaje ci się ciut wątpliwe? OK, też dobrze. Nie warto tłumić w sobie jakich­kolwiek odczuć, mamy prawo do absolutnie wszystkich. Bądźmy dla siebie przede wszystkim wyrozumiali i dobrzy, jesteśmy to sobie winni. Należy nam się!

Zapraszamy do przeprowadzenia małego eksperymentu. Stań swobodnie w takim miejscu, które pozostawia przestrzeń po obu stronach: prawej i lewej. Po jednej stronie są wszystkie negatywne wspomnienia, spróbuj zwizualizować sobie, że rzucasz je na podłogę po swojej lewej stronie. Pamiętasz, jak zostałeś zdradzony, oszukany, poniżony? Poszukaj w pamięci takich sytuacji i w myś­lach składaj je, jedna po drugiej, na tym jednym miejscu. Dodawaj śmiało. Coś z przedszkola? Czemu nie! Każdy dyskomfort, każda furia. Bierzemy wszystko. Gdy nazbierałeś tego już sporo, zostaw to na chwilę. Spójrz w prawo. Tu zbierz wszystkie miłe wspomnienia. Te greckie, miłosne, rodzinne. Wszystkie sytuacje, gdy czułeś się wspierany, ceniony, odważny. Wszystko, co pełne czułości, łagodne, ciepłe. Śmiało, wypełnij przestrzeń pod sam sufit! A teraz znów stań prosto, patrząc przed siebie. Zrób krok w stronę sterty smutnej, wejdź do jej środka. Jak się tu czujesz? Jak reaguje twoje ciało? Jest ciepło czy raczej chłodno? Przyjrzyj się temu dokładnie. Poświęć na to tyle czasu, ile potrzebujesz. Gdy będziesz gotowy, wróć na środek. Spójrz przed siebie. Otrząśnij się na dobre ze stanu, w którym przed chwilą byłeś. Teraz zrób krok w prawo, na środek tego, co dobre. I znów zwróć uwagę na to, jak się czujesz. Jesteś napięty czy rozluźniony? Jak oddychasz?

To ćwiczenie prawdopodobnie rozbudzi twój apetyt na więcej. Internet pełen jest ćwiczeń koherencji serca. Znajdziesz je bez trudu. Wybierz te, które do ciebie przemawiają.

My proponujemy, w ciężkich czasach izolacji, miłosne ćwiczenie przyjacielskie. Usiądź wygodnie, zamknij oczy. Zorientujesz się, że twoja uwaga koncentruje się gdzieś w głowie, z tyłu, na wysokości oczu lub trochę wyżej. Poczuj to. Oddychaj spokojnie, swobodnie. Gdy będziesz gotowy, wyobraź sobie, że ten punkt powoli przenosi się w środku twego ciała w stronę serca, powoli, powoli w dół. Dla ułatwienia możesz znowu położyć na sercu dłoń. Kiedy poczujesz, że twoja uwaga już tam jest, przywołaj w pamięci ukochane twarze. Przyjaciół, przyjaciółek – widzianych chwilę temu i tych, z którymi dawno nie miałeś kontaktu. Myśl o tych, do których czujesz szczerą sympatię. Bierz ich wszystkich do serca i nadal oddychaj głęboko. Będziesz miał wrażenie, że twoja klatka piersiowa się otwiera, że emanuje energią na wszystkie strony. Jest jej coraz więcej, pozytywna energia wypełnia już pokój. Możesz się uśmiechnąć i przyglądać tym twarzom z uczuciem wdzięczności. Zobacz, ilu jest wspaniałych ludzi w twoim życiu. Czy to nie wzruszające? Nie sposób nie odczuwać wdzięczności! Pozwól sobie na to i pozostań w tym stanie, jak długo zechcesz.

Już kilka minut wystarczy, by wzmocnił się twój system odpornościowy. A to się może w najbliższym czasie okazać naprawdę pomocne. Udanych, radosnych ćwiczeń!

 

Czytaj również:

Wdech, wydech
i
Daniel Mróz, rysunek z archiwum, nr 818-820/1960 r.
Złap oddech

Wdech, wydech

James Nestor

Zajęcia z oddychania sprawiły, że szybko poprawiła się jakość mojego snu i stałem się mniej nerwowy niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak odkrycie, jakie mechanizmy na to wpłynęły, zajęło mi wiele lat.

Miejsce wyglądało jak sceneria ze starego horroru: ściany z odłażącą farbą, zakurzone okna, złowieszcze cienie w świetle księżyca. Wszedłem przez bramę, wspiąłem się po skrzypiących schodach i zapukałem.

Czytaj dalej