Sosna na wiosnę
i
zdjęcie: Vitolda Klein/Unsplash
Dobra strawa

Sosna na wiosnę

Dominika Bok
Czyta się 6 minut

Powszechna, choć wyjątkowa. Wczesna wiosna to idealna pora na zbiór jej bogatych w olejek pączków.

Pinus sylvestris to sosna zwyczajna. Tak zwyczajna, że wręcz banalna, wszechobecna, a przez to niezauważalna, bo my – ludzie – wolimy specjalne gatunki, rzadkie okazy i egzotyczne piękności. Ale spróbujmy inaczej spojrzeć na sosnę, odkryć wyjątkowość i różnorodność jej obliczy.

To drzewo wyrośnie w trudnych warunkach. Na piachu, na jałowej ziemi, na wietrznych wybrzeżach i w surowym górskim klimacie. Licznie występuje w strefie klimatu umiarkowanego półkuli północnej, jest w borach, lasach, tworzy zagajniki.

Pnąca się ku górze

Próbuje sięgnąć nieba, zdarza się, że dorasta do 40, a nawet 50 m. Dożyć potrafi 600 lat. Pień dochodzi do 4,5 m obwodu u drzew rosnących w skupiskach. Bo inna sosna w grupie, a inna rosnąca na otwartej przestrzeni. Te drugie są zdecydowanie niższe, miewają liczne konary, odgałęzienia, fantazyjnie pokrzywione pnie. U ros­nących blisko siebie sprawa ma się zgoła inaczej – pień jest prosty i smukły, bez gałęzi, zwieńczony wysoko położoną koroną. Zupełnie niepodobne są do siebie te siostry. Leśna jest gibka i długa, pnie się coraz wyżej, żeby być bliżej słońca. A druga siostra – łąkowa, nadrzeczna, polanowa – jest niska, czasem przysadzista, poskręcana, bo smagana wiatrem.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zielona suknia

O tej drugiej mówi się, że jest wiatrem przemienionym w drzewo. Uwielbiam oglądać takie sosny na jednej z narwiańskich wysp, mnogość ich dziwnych kształtów: jedna jest łukiem, druga – bramą, trzecia – rzeźbą abstrakcyjną, jeszcze inne w trójcę zebrane tworzą wspólną kompozycję niczym akrobatki. Wiatr kształtuje ich sylwetki i nie szumi jak w lasach liściastych, ale wydaje zupełnie inny dźwięk; nie opiszę go, idźcie do boru sosnowego lub sosnowo-świerkowego i posłuchajcie sami.

Jak się już kształtami nasycicie, to przejdźcie do kolorów. Całoroczna zieloność sukni cieszy oko zimową porą, gdy brak zieleni wokół i na przedwioś­niu szarym oraz błotnistym. Ale to nie wszystko. Kora ruda, płomiennopomarańczowa lub brunatnoszara, na dolnym odcinku pnia spękana, na górnym cienka, łuszcząca się lub gładka, w kolorze miedzi i brązu. Kolorystyka zależy od wieku naszej panny – w średnim to często odcienie czerwieni. Głębokie spękania potrzebne są, by w razie pożaru uchronić ją przed spaleniem. Jeśli interesują nas zastosowania lecznicze, z młodych części pnia lub gałęzi zbieramy tzw. lustrzankę (cienką, pomarańczową korę) i suszymy w sposób naturalny. Działa ściągająco i przeciwbiegunkowo.

Drewno pali się wyśmienicie – dzięki żywicy. Płynie ona w całym drzewie, pozyskuje się ją na dużą skalę, nacinając pnie wyrośniętych już drzew. Można ją dodać do maści opatrunkowych stosowanych przy kontuzjach lub odmrożeniach. Spacerując po naszych lasach, dość łatwo trafić na ściętą lub powaloną sosnę, sprawdźmy wtedy, czy nie wyciekła z niej cenna substancja, a jeśli tak – skorzystajmy z tego daru. Zaschnięte krople podważmy i oderwijmy – jeśli uzbroimy się w cierpliwość, to za jakieś 50 mln lat staną się sukcynitem, czyli bursztynem. Ja jednak, w gorącej wodzie kąpana, używam ich w kominku aromaterapeutycznym, podpalam i rozpuszczone dodaję do wody, którą później podgrzewam. Gdy woda odparuje, z gęstej cieczy na dnie wydobędzie się pożądany zapach.

Dary dla ludzkości

Jako ludzkość zawdzięczamy sośnie naprawdę wiele. Dzięki niej zbudowaliśmy najwyższe maszty i opłynęliśmy lądy. To z niej powstały wiązania dachowe naszych domów, progi do nich i ramy okienne. Grzaliśmy się przez wieki w jej cieple, bo jest doskonałym opałem. Pozyskiwaliśmy z niej cenne surowce, takie jak terpentyna, kalafonia i dziegieć.

Terpentynę otrzymujemy przez destylację z parą wodną żywicy, pozostałością tego procesu jest kalafonia. Dziegieć sosnowy powstaje w drodze suchej destylacji. Terpentyną mumifikowaliśmy ciała faraonów, kalafonią nacieramy po dziś dzień włosie instrumentów smyczkowych. Oświetlaliśmy domostwa smołą drzewną uzyskaną z karpiny, czyli korzeni i pniaka wykopanego kilka lat po ścięciu drzewa – i statki też tym zabezpieczaliśmy. Budowaliśmy z niej meble i trumny. Korą garbowaliśmy skóry.

Igły sosnowe żyją na drzewie trzy lata, po opadnięciu tworzą aromatyczny kobierzec, dlatego tak przyjemnie wejść w sośninę podczas spaceru po lesie. Miękkość, żywiczność i przytulność – taka sypialnia leśna. I to w sumie dobre skojarzenie, bo niegdyś właśnie z igieł sosnowych otrzymywano wełnę leśną, którą wypełniało się materace, poduszki i sienniki. Ogrzewała, pachniała i zdrowia dodawała.

Igła igle nierówna, więc proponuję krótki przegląd, bo to pomoże przy odróżnianiu poszczególnych gatunków. Pinus sylvestris to igły ciemnozielone, błyszczące, około 8-centymetrowe, po dwie w pędach skróconych. Pinus strobus to nawet pięć igieł w pędzie. Pinus nigra ma igły najdłuższe – mogą osiągnąć 14 cm i jak większość sosen po dwie są osadzone w pędzie. Pinus mugo to sosna kosodrzewina – krzaczasta, o ciemnozielonych, sztywnych i grubych igłach, też podwójnych, co mogą mieć od 3 do 7 cm. Pinus cembra, czyli górska sosna limba, ma igły szarawe lub sinozielone, zebrane po pięć w pędzie, o długości od 5 do 12 cm, charakterystycznie piłkowane na brzegach.

Dary dla zwierząt i ludzi

Sosna jest jadłodajnią dla wielkiej liczby mieszkańców lasu. Ptaków cała gromada – w tym dzięcioły, grubodzioby, zięby i dzwońce – żywi się jej nasionami. Przysmakiem głuszców i cietrzewi są jej pączki, pędy zaś obgryzają z rozkoszą łosie, jelenie i sarny. Na własne oczy widziałam, że konie też za przysmak uznają gałęzie i obrywają je zimową porą, gdy wybór traw i ziół mocno ograniczony. Podobno pozbywają się dzięki temu robaków z organizmu. Zapach olejku unosi się z końskiej paszczy, gdy przeżuwa ten smakołyk. Pamiętacie, kto jeszcze żywi się igliwiem? Muminki!

A wracając do nas, ludzi, na przedwiośniu ręcznie zbieramy młode pączki, Gemmae Pini, kiedy jeszcze brunatna łuska je pokrywa. Jest w nich bogactwo żywicy, kwasów żywicznych i witaminy C, a przede wszystkim olejku eterycznego Oleum Pini. Pączki i pędy mają około 0,4% tego olejku, a w nim alfa- i beta-pinen, limonen, borneol oraz flawonoidy i sole mineralne.

Zachowamy ich intensywny zapach, jeśli będziemy je szczelnie zamykać. Samych pączków do wewnątrz nie stosujemy, bo są w nich substancje szkod­liwe dla nerek, ale za to do użytku zewnętrznego – hulaj dusza. Mieszanki do inhalacji i kąpieli, kataplazmy przeciwgośćcowe i na wszelkie wyrzuty skórne, a nawet wrzody.

Możemy sporządzić napój witaminowy z roztartych w moździerzu świeżych igieł – zalewamy je wrzątkiem i zostawiamy na 2–3 godziny. Jeśli użyjemy 50 g zielonego na szklankę wody, otrzymamy skoncentrowany napar, który możemy rozcieńczać i dosładzać miodem. To skarbiec z witaminą C. Drugi prosty sposób to zrobić herbatkę z pędów – najlepiej zbierać młode wiosną, do maja, i parzyć pod przykryciem 15 minut.

Strzeliste i dorodne

Dodam, że w Chinach – a później też w Japonii – sosna była symbolem długowieczności, opanowania i wytrwałości. To pod sosną odprawiano ceremonie picia herbaty. Te najbardziej wiekowe otaczano tak wielką czcią, że Pierwszy Cesarz (Qin Shi Huang) nadał jednej z nich, rosnącej u stóp góry Tai Shan, szlachectwo piątej klasy – jak czytamy w książce: Na początku było drzewo (praca zbiorowa).

U nas wykształciło się kilka ekotypów sosny zwyczajnej, które dostosowały się do panujących warunków. Na przykład sosna augustowska występująca głównie w Puszczy Augustowskiej (szczególnie wart odwiedzenia jest 200-letni bór sosnowy w rezerwacie przyrody Pomorze w gminie Giby).

W Strzeleckim Parku Krajobrazowym rośnie sosna matczańska, z charakterystyczną dachówkowatą korą. W Puszczy Knyszyńskiej znajdziemy sosnę supraską, zwaną masztową, strzelistą i dorodną.

Obserwujcie i kolekcjonujcie w pamięci lub na zdjęciach sosnowe piękności. W Polsce łatwo je znaleźć, bo stanowią ponad 60% drzewostanu.

Podczas pracy nad tekstem korzystałam z książek: Simona Kossak, O ziołach i zwierzętach; Mityczne drzewa (praca zbiorowa); Na początku było drzewo (praca zbiorowa).

Czytaj również:

Nadleśnictwo Borneo
i
Wycięty las bagienny w Puszczy Boreckiej. Zdjęcie: Andrzej Sulej
Ziemia

Nadleśnictwo Borneo

Michał Książek

W ostatnich latach polskie lasy coraz częściej wymagają ochrony przed instytucjami państwowymi. Jednym z takich obszarów jest Puszcza Borecka, w której można znaleźć mnóstwo ginących gatunków.

„Stuletni grab poznasz po tym, że kora pęka też w poprzek, a nie tylko wzdłuż osi pnia” – tłumaczy mi Andrzej Sulej, kiedy zagłębiamy się w ostępy Puszczy Boreckiej. Naukowcy twierdzą, że jest równie wartościowa jak Białowieska, a mimo to w szybkim tempie się ją wycina.

Czytaj dalej